Prosisz - masz ;) :
Objąłem Stellę po 2zmienniczkach, gdyż dziadkowi się pogorszyło, tracił równowagę i upadał, a one razem z nim..... Oto co zastałem, a co ulepszyłem (od razu zaznaczam: na korzyść zarówno moją jak i dziadka!) Z tego co jeszcze pamiętam:
- opiekunki wstawały o 5.30 i czekały z przygotowanym sniadaniem (miałem pokazane, jak sie patrzy przez dziurke od klucza, czy dziadek śpi). Ja wprowadziłem określoną porę, o której pukam i wchodzę (pierwotnie 6.30, póżniej 8.00)
- wszystko było jak przy zalecanym karmieniu dziecka: "na żądznie" (jak dziadkowi przyszła ochota). Ja wprowadziłem porządek dnia.
- opiekunka udzieliła mi instruktażu, jak sie zakłada mokrą szmatę na miotłę do mycia podług. Nigdy tej umiejętności nie wypróbowałem: córka kupiła mopa o którego na wstępie poprosiłem
- bardzo silnie zaznaczyłem na samym początku, że ja jestem do opieki (wręcz użyłem określenia "Pfleger") a nie do sprzątania i gotowania (to tylko w niezbędnym zakrsie!). Przyjechałem do niego (dziadka) po to, by: 1) dbać o jego zdrowie, 2) dbac o jego bezpieczeństwo (przy nie nigdy sie nie wywrócił i będąc spokojny - zaczął samodzielnie chodzić!) i 3) pomagac mu w codziennych czynnościach
- aby sprawowac nad nim opiekę "bez przerwy" (tzn gdy nie śpi, a śpi całą noc i od śniadania do obiadu;) zorganizowałem sobie "moje" stanowisko pracy niedalego niego (on na wózku, przed stolikiem, na przeciw TV). Ja - jeden z 2 rozkładanych foteli, z podnóżkiem, drugim stolikiem na laptop i drugą stojącą lampą. Mam widok zarówno na TV jak i na dziadka.
- nie chcąc być największym wrogiem dziadka, który mu sie krząta po domu i kuchni (dziadek nie znosi hałasu, a odkurzacz z trydem toleruje 1x/tydz/20min), sprzątam 1x/tydz (w jednym dniu 40min "mój apartament" na górze, a w drugim 40min dziadkowa kondygnacja), a gotowanie zajmuje mi ok 30min/dz
- itd, itp....... w tym "duchu" co wyżej opisane. Efekt? - już w 3cim tygodniu mojej opieki, byłem proszony o przedłużenie pobytu....