Pewnikiem lepiej nie pamietac, chociaz czasami staje sie to upierdliwe straszliwe, szczegolnie dla otoczenia, w tym przypadku dla mnie. Nie zlicze ile razy na dzien pokazuje jej, gdzie sa pieniadze, ile razy tlumacze, ze corki o niej nie zapomnialy, bo akurat dopiero co jedna byla, ile razy zapisuje duuuzymi cyframi telefony do corek i tak dalej. No i oczywiscie - przeciez ona biedna nie ma nic do jedzenia - ma swoja lodowke, a w niej wszystko co potrzeba, co najwyzej to co juz do smieci sie nadaje wyrzucam i wstawiam swieze. Rany, ile tu sie marnuje jedzenia, to mala glowa, ale trudno, na szczescie nie musze oszczedzac, corki wiedza, co Mutti robi.
W dalszym ciagu udaje mi sie uniknac podawania uspokajacza, chociaz czesto lapie sie na liczeniu do stu w myslach ... Gorzej, ze wieczorem bym chciala na przyklad wyprac spokojnie kolekcje sweterkow z czystej welny mojej podopiecznej, albo glowe umyc, a tu, psia krwia, nie da sie, bo wiem, ze za chwile znowu przyjdzie, bo cos tam zapomniala.