Na wyjeździe #20

27 stycznia 2015 09:37 / 6 osobom podoba się ten post
Stoję sobie w kuchni i gotuję obiad. Babcia przychodzi i pyta się mnie czy bym nie podała może- den Hammel. Aż mną ruszyło. Zaczęłam Jej tłumaczyć, że to się nie nadaje do jedzenia, że mięso barana jest twarde, że trzeba długo smażyć i kosztuje to dużo prądu, nie mówiąc o samej baraninie. Prawda jest taka, ze nie umiem przyrządzać baraniny i na pewno by mi nie smakowała, chociaż jej jeszcze nie jadłam. Już i tak wciskam w siebie każdego tygodnia Jej ukochaną wątrobę świńską.
Babcia stoi i stoi i myśli, Dziadek się śmieje...... Okazało się, że Babcia wcale nie chciała, abym podała baraninę na obiad, ona potrzebowała młotka (der Hammer), bo kalendarz im spadł, a ja swoją skromną osobą zasłaniałam im dojście do szuflady z takimi rzeczami.
27 stycznia 2015 09:40 / 1 osobie podoba się ten post
Przeczytaj a powiem Ci jak przyjedziesz: o wyludzeniu pieniedzy to Ty mmozesz cos wiecej powiedziec ,zywiac swojego konkubenta na garnuszku u babci i fundujac mu bilety rowniez z jej kasy
27 stycznia 2015 09:47 / 2 osobom podoba się ten post
magdzie

Przeczytaj a powiem Ci jak przyjedziesz: o wyludzeniu pieniedzy to Ty mmozesz cos wiecej powiedziec ,zywiac swojego konkubenta na garnuszku u babci i fundujac mu bilety rowniez z jej kasy

Jejku ja mam problemy ze zrozumieniem??? Czego to sie tyczy??? :)))))
 
Ps To chyba wiadomość dla zmienniczki???
27 stycznia 2015 09:50
magdzie

Przeczytaj a powiem Ci jak przyjedziesz: o wyludzeniu pieniedzy to Ty mmozesz cos wiecej powiedziec ,zywiac swojego konkubenta na garnuszku u babci i fundujac mu bilety rowniez z jej kasy

???  :))
27 stycznia 2015 09:55 / 1 osobie podoba się ten post
Annika

Stoję sobie w kuchni i gotuję obiad. Babcia przychodzi i pyta się mnie czy bym nie podała może- den Hammel. Aż mną ruszyło. Zaczęłam Jej tłumaczyć, że to się nie nadaje do jedzenia, że mięso barana jest twarde, że trzeba długo smażyć i kosztuje to dużo prądu, nie mówiąc o samej baraninie. Prawda jest taka, ze nie umiem przyrządzać baraniny i na pewno by mi nie smakowała, chociaż jej jeszcze nie jadłam. Już i tak wciskam w siebie każdego tygodnia Jej ukochaną wątrobę świńską.
Babcia stoi i stoi i myśli, Dziadek się śmieje...... Okazało się, że Babcia wcale nie chciała, abym podała baraninę na obiad, ona potrzebowała młotka (der Hammer), bo kalendarz im spadł, a ja swoją skromną osobą zasłaniałam im dojście do szuflady z takimi rzeczami.

Też miałam na początku taką zabawną sytuację z językiem. Jako, że  wyjechałam pierwszy raz w sierpniu i język .... hmmm, wiadomo, jak po kursie, rozmawiałam z córką PDP również za pomocą rąk. I zrozumiałam, że mam się rozpakować, a potem zabierze mnie na zwiedzanie okolicy i na kolację mam ugotować coś wloskiego (pochwaliłam się, że dobrze gotuję). Gorączkowo myślalam co mam upichcić jako, że nie wiedzialam co będę miała do dyspozycji w lodówce. Dopiero po wycieczce okazała się, że to nie ja mam gotować, a to mnie zaprosiła do włoskiej restauracji. I tam kolejna wpadka. Wszyscy wokół pili wino do posiłku, więc ja na pytanie co piję cokolwiek nerwowo zaczęłam tłumaczyć, ze nie piję alkoholu i proszę o wodę. Dziwne spojrzenie na mnie poszybowało i dopiero wtedy zorientowałam się, że wcale mi alkoholu nie oferowała. Pierwszy dzień więc minął mi nerwowo. Teraz jest lepiej, ale ciągle się zdarza, że coś źle tłumaczę, a potem sama się do siebie śmieję ;))))
27 stycznia 2015 09:58 / 1 osobie podoba się ten post
magdzie

