Drugie tydzien na pięknej wsi (po wielkim mieście ,w ktorym straciłam zdecydowanie zbyt wiele pieniedzy ,bardzo mi pasuje ta pustka sklepowa;)).
Ale nie pasuje mi inna rzecz:)
Powiedzcie mi do jakiego stopnia mozna oszczedzac na jedzeniu?
Moje dziadki od poniedziałku do piątku zamawiają sobie obiad w czym a'la jadłodajni .Swietnie -pomysłałam ,musze gotować tylko dwa dni).Okazało się ,ze dziadki zamawiają tylko dwie porcje i babcia sie ze mna dzieli swoim jedzeniem.
Nie wiem jak ona sie tym najada ,ale ja raczej przy 5tej łyżce zupy dopiero sie rozręcam(a nie jem specjalnie dużo ,raczej normalnie ,w innych rodzinach twierdzili ze jem jak wróbel:))
Jedzenie za 2,75 a im szkoda na 3cią porcje???