Na wyjeździe #8

12 maja 2014 20:48
Cześć dziewczyny bardzo dziękuę już mam przygotowany stos kartek i czekam na czwartek /córka przynosi kasę/ może jeszcze się da coś zdziałać z tym wolnym. A sticka Tchibo w jakim sklepie kupiłaś i na ile starcza to doładowanie za 10 euro bo to jakoś tanio mi się wydaje. Pozdrawiam spokojnej nocy dla wszystkich.
12 maja 2014 20:52
Gabrysia

Sorry - pisałam trochę niejasno, bo późno w nocy i chociaż zmęczona za nic nie mogłam zasnąć ....tak mi po głowie chodziła ta zmarła dziewczyna.
 
Nie, nie była to moja zmienniczka - ja jestem tu 1szą opiekunką (całkiem nowe miejsce).
To po kolei :)
Jechałam b.długo bo ponad 25 godz. autobusem liniowym. Na godzinę przed końcem podróży podeszłam do kierowców spytać się, czy przypadkiem nie jadą przez moją miejscowość - to by mnie "wyrzucili" po drodze...zresztą żartowaliśmy sobie -stwierdzili, że "wyrzucić" mnie nie mogą poza obowiązującym przystankiem, bo to grozi karą 2000euro....a zresztą Polka stojąca gdzieś przy drodze może się źle kojarzyć :))
Równocześnie rozmawiałam przez komórkę z synem podopiecznych, który miał po mnie wyjechać. Tą rozmowę słyszała dziewczyna siedząca z przodu autobusu - spytała się, czy znam te okolice i mogę jej pomóc choćby w znalezieniu postoju Taxi - po nią nikt nie wyjedzie, ma tylko adres a słabo mówi po niemiecku. Ja też po raz pierwszy jechałam tutaj, ale obiecałam pomóc - jak nie bedzie w pobliżu Taxi to spytamy się syna m/podopiecznych, który ma po mnie wyjechać.
Syn zaoferował podwiezienie jej - bo to sąsiednia miejscowość (przez uprzejmość).
 
Przedwczoraj miałam trochę wolnego, więc ją odwiedziłam i okazało się, że opiekunka którą miała zmieniać umarła w nocy - ciało zabrano 2 godz. przed naszym przyjazdem. Dziewczyny miały być razem 1 dzień żeby sobie wszystko przekazać. Znały się tylko z rozmów telef. Tamta zmarła dziewczyna chciała tu koniecznie wrócić za 2 mce.
Są na jakichś dziwnych zasadach .....niby nie na czarno, ale ubezpieczenie same powinny załatwić -myślę, że tu jest pies pogrzebany (osczędności na ubezpieczeniu) ...i dlatego nie dała się wziąść do szpitala - obawiała się kosztów.
Ta moja znajoma na "dzień dobry" dostała wiadomość, że nie spotka się z poprzedniczką - bo ta nie żyje !! 
Rodzina niemiecka naszykowała jej osobny/dodatkowy pokój na wypadek gdyby się bała tam mieszkać.
Podobno firma niemiecka (przez którą jechały) zajęła się wszystkim - również transportem zwłok do PL.
 
Dla mnie to szokujacy przypadek .....jeszcze tydzień temu dziewczyna tryskała energią - podobno sympatyczna babeczka, obie chciały się spotkać - uzgodniły nawet zmiany do końca roku. Gdyby poszła do szpitala .....nie wiadomo co jej było - być może zwykłe zapalenie wyrostka, skręt jelit... (uskarżała się na silne bóle brzucha).
To przykład jak nie należy ryzykować i jechać na byle jakie ubezpieczenie, albo bez ubezpieczenia ....bo do tej pory wszystko się układało.....
Rodzina w PL czekała na przyjazd mamy/babci z prezentami ....przyjedzie ciało.
Niemieckiej rodzinie też nie zazdroszczę takich przeżyć ....zachowali się podobno bardzo po ludzku.

