12 maja 2014 20:40 / 1 osobie podoba się ten post
kasiachodziezWybacz ale nic nie rozumiem z twojego posta.
Dlaczego syn twoich podopiecznych zawiózł ją do rodziny? Ta która zmarła była twoją koleżanką,zmieniałaś ją czy to ta dziewczyna miała ją zmienić?
Straszna historia,lecz prawda jest taka że to może się przydarzyć każdej z nas,niby jesteśmy zdrowe a tu nagle bum nie ma nas.Codziennie mówimy tutaj że pracować trzeba,ale nasze zdrowie i samopoczucie powinno być zawsze na pierwszym miejscu.
Sorry - pisałam trochę niejasno, bo późno w nocy i chociaż zmęczona za nic nie mogłam zasnąć ....tak mi po głowie chodziła ta zmarła dziewczyna.
Nie, nie była to moja zmienniczka - ja jestem tu 1szą opiekunką (całkiem nowe miejsce).
To po kolei :)
Jechałam b.długo bo ponad 25 godz. autobusem liniowym. Na godzinę przed końcem podróży podeszłam do kierowców spytać się, czy przypadkiem nie jadą przez moją miejscowość - to by mnie "wyrzucili" po drodze...zresztą żartowaliśmy sobie -stwierdzili, że "wyrzucić" mnie nie mogą poza obowiązującym przystankiem, bo to grozi karą 2000euro....a zresztą Polka stojąca gdzieś przy drodze może się źle kojarzyć :))
Równocześnie rozmawiałam przez komórkę z synem podopiecznych, który miał po mnie wyjechać. Tą rozmowę słyszała dziewczyna siedząca z przodu autobusu - spytała się, czy znam te okolice i mogę jej pomóc choćby w znalezieniu postoju Taxi - po nią nikt nie wyjedzie, ma tylko adres a słabo mówi po niemiecku. Ja też po raz pierwszy jechałam tutaj, ale obiecałam pomóc - jak nie bedzie w pobliżu Taxi to spytamy się syna m/podopiecznych, który ma po mnie wyjechać.
Syn zaoferował podwiezienie jej - bo to sąsiednia miejscowość (przez uprzejmość).
Przedwczoraj miałam trochę wolnego, więc ją odwiedziłam i okazało się, że opiekunka którą miała zmieniać umarła w nocy - ciało zabrano 2 godz. przed naszym przyjazdem. Dziewczyny miały być razem 1 dzień żeby sobie wszystko przekazać. Znały się tylko z rozmów telef. Tamta zmarła dziewczyna chciała tu koniecznie wrócić za 2 mce.
Są na jakichś dziwnych zasadach .....niby nie na czarno, ale ubezpieczenie same powinny załatwić -myślę, że tu jest pies pogrzebany (osczędności na ubezpieczeniu) ...i dlatego nie dała się wziąść do szpitala - obawiała się kosztów.
Ta moja znajoma na "dzień dobry" dostała wiadomość, że nie spotka się z poprzedniczką - bo ta nie żyje !!
Rodzina niemiecka naszykowała jej osobny/dodatkowy pokój na wypadek gdyby się bała tam mieszkać.
Podobno firma niemiecka (przez którą jechały) zajęła się wszystkim - również transportem zwłok do PL.
Dla mnie to szokujacy przypadek .....jeszcze tydzień temu dziewczyna tryskała energią - podobno sympatyczna babeczka, obie chciały się spotkać - uzgodniły nawet zmiany do końca roku. Gdyby poszła do szpitala .....nie wiadomo co jej było - być może zwykłe zapalenie wyrostka, skręt jelit... (uskarżała się na silne bóle brzucha).
To przykład jak nie należy ryzykować i jechać na byle jakie ubezpieczenie, albo bez ubezpieczenia ....bo do tej pory wszystko się układało.....
Rodzina w PL czekała na przyjazd mamy/babci z prezentami ....przyjedzie ciało.
Niemieckiej rodzinie też nie zazdroszczę takich przeżyć ....zachowali się podobno bardzo po ludzku.