Przeczytaj a powiem Ci jak przyjedziesz: o wyludzeniu pieniedzy to Ty mmozesz cos wiecej powiedziec ,zywiac swojego konkubenta na garnuszku u babci i fundujac mu bilety rowniez z jej kasy

Czytam i czytam wstecz i nie mogę dojść do kogo to napisałaś.
27 stycznia 2015 10:09 / 2 osobom podoba się ten post
Mirka Dz

Czytam i czytam wstecz i nie mogę dojść do kogo to napisałaś. :-)

No właśnie, to było pod moim postem, ale ja nie mam konkubenta i nikt tutaj do  mnie nie przyjeżdża. Mam nadzieję, że to nie było do mnie.
27 stycznia 2015 10:31 / 4 osobom podoba się ten post
Nie brac prosze tego do siebie  dziewczyny ale osoba zainteresowana wie ze to chodzi o nia.
A tak mnie cos gryzie od wczoraj,drapie sie i drapie i nic nie przechodz ))
Chyba podnosze sie z kolan po " upadku ", a i jeszcze mam dzis umowione spotkanie z Nasza pania doktor z forum,)))), pewnie mnie calkiem postawi na nogi))).Dzieki Bogu ze Ja mam tak blisko,pewnie mi dzis zafunduje kilo smiechu ))))
27 stycznia 2015 10:46 / 1 osobie podoba się ten post
Annika

Stoję sobie w kuchni i gotuję obiad. Babcia przychodzi i pyta się mnie czy bym nie podała może- den Hammel. Aż mną ruszyło. Zaczęłam Jej tłumaczyć, że to się nie nadaje do jedzenia, że mięso barana jest twarde, że trzeba długo smażyć i kosztuje to dużo prądu, nie mówiąc o samej baraninie. Prawda jest taka, ze nie umiem przyrządzać baraniny i na pewno by mi nie smakowała, chociaż jej jeszcze nie jadłam. Już i tak wciskam w siebie każdego tygodnia Jej ukochaną wątrobę świńską.
Babcia stoi i stoi i myśli, Dziadek się śmieje...... Okazało się, że Babcia wcale nie chciała, abym podała baraninę na obiad, ona potrzebowała młotka (der Hammer), bo kalendarz im spadł, a ja swoją skromną osobą zasłaniałam im dojście do szuflady z takimi rzeczami.

Annika, u mnie lapsusy językowe są na porządku dziennym, chociaż porozumiewam się z PDP i rodziną świetnie.
Często się z tego wszyscy śmiejemy, bo ja każdą taką pomyłkę omawiam z Niemcami i jest po prostu wesolo.
 
