Demencja a współpraca z rodzina

21 lipca 2013 19:57
Dzięki, córki niestety mieszkają trochę daleko i przyjeżdżają rzadko. Wczoraj miałam ten piękny szczęśliwy dzień (pół dnia), że babcia znalazła się pod ich kuratelą. A wolne 2 godz. to taka wymuszona przerwa poobiednia, gdzie w drugiej godz. słyszę jak dementurka się wścieka (ale nie wychodzę). Praktycznie nie mogę wyjść (wyjechać rowerem) z domu, bo jak wrócę po godzinie to mam gotową awanturę. Jej frechheit jest wyjątkowa i nie wynika to tylko z choroby, ale z perfidnego charakteru. Po kilku rozmowach z rodziną wiem że ona zawsze była trudna, a córki mają jakieś duże zranienia emocjonalne od matki. Pani jest tak absorbująca i zazdrosna o mnie, że laptopa mogę używać tylko po kryjomu lub nocami. I tak zarywam nocki, usypiam jak już padam około 2 w nocy. Muszę mieć czas dla siebie, Skype, internet i czytanie.W życiu tu więcej nie przyjadę
21 lipca 2013 23:06
Dzięki dziewczyny,
tego mi trzeba, umocnienia. Dzisiaj minął 3 tydz. - jakoś żyję. Staram się nie poddawać tej dementurce. W ubiegłym tygodniu miałam taki ekstremalny dzień , że ostro się postawiłam i wygarnęłam jej, że mam dość, że jeśli się nie opamięta to pakuję się i wyjeżdżam a ona pójdzie do Heimu. Trochę się przestraszyła, ale widomo te osoby co chwilę mają napady. Córki działają żeby ją wysłać do szpitala na kilkudniowe całodzienne badania specjalistyczne, ale ona kategorycznie nie zgadza się na to. Powiedziałam im, jakie matka ma zachowania, jakie objawy i że jest konieczne ustawienie jej jakichś leków wyciszających. A obecna terapia lekowa może być zmieniona właśnie po takich lekach. Posłuchałam dzisiaj ich rozmów i widzę że chyba babka nie da się zawieść do szpitala.
Próbuję wiec znaleźć dla siebie ścieżkę przetrwania (m.in.właśnie dlatego zarejestrowałam się na opiekunki24) i jakoś przetrwać. Zaczynam olewać staranie się, żeby jej dogodzić, jednocześnie wykonując wszystko jak należy.
Spisuję sobie codziennie moje przeżycia w tym domu pt. Demencja - dziennik polskiej opiekunki. Myślę, że to będzie bestselerowe studium o tej przypadłości. Jest to dla mnie taka samoterapia na bieżąco. Pozdrawiam was wszystkich.
22 lipca 2013 08:03
Zofija to temat dla Ciebie. Może czytałaś a może się jeszcze nie dokopałaś. Jeżeli masz trudną babcię to postaraj się wyznaczyć granicę. Nie jest łatwo i nikt się tu nie wymądrza. Staramy się wzajemnie pomagać a spojrzenie z zewnątrz może Ci się przydać. Cudownie działa "dystans" ale Twój, nie babci. Nie patrz na nią jak na kogoś bliskiego, my mamy z tym problem. Po tygodniu wspólnego mieszkania bratamy się, szybko nam to idzie. Taka nasza natura - w większości oczywiście. To jest Twoja podopieczna i musisz znależć granicę poza któąa ona Ci na głowę nie wejdzie. Z chorymi ludzmi to nie jest łatwe ale trenuj, trenuj ;-))) Taka nasza robota. Trudna i tyle. 
Pisz co u Ciebie. Ja dzisiaj sie bycze pod drzewkami i w cieniu. Bo znowu sie upał zapowiada ;-///
22 lipca 2013 10:41
Zofija mam podobnie więc wiem jak jest ciężko, z używaniem laptopa nie mam problemu ale jak babcia ma fazę nerwowości to rozmowa przez moją prywatną komórkę ją strasznie drażni. Najsmutniejszy fakt, to brak wsparcia rodziny (córek) która dalej utrzymuje że mama nie jest dementywna a mi to zakrawa na początek alzheimera.
Zróbmy swoje do końca umowy i uciekajmy, mi już niecałe 2tyg zostały, za ciebie będę trzymała kciuki.
22 lipca 2013 13:55 / 1 osobie podoba się ten post
Tak, tak, muszę jakoś przetrzymać. Mnie zostało jeszcze kilka tygodni, do końca sierpnia, trochę długo. Ale dzisiaj jest nowy, następny tydzień i może będzie lepiej. Moja dama chyba przestraszyła się perspektywą szpitala, no i ma jaśniejszy umysłowo dzień, bo póki co od rana stara się być "miła" dla mnie.
Będę się starała regularnie śledzić forum, bo naprawdę w jedności i grupie takich samych osób tkwi wielka siła. Cieszę się, że odkryłam to źródło pocieszenia, wsparcia i radości. Pozdrawiam wszystkich
22 lipca 2013 14:04
Jesli babcia jest przykra,robi ci na złosc,to ignoruj ją,udawaj że jej nie widzisz.Jesli jest miła-jak najwiecej usmiechaj sie do niej,zagaduj.Tak sie wychowuje dzieci,a babcia z demencja to własciwie małe dziecko.
22 lipca 2013 15:59
Zofija

