21 kwietnia 2014 14:57 / 2 osobom podoba się ten post
Moja młoda znajoma pracowała w fabryce ryb na Alasce przez wakacje, do siódmej rano do siódmej wieczorem, a z tego co zarobiła żyła do następnych wakacji. Ale ona panną była, nie wiem czy dla rodziny by wystarczyło na tyle czasu.
Ja pracowałam w szkółce leśnej w DDR jako mocno starszawa już studentka dzienna polonistyki, której powiedziałam potem do widzenia. Był to obóz dla studentów działających społecznie w jakichś organizacjach, ja wysyłałam paczki z odzieżą i lekami do Indii i tak się załapałam. Mieliśmy na tym obozie przerwę obiadową dwugodzinną bodajże, czyn społeczny w niedzielę i ...współzawodnictwo socjalistyczne. Serio! Zajęliśmy w nim III miejsce i dostaliśmy bodajże 20 marek do podziału - ludzie uznali, że to za mało, by się porządnie razem upić i podzielili je między mnie oraz kolegę, bo uważali, że najlepiej pracowaliśmy. Dostałam też dyplom po polsku, jak to w bratnich DDR przyczyniłam się do budowania socjalizmu. Fajna była ta praca, na świeżym powietrzu, a wieczorem piwko albo dyskoteki. Schudłam bez problemu 2 kg, bo byłam dużo w ruchu i opaliłam się. A za pieniądze, które zarobiłam i pewną dokładkę z domu kupiłam apart Praktica, swego czasu bardzo poważany.