27 stycznia 2015 10:58 / 1 osobie podoba się ten post
Nie sądzę, żeby ktokolwiek zaprosił członka rodziny bez zgody zainteresowanych opiekunów PDP. Przecież trzeba wtedy omówic ile i na jakich zasadach te odwiedziny będą przebiegały. Nie informując o takiej sytuacji można doprowadzić do bardzo nieprzyjemnych sytuacji dla obu stron.
27 stycznia 2015 11:04 / 3 osobom podoba się ten post
Pewnie ze tak rodzina robi gest zapraszajac i mozna skorzystac z tego co jest uklonem w nasza strone ,ale jak dasz palec to chce sie cala dlon )). Jezeli to jest Twoj gosc to chyba wypada zebys Ty zafundowala bilet na na autobus czy na kokej a nie ciagnac jeszcze od babci.Wszystko ma swoje jakies granice dla mnie .Jak ja bede miec goscia ,to co babcia ma mu zafundowac spodnie,bo wzial tylko 2 pary ???Pewnie mozna babcie nakrecic tylko czy to jest ok ?????
27 stycznia 2015 11:23 / 2 osobom podoba się ten post
Przecież to się rozumie samo przez się, że skoro do mnie ktoś przyjeżdża to ja ponoszę koszt jego dojazdu i "utrzymania" w DE. Nie sądzę, żeby rodzina dała na to pieniądze (choć może się myle, ale szczerze mówiąc nie wpadlam nawet by o takie coś prosić). Prócz tego bus nie jest aż tak drogi, a każda z nas ma na koncie troche zaskórniaków na wypadek W. Sama teraz placilam za busa dla córki i koszt nie przekroczył 500zł w obie strony. Da się przeżyć.
27 stycznia 2015 11:26 / 2 osobom podoba się ten post
Dziwny sen dzisiaj miałam. Śniło mi się, że była zima i gdzieś szłam, ale po bardzo niepewnym gruncie, bo co chwilę grzęzłam po kolana to w śniegu, to w błocie. W końcu doszłam do jeziora i do niego wpadłam! I spadałam głębiej i głębiej, i głębiej... A przez taflę wody widziałam ludzi na brzegu, ale każdy patrzył w inną stronę. I pomyślałam sobie, że utonę. Ludzie blisko, ale nikt nie zauważył, że wpadłam do wody. I dalej spadałam. Najlepsze jest to, że ani nie czułam strachu w tym śnie, ani paniki. Po prostu tak spokojnie sobie tonęłam, całkiem bezwiednie. W prawdziwym życiu umiem pływać :P Ten sen był dziwnniejszy nawet od tego, co śniło mi się kilka dni temu... że stałam przed plutonem egzekucyjnym i czekałam na rozstrzelanie :)

27 stycznia 2015 11:27 / 2 osobom podoba się ten post
WSTENGA

Przecież to się rozumie samo przez się, że skoro do mnie ktoś przyjeżdża to ja ponoszę koszt jego dojazdu i "utrzymania" w DE. Nie sądzę, żeby rodzina dała na to pieniądze (choć może się myle, ale szczerze mówiąc nie wpadlam nawet by o takie coś prosić). Prócz tego bus nie jest aż tak drogi, a każda z nas ma na koncie troche zaskórniaków na wypadek W. Sama teraz placilam za busa dla córki i koszt nie przekroczył 500zł w obie strony. Da się przeżyć.

Czyli myslisz tak jak ja dobrze ze nie jestem od osobniona bo juz myslalam ze w glowie mnie cos sie poprzewracala.Tu byl duzy plus ze jedzenie fundowala rodzina ,,no moze ktos mysli ze jedzenie funduja to i w pakiecie jest wszystko )))Trzeba sie kierowac rozsadkiem czasami ))))
27 stycznia 2015 11:32 / 3 osobom podoba się ten post
magdzie

Czyli myslisz tak jak ja dobrze ze nie jestem od osobniona bo juz myslalam ze w glowie mnie cos sie poprzewracala.Tu byl duzy plus ze jedzenie fundowala rodzina ,,no moze ktos mysli ze jedzenie funduja to i w pakiecie jest wszystko )))Trzeba sie kierowac rozsadkiem czasami ))))

Dla mnie "fundowanie pobytu" kończy się na udostępnieniu pokoju/miejsca do spania. I to już jest bardzo dużo. Reszta to moja sprawa. W tym też moja glowa aby PDP nie czuła się w tym  czasie odstawiona na boczny tor. A zakupy? ubrania? To już zdecydowanie za dużo. Ja mam na szczęście ten problem z glowy bo moja córa to taki nietypowy egzemplarz. Sklepy omija szerokim łukiem (zawsze straszę ją zakupami). Jedyny sklep który ją interesuje to księgarnia ;)))) Tam zostawia majątek.