Tak, tak, muszę jakoś przetrzymać. Mnie zostało jeszcze kilka tygodni, do końca sierpnia, trochę długo. Ale dzisiaj jest nowy, następny tydzień i może będzie lepiej. Moja dama chyba przestraszyła się perspektywą szpitala, no i ma jaśniejszy umysłowo dzień, bo póki co od rana stara się być "miła" dla mnie.
Będę się starała regularnie śledzić forum, bo naprawdę w jedności i grupie takich samych osób tkwi wielka siła. Cieszę się, że odkryłam to źródło pocieszenia, wsparcia i radości. Pozdrawiam wszystkich

Pierwsze moje posty były o demencji - pisałam jak ją czuję i jak ją widzę ..... Może  Ci się przyda....  To była moja piewsza praca na wyjeżdzie i pierwsza demencja ....  Uważam, że po trzymieśięcznym pobycie  w miarę wyszłam z tego bez szwanku ....))))
22 lipca 2013 20:10 / 2 osobom podoba się ten post
Wiecie co mnie najbardziej dziwiło? Ale moze rozumiem...chodzilo o matke. Otóz córki uparcie próbowały chora na demencje mame czegos nauczyc. I jak im mialam powiedziec ze juz nie nauczy sie niczego...co najwyzej mozna poprzez ćwiczenia utrwalic pewne czynnosci, które wczesniej wykonywala...przynajmniej na jakis czas.
23 lipca 2013 06:35 / 1 osobie podoba się ten post
Tak z demencja tak bywa albo sie wsciekamy na pacjenta albo sami popadamy w skrajnosc !!! dla nas ani jedno ani ani drugie nie jest dobre rodzina jak troche pomaga a nie przeszkadza to juz jest dobrze.Zosiu pociesze cie to i tak ze przy ty nie ma cokrzycy uffffffffffff ja mam na stałe stelli takiego ,i ciesze sie ze siedzi na wozku bo inaczej nie wiem godzie by go szukac trzeba było!!! musimy byc cierpliwi  i naprawde wiem co mowie u mnie to juz jest inny swiat a ja w nim ja czy nie ja!!! teraz mam inna chorbe wiec tak zmiana jest wskazana bo juz nie wyrabiałam ! ale mimo wszystko i tak wole mojego Hansa niz fanatyczke religijna!!!!Powodzenia
23 lipca 2013 10:52 / 1 osobie podoba się ten post
Asik

Wiecie co mnie najbardziej dziwiło? Ale moze rozumiem...chodzilo o matke. Otóz córki uparcie próbowały chora na demencje mame czegos nauczyc. I jak im mialam powiedziec ze juz nie nauczy sie niczego...co najwyzej mozna poprzez ćwiczenia utrwalic pewne czynnosci, które wczesniej wykonywala...przynajmniej na jakis czas.

Wielkim utrudnieniem dla opiekunki jest kiedy rodzina nie potrafi zaakceptowac stanu pacjenta.Jesli chodzi o demencję  i AL to rodzinka najczęsciej mysli ,ze to się da wyleczyc i mama czy tata będzie taki jak kiedys -zupełnie do nich nie dociera ,ze jesli sie zmieni cokolwiek to raczej na gorsze-współpraca z taka rodzina wymaga całego wagonu cierpliwosci....  
Mam to w najbliżej rodzinie własnej - mój ojczym właśnie przestal z domu wychodzić bo "schody na niego krzyczą"/schodów jest 14/....siedzę tu i codziennie muszę nad własną matką pracować ,że zaakceptowała ten stan rzeczy.....ciężko to idzie.....
23 lipca 2013 11:17 / 2 osobom podoba się ten post
kasia63

Wielkim utrudnieniem dla opiekunki jest kiedy rodzina nie potrafi zaakceptowac stanu pacjenta.Jesli chodzi o demencję  i AL to rodzinka najczęsciej mysli ,ze to się da wyleczyc i mama czy tata będzie taki jak kiedys -zupełnie do nich nie dociera ,ze jesli sie zmieni cokolwiek to raczej na gorsze-współpraca z taka rodzina wymaga całego wagonu cierpliwosci....  
Mam to w najbliżej rodzinie własnej - mój ojczym właśnie przestal z domu wychodzić bo "schody na niego krzyczą"/schodów jest 14/....siedzę tu i codziennie muszę nad własną matką pracować ,że zaakceptowała ten stan rzeczy.....ciężko to idzie.....

