Poskarżyjki 40

05 marca 2018 09:44 / 3 osobom podoba się ten post
Malina

Pierwszy tydzień w demeclandii i dzisiaj niosłam wodę kwiatki polać,i trochę wylałam na marmury na podłodze ,potem szłam i zrobiłam szpagat,ło matko ale mnie krok boli.UFF szczęście że wstałam bo chyba na lawecie by mnie wieżli do lekarza.:-)

Ale cnota nienaruszona?:) 
05 marca 2018 09:45 / 2 osobom podoba się ten post
kasia63

Ale cnota nienaruszona?:) 

W łokciu ...niee
05 marca 2018 09:46 / 3 osobom podoba się ten post
kasia63

Ale cnota nienaruszona?:) 

No na szczęście nie pękła
05 marca 2018 12:12 / 3 osobom podoba się ten post
Pracuje u dziadka 99 letniego.W ostatnim czasie troche zaniemogl i nie radze sobie z podnoszeniem go z toalety wiec wymysilam,ze bedzie mi w tym pomagac pielegniarka,ktora przychodzi 2 razy dziennie podawac tabletki.Wczoraj przyszla do nas ich szefowa wiec zapytalam ile kosztowalaby taka pomoc-47 centow minuta.Obojetnie co robi,kazda minuta,ktora spedzi u nas trzeba bedzie zaplacic.Jakby tak przeliczyc nasze minuty,ktore poswiecamy naszym podopiecznym po takiej stawce,to szybko bylybysmy bogate.Trzeba umiec sie cenic,a ja nie mam odwagi powiedziec coreczce dziadka,ze ojciec jest juz lezacym pacjentem i nalezy mi sie podwyzka.Do dupy to wszystko.
05 marca 2018 12:50 / 2 osobom podoba się ten post
ewelincia

Pracuje u dziadka 99 letniego.W ostatnim czasie troche zaniemogl i nie radze sobie z podnoszeniem go z toalety wiec wymysilam,ze bedzie mi w tym pomagac pielegniarka,ktora przychodzi 2 razy dziennie podawac tabletki.Wczoraj przyszla do nas ich szefowa wiec zapytalam ile kosztowalaby taka pomoc-47 centow minuta.Obojetnie co robi,kazda minuta,ktora spedzi u nas trzeba bedzie zaplacic.Jakby tak przeliczyc nasze minuty,ktore poswiecamy naszym podopiecznym po takiej stawce,to szybko bylybysmy bogate.Trzeba umiec sie cenic,a ja nie mam odwagi powiedziec coreczce dziadka,ze ojciec jest juz lezacym pacjentem i nalezy mi sie podwyzka.Do dupy to wszystko.

Nie masz odwagi??A marnować swoje zdrowie to się nie boisz?Weź!!!!!!Powiedz córce i to szybko.Zmarnowanego zdrowia i chorego kręgosłupa nikt Ci nie odda ani za nie nie zapłaci!!!Czego się boisz?Przecież Cię nie zje ta córka.Takie sprawy załątwia się szybciutko i na bieżąco.I nawet nie o podwyżke chodzi ,tylko o ułatwienia dla Ciebie,żebys się nie męczyła.Lift np.przy łóżku.Krzesełko toaletowe.Nie wiem co tam masz a czego nie ,ale nie siedź jak ta mysz pod miotłą tylko otwórz buzię!
05 marca 2018 12:57
kasia63

Nie masz odwagi??A marnować swoje zdrowie to się nie boisz?Weź!!!!!!Powiedz córce i to szybko.Zmarnowanego zdrowia i chorego kręgosłupa nikt Ci nie odda ani za nie nie zapłaci!!!Czego się boisz?Przecież Cię nie zje ta córka.Takie sprawy załątwia się szybciutko i na bieżąco.I nawet nie o podwyżke chodzi ,tylko o ułatwienia dla Ciebie,żebys się nie męczyła.Lift np.przy łóżku.Krzesełko toaletowe.Nie wiem co tam masz a czego nie ,ale nie siedź jak ta mysz pod miotłą tylko otwórz buzię!

Moja zasada bylo nie wracac w to samo miejsce.Traktowac to tylko jak prace.Tutaj sie zasiedzialam i to jest moj blad.Jezeli chodzi o ulatwienia,to wywalcze wszystko,wszak i rodzina na to otwarta i gotowa do wspolpracy,podwyzki nie mam odwagi.
 
05 marca 2018 13:02 / 1 osobie podoba się ten post
ewelincia

Pracuje u dziadka 99 letniego.W ostatnim czasie troche zaniemogl i nie radze sobie z podnoszeniem go z toalety wiec wymysilam,ze bedzie mi w tym pomagac pielegniarka,ktora przychodzi 2 razy dziennie podawac tabletki.Wczoraj przyszla do nas ich szefowa wiec zapytalam ile kosztowalaby taka pomoc-47 centow minuta.Obojetnie co robi,kazda minuta,ktora spedzi u nas trzeba bedzie zaplacic.Jakby tak przeliczyc nasze minuty,ktore poswiecamy naszym podopiecznym po takiej stawce,to szybko bylybysmy bogate.Trzeba umiec sie cenic,a ja nie mam odwagi powiedziec coreczce dziadka,ze ojciec jest juz lezacym pacjentem i nalezy mi sie podwyzka.Do dupy to wszystko.

