Przeczytaj a powiem Ci jak przyjedziesz: o wyludzeniu pieniedzy to Ty mmozesz cos wiecej powiedziec ,zywiac swojego konkubenta na garnuszku u babci i fundujac mu bilety rowniez z jej kasy
Przeczytaj a powiem Ci jak przyjedziesz: o wyludzeniu pieniedzy to Ty mmozesz cos wiecej powiedziec ,zywiac swojego konkubenta na garnuszku u babci i fundujac mu bilety rowniez z jej kasy
Przeczytaj a powiem Ci jak przyjedziesz: o wyludzeniu pieniedzy to Ty mmozesz cos wiecej powiedziec ,zywiac swojego konkubenta na garnuszku u babci i fundujac mu bilety rowniez z jej kasy
Stoję sobie w kuchni i gotuję obiad. Babcia przychodzi i pyta się mnie czy bym nie podała może- den Hammel. Aż mną ruszyło. Zaczęłam Jej tłumaczyć, że to się nie nadaje do jedzenia, że mięso barana jest twarde, że trzeba długo smażyć i kosztuje to dużo prądu, nie mówiąc o samej baraninie. Prawda jest taka, ze nie umiem przyrządzać baraniny i na pewno by mi nie smakowała, chociaż jej jeszcze nie jadłam. Już i tak wciskam w siebie każdego tygodnia Jej ukochaną wątrobę świńską.
Babcia stoi i stoi i myśli, Dziadek się śmieje...... Okazało się, że Babcia wcale nie chciała, abym podała baraninę na obiad, ona potrzebowała młotka (der Hammer), bo kalendarz im spadł, a ja swoją skromną osobą zasłaniałam im dojście do szuflady z takimi rzeczami.
Przeczytaj a powiem Ci jak przyjedziesz: o wyludzeniu pieniedzy to Ty mmozesz cos wiecej powiedziec ,zywiac swojego konkubenta na garnuszku u babci i fundujac mu bilety rowniez z jej kasy
Czytam i czytam wstecz i nie mogę dojść do kogo to napisałaś. :-)
Stoję sobie w kuchni i gotuję obiad. Babcia przychodzi i pyta się mnie czy bym nie podała może- den Hammel. Aż mną ruszyło. Zaczęłam Jej tłumaczyć, że to się nie nadaje do jedzenia, że mięso barana jest twarde, że trzeba długo smażyć i kosztuje to dużo prądu, nie mówiąc o samej baraninie. Prawda jest taka, ze nie umiem przyrządzać baraniny i na pewno by mi nie smakowała, chociaż jej jeszcze nie jadłam. Już i tak wciskam w siebie każdego tygodnia Jej ukochaną wątrobę świńską.
Babcia stoi i stoi i myśli, Dziadek się śmieje...... Okazało się, że Babcia wcale nie chciała, abym podała baraninę na obiad, ona potrzebowała młotka (der Hammer), bo kalendarz im spadł, a ja swoją skromną osobą zasłaniałam im dojście do szuflady z takimi rzeczami.
Przecież to się rozumie samo przez się, że skoro do mnie ktoś przyjeżdża to ja ponoszę koszt jego dojazdu i "utrzymania" w DE. Nie sądzę, żeby rodzina dała na to pieniądze (choć może się myle, ale szczerze mówiąc nie wpadlam nawet by o takie coś prosić). Prócz tego bus nie jest aż tak drogi, a każda z nas ma na koncie troche zaskórniaków na wypadek W. Sama teraz placilam za busa dla córki i koszt nie przekroczył 500zł w obie strony. Da się przeżyć.
Czyli myslisz tak jak ja dobrze ze nie jestem od osobniona bo juz myslalam ze w glowie mnie cos sie poprzewracala.Tu byl duzy plus ze jedzenie fundowala rodzina ,,no moze ktos mysli ze jedzenie funduja to i w pakiecie jest wszystko )))Trzeba sie kierowac rozsadkiem czasami ))))