Co wolno Opiekunowi ?

22 lipca 2013 12:26
Z moja babcia też miałam na początku pobytu wiele przykrych sytuacji . Przez miesiąc uczyłam ja słowa dziękuję aż wreszcie pojęła co to znaczy dobre wychowanie. Natomiast raczy mnie od 2 lat informacją, że cale Pomorze było niemieckie -szlag mnie trafia - wreszcie spytałam się czy tam gdzie mieszkają Niemcy jest Deutchland uber alles Czy mam rozumieć ,że cały świat jest niemiecki? Na to babcia ,że ona tak naprawdę to chyba wszystkiego nie wie. Na koniec dorzuciłam ,że Hitler był psychopata chorym na syfilis . Od tej pory zero tematu natemat jacy to oni byli biedni w czasie wojny bo amerykanie bombardowali Stuttgart a tatuś zginął pod Stalingradem
 
chyba pomyliłam watek.
.
22 lipca 2013 13:58 / 1 osobie podoba się ten post
Ja jestem w dziwnym domu.Wiele razy słyszałam od córki-gdyby nie ty,nie moglabym pracowac,gdyby nie ty byłabym niespokojna o mamę...dziękuję ci za wszystko co dla nas robisz.A babcia nie wstanie od stołu zanim nie powie-,dziękuję,było bardzo smaczne'.
22 lipca 2013 14:28
marta,ja tez jestem w takim wlasnie milym domu i mila rodzina,ale w momentcie gdy nie chce robic w ogrodku a mama bardzo by chciala bo ma na jego punkcie bzika,czy jak chce miec to przyslowiowe wolne to dopiero wychodzi egoizm i wladczosc.moja dama tylko pieknie prosi i delikatna presje wywiera ,dlatego napisalam ze sa cwani bo to dobry sposob.wiedza ze mam w umowie i czas wolny i praca w ogrodku to nie moja dzialka.ale dobrzeby bylo z korzyscia dla psychiki matki to zrobic.
22 lipca 2013 14:30
acha, i tez pieknie dziekuja.
22 lipca 2013 14:34 / 1 osobie podoba się ten post
Moi też mi za wszystko dziekują, za szklankę wody, za obrany owoc... ale w tym domu to słowo jest na porządku dziennym.

Do siebie też się tak zwracają, dziadek z domu nie wyjdzie, żeby babci buzi nie dać,
babcia mnie obejmuje i całuje przed pausą i wieczorem dziękuje za cały dzień.

Po prostu już taki dom, aż miło tu być.
22 lipca 2013 14:58 / 3 osobom podoba się ten post
Taaaa...ja tez trafiam jakos do dobrych rodzin. Z córką pierwszej podopiecznej do dzis utrzymujemy kontakt. Pracujac u nich mialam wszsytko i ani jednej godziny wolnej :) Cos za coś. I tez słyszalam:"Jak to dobrze ze tu jestes." Po śmierci pani Danke córka napisala ze jak czegos bede potrzebowac to mam dac znac, bo ja tyle dobrego zrobilam dla jej mamy. Cóz...niemniej w calej tej swojej dobroci było kilka rys. Juz pisalam ze byly sytuacje gdzie dano mi do zrozumienia gdzie jest moje miejsce. Jedna z nich krótko opisze. Przyjechala wnuczka pani Danke. Kiedy ja krzatalam sie w kuchni, wnuczka na prośbe babci zaczela robic jej manicure. Do pokoju weszla jej mama (ja akurat za nia ze szklanka herbaty dla pani Danke). Córka pani Danke nie widziala mnie. Jak zobaczyla co robi jej córka to dosłownie wrzasnęła na nia: "Co ty robisz! Zostaw to! To ma robic Joanna!" Biedna dziewczyna tak sie przestraszyla, spojrzala na nia z nieukrywanym zdziwieniem a potem uciekla z pokoju i sie rozbeczala. Mozecie sobie wyobrazic jaki to byl ton. Wtedy zostalam zauważona i...głupio sie kobiecie zrobilo. Bo ja stalam i bez wyrazu na nia patrzyłam. potem postawilam szklanke na stole i powoli (moze za wolno) wyszlam z pokoju. Po 15 min przyszla do mnie i pyta :" Joanna wszstko w porzadku?" Znowu na nia powaznie popatrzylam i powiedzialam:"U mnie w porzadku." I w tym momencie wiedzialam ze tu nie wróce....
22 lipca 2013 15:23 / 2 osobom podoba się ten post
A ja trafiam tam gdzie mi sie podoba,nie jstem zwiazana z zadna agencja i za prace moge podziekowac w kazdej chwili.Nie tylko oni mnie akceptuja ale ja ich tez.Mam ten komfort,ze w razie "W" zjezdzam do domu i nie musze meczyc sie do konca umowy,ktora zawarlam z agencja.A z rodzina mam umowe w ktorej istnieje p-t ktory daje mi pelna swobode w decydowaniu o okresie mojej pracy u danej rodziny.A co do demencji to uwazam,ze w wielu przypadkach jest to demencja wybiorcza jezeli wynika korzysc dla podopiecznego albo rodziny to tak jakby i demencyjny jest milszy ale juz w druga strone to demencja sie nasila.Przeciez wszystko mozna przypisac demencji skapstwo,brak szacunku,aroganckie zachowanie,ale proby rozmowy z rodzina,ze demencja sie poglebia to juz inna" broszka" istnieje obawa ze trzeba by bylo opiekunce dolozyc pare euro bo cos zaczyna sie dziac wtedy z uporem rodzina twierdzi,ze wszystko ok.Zauwazylam kilkakrotnie,ze demencyjny gdy dopnie swego ma wyraz zadowolenia na twarzy i napewno sobie mysli"nie ze mna te numery Brunner"Koniec pisania slysze hallo pipi.
22 lipca 2013 15:37
Marta