Tragiczne:(
ale tak myslę, że gdybym była na jej miejscu z pełnym ubezpieczeniem, miała 1 dzień do wyjazdu, to pewnie też nie poszłabym do szpitala, wierzyłabym że zadawkuję tabletki przeciwbólowe i jakos sie doturlam do domu, od bólu brzucha nawet mocnego się zaraz nie umiera-tak bym sobie pomyslała....
12 maja 2014 20:56
Masakra! Aż mnie ciary przeszły!
12 maja 2014 20:58
zosia_samosia

doladowaniem za 10 euro "daleko nie zajedziesz", opcja 19.90 -dobra ,z tego co pamietam .

Tu nie chodzi tylko za ile doładujesz ale z jakiego łącza korzystasz, gdyż moja koleżanka miała bardzo drogi stick i drogie doładowanie, a przez skype nie mogła rozmawiać tylko pisać. Tchibo ma łącze z O2, być moze można tam dokipić i większe doładowanie tego nie wiem , ja tam byłam zadowolona. Sam stick kosztuje tylko 5E i to już bardzo się opłaca, bo w Telekomie 50E.
12 maja 2014 21:17
anerik

Tu nie chodzi tylko za ile doładujesz ale z jakiego łącza korzystasz, gdyż moja koleżanka miała bardzo drogi stick i drogie doładowanie, a przez skype nie mogła rozmawiać tylko pisać. Tchibo ma łącze z O2, być moze można tam dokipić i większe doładowanie tego nie wiem , ja tam byłam zadowolona. Sam stick kosztuje tylko 5E i to już bardzo się opłaca, bo w Telekomie 50E.

Ja swego czasu korzystałam z O2 i na pewno są większe doładowania. To najtańsze doładowanie jest niestety  do d...py. Trzeba odżałować trochę kasy i kupić lepsze 5GB za 20 lub 25 euro jeśli dobrze pamiętam. To najtańsze to tylko 1GB i mi starczyło na tydzień , a potem mieliło przez godzinę jak u Ciebie.
12 maja 2014 21:22
Gabrysia

Sorry - pisałam trochę niejasno, bo późno w nocy i chociaż zmęczona za nic nie mogłam zasnąć ....tak mi po głowie chodziła ta zmarła dziewczyna.
 
Nie, nie była to moja zmienniczka - ja jestem tu 1szą opiekunką (całkiem nowe miejsce).
To po kolei :)
Jechałam b.długo bo ponad 25 godz. autobusem liniowym. Na godzinę przed końcem podróży podeszłam do kierowców spytać się, czy przypadkiem nie jadą przez moją miejscowość - to by mnie "wyrzucili" po drodze...zresztą żartowaliśmy sobie -stwierdzili, że "wyrzucić" mnie nie mogą poza obowiązującym przystankiem, bo to grozi karą 2000euro....a zresztą Polka stojąca gdzieś przy drodze może się źle kojarzyć :))
Równocześnie rozmawiałam przez komórkę z synem podopiecznych, który miał po mnie wyjechać. Tą rozmowę słyszała dziewczyna siedząca z przodu autobusu - spytała się, czy znam te okolice i mogę jej pomóc choćby w znalezieniu postoju Taxi - po nią nikt nie wyjedzie, ma tylko adres a słabo mówi po niemiecku. Ja też po raz pierwszy jechałam tutaj, ale obiecałam pomóc - jak nie bedzie w pobliżu Taxi to spytamy się syna m/podopiecznych, który ma po mnie wyjechać.
Syn zaoferował podwiezienie jej - bo to sąsiednia miejscowość (przez uprzejmość).
 
