BEA: nie ten watek, ale temat naszego szkolnictwa - to tragedia ...
BEA: nie ten watek, ale temat naszego szkolnictwa - to tragedia ...
Zwróciłyście uwage na to w jakich domach tłumaczą nam jak obsługiwać sprzęt, co można prać a na co pluć i rozcierać.Jak spłukiwać wodę, i że to wszystko kosztuje.
Odnoszę wrażenie, że takie teksty pochodzą od tych niedowrtościowanych , niepracujacych całe życie żon.
Te babska panicznie się boją o swoją przyszłość. Nigdy nie miały pewnego jutra. Bo też nigdy nie były niezależne finansowo. I tak tych swoich chłopów ogłupiały przez lata całe jakie to ciężkie i trudne życie ma żona jego prowadząc dom. Umiejętnie sprzedawały lata całe swoje nieróbstwo. Normalnie żona wpada do sklepu kupuje np. mikser i uzywa. Nawet mąż nie wie, że stary się zużył. Bo to są drobiazgi którymi szanujący się ludzie tyłka sobie nie zawracają. A te niepracujące oszustki tworzyły wokół przepalonego miksera całą zbędną otoczkę absorbując tym całą rodzinę a najważniejsze męża. I tak tym leniwym babsztylom życie zleciało. Jedyne wspólne tematy jakie miały w swoim małżeństwie to dom, obowiązki i urlop. Gdzie pojechać, aby znajomi zazdrościli. A ten biedny Wiluś znosił wszystko dla świętego spokoju. I tak doczekali starości. Tylko, że jędza wypoczęta, zdrowa, umysł niczym nie obciążany całe życie to mając nawet 80 lat funkcjonuje i myśli że taka zdrowa będzie zawsze. A Wiluś wykończony miłością do tego co sobie wybrał siedzi biedak i dalej obserwuje głupotę swojej wybranki. I jest mu bardzo wstyd za zachowanie i ciemnotę własnej żony. Ale cóż on biedny w obecnej sytuacji może zrobić? Może jej wtórować i tworzyć duet idiotów, Może tez cichutko siedzieć i jeszcze ciszej przepraszać opiekunkę za zachowanie żony. A może też udawać, że nie widzi problemu. A jeśli naprawdę nie widzi problemu to nam opiekunkom nie zostaje nic innego jak pożegnanie się z takimi ludźmi.
Która z nas nie oszczędza w swoim domu?Oszczędzają i bogaci , to i nam się opłaci, jak mówi moja przybrana mama:)I ma rację, na czole dziewczyny nie mamy wypisane, że jesteśmy bystre i inteligentne, a dziadkowie się boją, taka jest starość często..
Oszczędzanie to nie jest zaniechania prania, a czyszczecie przez plucie i rozcieranie brudu to obrzydliwe.
Jeśli zaczyna ktoś mi tłumaczyć jak działa stary sprzęt to rozglądam się dookoła i szukam wzrokiem komu tłumaczą. Skutkuje.
Ja osobiście nie pozwalam sobie nawet starym ludziom na tłumaczenie mi jak co działa. Nie pozwalam dlatego że ja wiem. I nie widzę powodu dalczego mam udawać przygłupa.
Kiedys włożyłam do pralki kurtkę dziadka, brudną nie praną nigdy. Kiedy zamki zaczęły stukać o bęben Babuszka takiego amoku dostała, że pralka zepsuta. Mówię,że jeśli zepsuta to odkupię. A ona że to dużo kosztuje. Więc pokazałam od ręki w internecie ile kosztuje i że finansowo dam radę. Nie uspokoiłam jej tym.
No ale tak, masz rację, skoro do pracy wyjeżdżają też miernoty, które nie radzą sobie, to ponosimy cenę za to wszystkie.
Która z nas nie oszczędza w swoim domu?Oszczędzają i bogaci , to i nam się opłaci, jak mówi moja przybrana mama:)I ma rację, na czole dziewczyny nie mamy wypisane, że jesteśmy bystre i inteligentne, a dziadkowie się boją, taka jest starość często..
O czym ty piszesz? Przepraszam że się wtrącę. Ale nie jesteś u siebie tylko u starszej schorowanej osoby - pracodawcy. Oni mają prawo ci mówić co masz robić i jak. Czy to takie trudne- słuchać. I jak możesz tak krytykować ich postępowanie. Jeżeli są tacy bee.. to po jakiego grzyba tu pracujesz. I nie obrażaj niektórych opiekunek - słuchających starszych podopieczych słowem " miernotami".
Zawsze słucham tylko mądrych ludzi. Potrafię nazywać rzeczy po imieniu. I nie wszystkie zachowania ludzi starszych można tłumaczyć ich chorobą i wiekiem. Podchodzę do mojej pracy bardzo poważnie i takiego traktowania równiez oczekuję. A jeśli ktoś myśli, że można mnie potraktować jak jakąś miernotę to nie jest nam po drodze. Wysiadam z takiego wózka.
A ja na te resztki obiadowe mam sposób...toaleta....spłuczka...lub filtr os kawy i np. kawałki mięsa lub takie co nie spłyną to tego filta i zawijam,tak aby nie było widać i do kubła ;)
He,to to nic.Moja znajoma pracowala u takiej rodzinki,opiekowala sie babcia.
Babcia mieszkala z corka i corcia gotowala,To resztki z obiadow zbierala z calego tygodnia,zeby w sobote wrzucic to do jednego gara i dodac ryz.
Osobiscie widzialam te resztki,obzydlistwo.No naturalnie znajoma w soboty zawsze miala problem z zoladkiem.Jadla bidulka na przerwie jakies ciacha.I jeszcze babka miala taki zwyczaj ze jak jej bylo za duzo to wpychala jej te resztki z taleza na jej talerz.
No Ja bym sobie na to nie pozwolila.Ale ona prawie wogole nie umiala niemieckiego i tak trzyma sie do tej pory na tym miejscu.Zgroza!!!!!