Ja jestem w dziwnym domu.Wiele razy słyszałam od córki-gdyby nie ty,nie moglabym pracowac,gdyby nie ty byłabym niespokojna o mamę...dziękuję ci za wszystko co dla nas robisz.A babcia nie wstanie od stołu zanim nie powie-,dziękuję,było bardzo smaczne'.

Marta do takiego domu to pewnie chce się wracać po urlopie. Życzyłabym nam wszystkim takiego podejścia i wdzięczności ze strony rodziny podopiecznego
22 lipca 2013 15:48 / 1 osobie podoba się ten post
didusia

Z moja babcia też miałam na początku pobytu wiele przykrych sytuacji . Przez miesiąc uczyłam ja słowa dziękuję aż wreszcie pojęła co to znaczy dobre wychowanie. Natomiast raczy mnie od 2 lat informacją, że cale Pomorze było niemieckie -szlag mnie trafia - wreszcie spytałam się czy tam gdzie mieszkają Niemcy jest Deutchland uber alles Czy mam rozumieć ,że cały świat jest niemiecki? Na to babcia ,że ona tak naprawdę to chyba wszystkiego nie wie. Na koniec dorzuciłam ,że Hitler był psychopata chorym na syfilis . Od tej pory zero tematu natemat jacy to oni byli biedni w czasie wojny bo amerykanie bombardowali Stuttgart a tatuś zginął pod Stalingradem
 
chyba pomyliłam watek.
.

Moja dziękuje na każdym kroku ale też stale gada ,,że wszystkie miasta wdłuz granicy i wybrzeże zawsze ich było, tylko Ruscy  im odebrali po wojnie - w ogóle nie reaguję ,po co się mam denerwowac?!Lata całe prano im mózgi o wyższości wszystkiego co niemieckie nad resztą Europy - trudno oczekiwać ,że po 90-tce się ktoś nagle zmieni czy zaakceptuje jak jest naprawdę.Olewam to gadanie i już:)Do pracy tu jadę a nie na polityczne dysputy.:)
22 lipca 2013 15:50 / 1 osobie podoba się ten post
scarlet

Moi też mi za wszystko dziekują, za szklankę wody, za obrany owoc... ale w tym domu to słowo jest na porządku dziennym.

Do siebie też się tak zwracają, dziadek z domu nie wyjdzie, żeby babci buzi nie dać,
babcia mnie obejmuje i całuje przed pausą i wieczorem dziękuje za cały dzień.

Po prostu już taki dom, aż miło tu być.

Kultura, dobre wychowanie, okazywanie sobie szacunku - to takie dobre cechy - pozytywnie wzmacniają i sprawiają że praca staje się łatwiejsza, nawet przy ciężko chorych osobach. Oby więcej było takich miejsc pracy.
22 lipca 2013 15:52
Babcia po prostu ma to we krwi,mimo demencji wie że ma podziękować-zawsze gdy ktos dla niej cos zrobi,obojetne'czy corka czy opiekunka.oni sa mili bez podtekstow,ukrytej interesownosci,jestem dwa miesiące,nigdy nie dano mi odczuc że ,ja tu tylko pracuję',nie ma wywyższania,poniżania.jest chora babcia wymagająca opieki,na tym sie wszyscy koncentruja żeby w spokoju i uśmiechu dożyła swoich dni.
22 lipca 2013 15:53
kasia63

Moja dziękuje na każdym kroku ale też stale gada ,,że wszystkie miasta wdłuz granicy i wybrzeże zawsze ich było, tylko Ruscy  im odebrali po wojnie - w ogóle nie reaguję ,po co się mam denerwowac?!Lata całe prano im mózgi o wyższości wszystkiego co niemieckie nad resztą Europy - trudno oczekiwać ,że po 90-tce się ktoś nagle zmieni czy zaakceptuje jak jest naprawdę.Olewam to gadanie i już:)Do pracy tu jadę a nie na polityczne dysputy.:)