W niedziele bylismy z wizyta u dosc bliskiej rodziny mojej podopiecznej. Byli bardzo zdziwieni, opowiadali o kims, "kto zapomnial, jak sie chodzi". Ja juz nauczylam sie mowic prawde prosto z mostu, sciszonym glosem stwierdzilam, ze to normalny etap Al, nastepnie taka osoba "zapomni" jak sie je, a na koncu "zapomni" jak sie oddycha ...
Dostali duze oczy, ale po chwili przytakneli. Nauczylam sie patrzec na choroby takie jak demencja, Al z dystansem, na poczatku bardziej to bralam osobiscie - jednak czas robi swoje i juz wiem, ze dla wlasnego dobra trzeba dbac o oddzielenie faktow od mitow.
Co nie znaczy, ze stalam sie robotem, nie, bardzo mnie cieszy, ze podopieczna dobrze sie ze mna czuje, ze, jak ma lepszy dzien - to trzyma mnie za reke, ze nawet od czasu do czasu przytuli sie do mnie z wlasnej inicjatywy, ale ja juz oceniam to calkiem inaczej. Wiem, ze to jest po prostu lepszy dzien, za nim przyjdzie taki, gdy podczas wieczornej toalety bedzie uciekac z lazienki, albo bedzie gryzc kubek do plukania buzi (na szczescie kupilam plastikowy, miekki).
23 lipca 2013 15:32 / 1 osobie podoba się ten post
Hej dziewczyny moja podopieczna po ostrzeżeniu, że pójdzie na kilka dni do szpitala (na co nie chce się zgodzić), przez ostatnie 2 dni i dzisiaj stara się trzymać swoje wybryki na wodzy (oczywiście poza momentami odlotu w odmęty demencji). Gdyby tak było już do końca mojego kontraktu, to może przeżyję.
Dzisiaj Będzie wielki dzień (wieczór), bo o 16.00 przyjeżdża córka i zabiera matkę na jakieś spotkanie. Cały wieczór mam dla siebie - normalnie święto. I od razu chce się żyć.
Wpisy na tej stronie są dla mnie kopalnią wiedzy i wsparcia. Cieszę się, że Was odkryłam. Pozdrawiam
23 lipca 2013 15:38 / 2 osobom podoba się ten post
Zofija

Hej dziewczyny moja podopieczna po ostrzeżeniu, że pójdzie na kilka dni do szpitala (na co nie chce się zgodzić), przez ostatnie 2 dni i dzisiaj stara się trzymać swoje wybryki na wodzy (oczywiście poza momentami odlotu w odmęty demencji). Gdyby tak było już do końca mojego kontraktu, to może przeżyję.
Dzisiaj Będzie wielki dzień (wieczór), bo o 16.00 przyjeżdża córka i zabiera matkę na jakieś spotkanie. Cały wieczór mam dla siebie - normalnie święto. I od razu chce się żyć.
Wpisy na tej stronie są dla mnie kopalnią wiedzy i wsparcia. Cieszę się, że Was odkryłam. Pozdrawiam

My tez sie cieszymy i Życzymy wytrwałosci i cierpliwosci. Co nas nie zabije to nas wzmocni. Podpisano :Gornicy z "Kopalni wiedzy"
05 września 2013 12:57
Dziewczyny poradżcie co robic w sytuacji , kiedy zaczyna się u pacjenta niepokój, oczekiwanie na kogos kogo juz nie ma. Byłysmy na spacerze 30 minut i się zaczęło. No i trzeba było wrócić.Jesteście kopalnia wiedzy , to pomózcie jak ja sie ma zachowywać.Jestem spokojna i nie reaguję, a może to żle.
05 września 2013 13:15 / 2 osobom podoba się ten post
Aniu , nie ma recepty w 100% skutecznej .Niektórym wręcz nie można mówić , że nikt nie przyjdzie , że to nieprawda itd. Spróbuj zmieniać temat , może jakieś wspólnie wykonywane zajęcie znaleźć , a co się da , odwlekać na potem - np że moze jutro ,może po południu .Ja unikałam też precyzowania o kogo chodzi - to na wszelki wypadek , gdyby jasnosć umysłu wróciła i ona pamiętała , co mówiłam .Ale moja pani nie pamiętała .