moja babcia po fazie wstawania 6 razy na noc trochę sie uspokoiła i teraz ma fazę sikania. bo u mnie albo sucho ale przez całą noc wesoło, albo spokojnie ale za to mokro ;) prawdę mówiąc wolę tę drugą opcję, bo suszarka jest i nie ma problemu. jak się dziś wyspała to od rana zasuwała jak mały samochodzik. zimno u nas dziś jak nie wiem co a ona do piekarni rano chce. myślę sobie: ok, mówisz i masz. idziemy. poszłyśmy. w pół drogi już miała dość, bo wiatr hulał, śnieg jakiś taki mokrawy popadywał. ale cóż? trzeba iść. w piekarni chleba nakupowałaby na 2 tygodnie żeby nie moje porozumiewawcze mrugania i pokazywania na migi do sprzedawczyni za babci plecami. i tak będziemy jeść ten chleb, co kupiła, chyba ze trzy dni. wróciłyśmy z torbą pełną chleba i zaraz zabrała się za wywalanie szaf. bo ona takie hobby ma, lubi ubrania z szafy wywalać. potem żadnej podkoszulki znaleźć nie mogę. jak wróciłam ze sklepu, okazało się, że pranie już mam powieszone a pralka drugi raz już zasuwa, szkoda, że "na pusto" ;) teraz szafy już zapakowane z powrotem a babcia, syta chwały i zaszczytów, śpi na kanapie. chwila spokoju....