Hihihi...no własnie. Nie wiem z czego to wynika ale jak idzie o te ichnie ziemie to jak dlugo tu jestem to ...przynajmniej moi podopieczni....mowia "to Ruscy nam zabrali, to Ruscy nas wygnali...
22 lipca 2013 15:59
didusia

Z moja babcia też miałam na początku pobytu wiele przykrych sytuacji . Przez miesiąc uczyłam ja słowa dziękuję aż wreszcie pojęła co to znaczy dobre wychowanie. Natomiast raczy mnie od 2 lat informacją, że cale Pomorze było niemieckie -szlag mnie trafia - wreszcie spytałam się czy tam gdzie mieszkają Niemcy jest Deutchland uber alles Czy mam rozumieć ,że cały świat jest niemiecki? Na to babcia ,że ona tak naprawdę to chyba wszystkiego nie wie. Na koniec dorzuciłam ,że Hitler był psychopata chorym na syfilis . Od tej pory zero tematu natemat jacy to oni byli biedni w czasie wojny bo amerykanie bombardowali Stuttgart a tatuś zginął pod Stalingradem
 
chyba pomyliłam watek.
.

Czasami wymiękam jak tutaj staruszki czują się pokrzywdzeni przez wojnę i tak jak piszesz że wciąż uważają, że wszędzie tam gdzie mieszkali to ich ziemia.  Nie twierdzę, że każdy Niemiec podczas wojny był zły i pewnie nie jeden ucierpiał przez system.
Jedna z moich podopiecznych mówiła podobnie jak twoja, wszystko straciła w Gliwicach i musiała od zera zaczynać, miała nawet mapę obramowaną z napisem Heimat Schlesien.
Byłam pół roku u dziadziusia, który w 1944 we Francji stracił rękę, on przegrał własną wojnę, za zniszczone niemieckie miasta winił Amerykanów, za wygnania Rosjan, wciąż mówił o Hitlerze jako o największym z największych. Całe szczęście nie walczył w Polsce i nigdy o Polakach źle nie mówił, niestety Żydów i wszystkich ciemnoskórych nie znosi do teraz. Dla mnie był bardzo dobry lecz żadna dyskusja na temat wojny nie miała z nim sensu
22 lipca 2013 18:39 / 1 osobie podoba się ten post
kasia63

Moja dziękuje na każdym kroku ale też stale gada ,,że wszystkie miasta wdłuz granicy i wybrzeże zawsze ich było, tylko Ruscy  im odebrali po wojnie - w ogóle nie reaguję ,po co się mam denerwowac?!Lata całe prano im mózgi o wyższości wszystkiego co niemieckie nad resztą Europy - trudno oczekiwać ,że po 90-tce się ktoś nagle zmieni czy zaakceptuje jak jest naprawdę.Olewam to gadanie i już:)Do pracy tu jadę a nie na polityczne dysputy.:)

Ja tak normalnie to nie dyskutuje ,tylko jak to słyszałam  na kazdym kroku to nie wytrzymałam -kazdy ma inny próg cierpliwości a mój zostal przekroczony. Na obecną chwile nie poruszamy tego tematu.
22 lipca 2013 19:23
U mnie "mój" dziadek dziękuje mi za dosłownie wszystko, częściej niż ja mu mówię "proszę". Aż mi z tym dziwnie. Natomiast jest to ściśle powiązane ze wzajemnym szacunkiem jaki mamy do siebie - on jest pełnosprawny umysłowo (po wylewie niesprawność ruchowa), a był prawnikiem. Ja z kolei też od samego początku zachowywałem się jak osoba mająca mu pomagać w życiu, a nie kucharz-sprzątacz. Oboje mamy swoje "charaktery" i czasami zdarza się, że on z "czymś wyjedzie", ale i czasami ja robię nie to, co on by chciał ;) Przypuszczalnie w takich sytuacjach moje poprzedniczki przeżywały to, bo na początku dziadek po pewnym czasie upewniał się, czy "wszystko w porządku". Może to męska cecha, ale ja sobie nic z tego nie robiłem i dziadek w takich sytuacjach też przechodził do porządku dziennego, więc od dłuższego czasu nie zwracamy już wzajemnie uwagi na chwilowy - gorszy nastrój drugiej strony ;) Może wpływ na to ma również fakt, że dziadek jest małomówny i jeśli nie śpi, to non-stop ogląda TV... Ale "każdy kij ma 2 końce"... przez to moja znajomość j.niemieckiego posuwa się do przodu w ślimaczym tępie... ;(