A ja do dzisiaj jestem zaprzyjaźniona z wieloma dziewczynami,które już od dawna jeżdżą do opieki w różne rejony Niemiec,a kiedyś były "moimi" Polkami.
Piszemy do siebie,kilka razy byłam zapraszana na nową Stellę,byliśmy z mężem nawet 200 km.Ja mam chyba szczęście,do moich koleżanek - "z drugiej strony barykady"! Kilku załatwiłam lepszą Stellę,albo którejś nawet pracę dla siostry,u polsko-niemieckiej rodziny,bo ta Polka nic nie umiała po niemiecku. Teraz często do mnie dzwonią,również ta rodzina!Jestem taka szczęśliwa,jak się coś uda załatwić!