Przedwczoraj miałam trochę wolnego, więc ją odwiedziłam i okazało się, że opiekunka którą miała zmieniać umarła w nocy - ciało zabrano 2 godz. przed naszym przyjazdem. Dziewczyny miały być razem 1 dzień żeby sobie wszystko przekazać. Znały się tylko z rozmów telef. Tamta zmarła dziewczyna chciała tu koniecznie wrócić za 2 mce.
Są na jakichś dziwnych zasadach .....niby nie na czarno, ale ubezpieczenie same powinny załatwić -myślę, że tu jest pies pogrzebany (osczędności na ubezpieczeniu) ...i dlatego nie dała się wziąść do szpitala - obawiała się kosztów.
Ta moja znajoma na "dzień dobry" dostała wiadomość, że nie spotka się z poprzedniczką - bo ta nie żyje !! 
Rodzina niemiecka naszykowała jej osobny/dodatkowy pokój na wypadek gdyby się bała tam mieszkać.
Podobno firma niemiecka (przez którą jechały) zajęła się wszystkim - również transportem zwłok do PL.
 
Dla mnie to szokujacy przypadek .....jeszcze tydzień temu dziewczyna tryskała energią - podobno sympatyczna babeczka, obie chciały się spotkać - uzgodniły nawet zmiany do końca roku. Gdyby poszła do szpitala .....nie wiadomo co jej było - być może zwykłe zapalenie wyrostka, skręt jelit... (uskarżała się na silne bóle brzucha).
To przykład jak nie należy ryzykować i jechać na byle jakie ubezpieczenie, albo bez ubezpieczenia ....bo do tej pory wszystko się układało.....
Rodzina w PL czekała na przyjazd mamy/babci z prezentami ....przyjedzie ciało.
Niemieckiej rodzinie też nie zazdroszczę takich przeżyć ....zachowali się podobno bardzo po ludzku.

Straszna historia nie ma słów na taką tragedie.Co musi przeżywać rodzina tej kobiety.
W takich chwilach nachodzi mnie złość na naszych rząd jaką cenę musimy płacić by zapewnić naszym bliskim normalne życie.
 
12 maja 2014 21:27 / 1 osobie podoba się ten post
Znalazłam na fejsie :-D
12 maja 2014 21:39 / 2 osobom podoba się ten post
Sówka

Znalazłam na fejsie :-D

Ludzie nie przestają mnie zadziwiać:)
12 maja 2014 21:49
kasiachodziez

Straszna historia nie ma słów na taką tragedie.Co musi przeżywać rodzina tej kobiety.
W takich chwilach nachodzi mnie złość na naszych rząd jaką cenę musimy płacić by zapewnić naszym bliskim normalne życie.
 

Bardzo ale nie chcę faszerować Cię Kaśka czymś gorszym wiec tylko ,że zdarza się to.....
12 maja 2014 21:56
Właśnie usłyszałam w TV na niemieckich kanałach, że dzisiaj w Niemczech jest nasze święto , chociaż nie tak do końca, bo mówili o profesjonalnych opiekunach Pflegebedurftige. A więc dzisiaj jest dzień Pflegekraefte in Deutschland.
12 maja 2014 22:11 / 1 osobie podoba się ten post
No co za dzień! Pojechałam dzisiaj do Ulm, do szpitala. Nie chcieli mnie wpuścić do dziadka, bo coś tam przy nim robili i powiedzieli, żebym przyszła za 2,5 godziny. Uznałam, że bez sensu tak siedzieć bezczynnie w szpitalu tyle czasu i postanowiłam pojechać w miasto. Jadę, jadę, aż tu na skrzyżowaniu na światłach - bach - sprzęgło mi padło, linka się zerwała (w sumie i tak dobrze, że w mieście a nie gdzieś na autostradzie). Ruszyć nie mogę a stoję przed samym skrzyżowaniem na środkowym pasie, ruch duży. Włączyłam światła awaryjne. Jakoś udało mi się na samym zapłonie, czy jak to tam nazwać, zjechać na prawy pas. Jakiś uprzejmy pan się zatrzymał i pomógł mi auto wprowadzić na chodnik, żeby ruchu nie zakłócało. Zadzwoniłam do córki dziadka. Urwała się z pracy i zamówiła holowanie. Do dziadka pojechałam już autobusem a do Elchingen wróciłam pociągiem. Kilka dni teraz będę bez samochodu a tak nienawidzę poruszać się komunikacją miejską. Ech, trudno, co zrobić...

