Od 6.50 urzęduję=pracuję w kuchni, a pdp wstał dopiero o 7.57.
Mógłby tak zawsze, ale nie, bo jest tyle do zrobienia;)))) gazeta czeka, kwiaty niepodlane, a i poza tym na pewno coś się jeszcze znajdzie pilnego do zrobienia.
Obiad muszę wymyślić ekspresowy, bo pdp ma ideę pojechania do rzeźnika, a zanim skończy oblucje i golenie, zje i poczyta, dobierze pasujące kolorystycznie i do okazji ubrania, to będzie prawie 10.
Potem wybieranie i przede wszystkim pogawędka z właścicielką Metzgerei, a ja mam mieć gotowy obiad najpóźniej o 11 :(
A tak poza tym to mnie nie chce się ubierać stosownie do okazji ;) bo buro i zimno za oknem :(