Tu się przywitam bo skarżyć się będę:(
Pojechałam dzis złożyć ten nieszczęsny wniosek do sanatorium,niepotrzebnie bo się okazało,że trzeba wysłać pocztą do Szczecina i czekać na info jaki numerek w kolejce.Dobrze chociaż ,że się ze znajomymi w te i nazad zabrałam to na przystankach nie marzłam.Tak się spieszyłam,że wychodząc zupę na gazie zostawiłąm i dopiero w Koszalinie mnie olśniło.Foka musiał z roboty jechać wyłączyć...zły jak stado os, bo na rowerze się dzis wybrał a zimno i pizgawica:(
Gardło wciąż trzyma i nie puszcza ,już mnie szlag trafia bo to 2 tyg będzie.Nic nie pomaga ani antybiotyk ani wszelkie tabsy,inhalatory ,płukania itd,wrrrrr
Ledwo skończyłam gadać z busiarnią,jadę 13ego,zadzwoniła moja mama z przychodni od siebie ,że ją karetka do szpitala zabiera......czekam na info i nie wiem czy jutro nie pojadę do Bolesławca.Od piątku ma podwójne widzenie w jednym oku,zawroty głowy i mdłości,po wielkich namowach dziś wreszcie się do dr rodzinnego wybrała,ten sie chyba wystraszył ,bo co bez badań można stwierdzić -nic za bardzo i masz babo placek:( O losie:( Martwię się i denerwuję.....