Dziadek na razie jeszcze w spiączce farmakologicznej, więc nie ma z nim kontaktu :/ Mam nadzieję, że postawią go na nogi w tym szpitalu. Rozmawiałam z lekarzem (swoją drogą przystojny był, jak z filmu ;) ) i powiedział, że trudno powiedzieć ile czasu dziadek będzie musiał być w szpitalu, że może trzy tygodnie, a na pewno nie mniej niż 2...

Jestem dzisiaj padnięta a jeszcze mnie bieganie czeka, bo wiecie, że ja "choćby się waliło, paliło" ;) Poleżę do 23 i pójdę, taki sobie los wybrałam...
12 maja 2014 22:28
giunta

No co za dzień! Pojechałam dzisiaj do Ulm, do szpitala. Nie chcieli mnie wpuścić do dziadka, bo coś tam przy nim robili i powiedzieli, żebym przyszła za 2,5 godziny. Uznałam, że bez sensu tak siedzieć bezczynnie w szpitalu tyle czasu i postanowiłam pojechać w miasto. Jadę, jadę, aż tu na skrzyżowaniu na światłach - bach - sprzęgło mi padło, linka się zerwała (w sumie i tak dobrze, że w mieście a nie gdzieś na autostradzie). Ruszyć nie mogę a stoję przed samym skrzyżowaniem na środkowym pasie, ruch duży. Włączyłam światła awaryjne. Jakoś udało mi się na samym zapłonie, czy jak to tam nazwać, zjechać na prawy pas. Jakiś uprzejmy pan się zatrzymał i pomógł mi auto wprowadzić na chodnik, żeby ruchu nie zakłócało. Zadzwoniłam do córki dziadka. Urwała się z pracy i zamówiła holowanie. Do dziadka pojechałam już autobusem a do Elchingen wróciłam pociągiem. Kilka dni teraz będę bez samochodu a tak nienawidzę poruszać się komunikacją miejską. Ech, trudno, co zrobić...

Dziadek na razie jeszcze w spiączce farmakologicznej, więc nie ma z nim kontaktu :/ Mam nadzieję, że postawią go na nogi w tym szpitalu. Rozmawiałam z lekarzem (swoją drogą przystojny był, jak z filmu ;) ) i powiedział, że trudno powiedzieć ile czasu dziadek będzie musiał być w szpitalu, że może trzy tygodnie, a na pewno nie mniej niż 2...

Jestem dzisiaj padnięta a jeszcze mnie bieganie czeka, bo wiecie, że ja "choćby się waliło, paliło" ;) Poleżę do 23 i pójdę, taki sobie los wybrałam...

Zawsze możesz biegać zamiast jeździć komunikacją miejską
12 maja 2014 22:33 / 2 osobom podoba się ten post
Sówka

Zawsze możesz biegać zamiast jeździć komunikacją miejską

Tak, ale po centrum dużego miasta niewygodnie się biega. Trzeba robić slalomy między ludźmi i co chwilę na światłach stać ;)
12 maja 2014 22:39 / 1 osobie podoba się ten post
giunta

Tak, ale po centrum dużego miasta niewygodnie się biega. Trzeba robić slalomy między ludźmi i co chwilę na światłach stać ;)

Oj tam, oj tam... już nie wymyślaj żeby tylko nie biegać ;-)
12 maja 2014 22:40 / 2 osobom podoba się ten post
giunta

Tak, ale po centrum dużego miasta niewygodnie się biega. Trzeba robić slalomy między ludźmi i co chwilę na światłach stać ;)

A kto Ci kaze stac? Mozesz w miejscu truchtac;-))