Takie zmiany trzeba zgłosić firmie, i stałej opiekunce. Zawsze mam kontakt do opiekunki bo to jej miejsce pracy, ja tylko ją zastępuję. Zgłaszam firmie, i jej jednocześnie. Od dźwigania jest transfer.
05 marca 2018 13:08 / 1 osobie podoba się ten post
alesia

Takie zmiany trzeba zgłosić firmie, i stałej opiekunce. Zawsze mam kontakt do opiekunki bo to jej miejsce pracy, ja tylko ją zastępuję. Zgłaszam firmie, i jej jednocześnie. Od dźwigania jest transfer.

Dokładnie tak, od tego jest firma, aby nas w takiej sytuacji wspomagać. Ja do swojej ciągle raportuje jeżeli się stan mojego podopiecznego zmienia... jednak to są starsi ludzie, tutaj stan zdrowia może się zmienić o 180 stopni w jeden dzień :(
05 marca 2018 13:21
baronowaMagda

Dokładnie tak, od tego jest firma, aby nas w takiej sytuacji wspomagać. Ja do swojej ciągle raportuje jeżeli się stan mojego podopiecznego zmienia... jednak to są starsi ludzie, tutaj stan zdrowia może się zmienić o 180 stopni w jeden dzień :(

Moja firma nie ma nic przeciwko podwyzka,ale to ja musze sobie ja wywalczyc u rodziny
 
05 marca 2018 14:01 / 16 osobom podoba się ten post
No i co!? No i dupa . Poniosłam sromotną " klęskę" ,bo moja kartoflanka ( wyszła naprawdę bardzo dobra) , zupełnie nie przypadła Pdp do " gustu" ,a tak w ogóle to ona pierwszy raz jadła taką zupę ( Bogiem,a prawdą pogmerała trochę w talerzu,po czym zażyczyła sobie jakiś deserek kawowy z lodówki) , a w ogóle to po pierwsze primo: zupa to jest wtedy , kiedy jest z nudlami ,po drugie primo ,ona nie jada takich zup ,a po trzecie primo,to najlepsze zupy są z " paksien" ,na moje dictum,że ja takich nie jadam : "Jak to ,przecież to z Maggi !?"
I dowiedziałam się ,że te " cudnego smaku i urody zupy" trzeba koniecznie wzbogacić łychą smalcu od bauera...i tu popłynęła opowieść,jak ona świetnie gotuje ( gotowała!? ) ,padło parę receptur , aczkolwiek każdy przepis ,czy to dotyczący czerwonej kapusty czy zupy brokułowej ( a jednak bez makaronu ( sic!) ,kończył się dodaniem tej jeb.... łyżki , domowej roboty, jakiegoś niemieckiego rolnika , smalcu.....
Także suma summarum ,moje zajebiste gotowanie nie uzyska tutaj poklasku,a co najgorsze , może się okazać ,że nie posiadam odpowiednich kwalifikacji ,do gotowania tych " wspaniałości" z torebki,bo tylko ona tak naprawdę wie jak to zrobić.
A w ogóle popytałam , bardziej szczegółowo , czego ona nie jada i wyszła z tego całkiem pokaźną lista.A więc , żadnych pomidorów i wszystkiego co się z tym wiąże,makarony z innymi sosami też nie. Placki ziemniaczane też zasiliły ten" cetel" .Na pytanie czy zje kopytka bądź ichniejsze kartoflane knedle, oczywiście z jej ulubianą omastką ,uzyskałam odpowiedź,że ona tego w życiu nie jadła. Moja konkluzja jest taka ,że w dupie była i " gówno" jadła, i przy zakupach postaram się zakupić dużo deserków,pudingów itp.co by mi z głodu nie " padła".....a dla siebie gotuję osobno ,bo to przynajmniej ustaliłyśmy ,że to nie moje " smaki", choć zdziwiona była przeogromnie i z tym zdziwieniem poszła leżakować.
A tak w ogóle wypytywała mnie ,co my w tej " biednej" Polsce jemy!? ...i to chyba spotęgowało skalę jej "zdziwka"..

05 marca 2018 14:26 / 6 osobom podoba się ten post
Alaska

No i co!? No i dupa . Poniosłam sromotną " klęskę" ,bo moja kartoflanka ( wyszła naprawdę bardzo dobra) , zupełnie nie przypadła Pdp do " gustu" ,a tak w ogóle to ona pierwszy raz jadła taką zupę ( Bogiem,a prawdą pogmerała trochę w talerzu,po czym zażyczyła sobie jakiś deserek kawowy z lodówki) , a w ogóle to po pierwsze primo: zupa to jest wtedy , kiedy jest z nudlami ,po drugie primo ,ona nie jada takich zup ,a po trzecie primo,to najlepsze zupy są z " paksien" ,na moje dictum,że ja takich nie jadam : "Jak to ,przecież to z Maggi !?" :uśmiech ona2:
I dowiedziałam się ,że te " cudnego smaku i urody zupy" trzeba koniecznie wzbogacić łychą smalcu od bauera:nerwowa:...i tu popłynęła opowieść,jak ona świetnie gotuje ( gotowała!? ) ,padło parę receptur , aczkolwiek każdy przepis ,czy to dotyczący czerwonej kapusty czy zupy brokułowej ( a jednak bez makaronu ( sic!) ,kończył się dodaniem tej jeb.... łyżki , domowej roboty, jakiegoś niemieckiego rolnika , smalcu...:zaskoczenie::smiech3:..
Także suma summarum ,moje zajebiste gotowanie nie uzyska tutaj poklasku,a co najgorsze , może się okazać ,że nie posiadam odpowiednich kwalifikacji ,do gotowania tych " wspaniałości" z torebki,bo tylko ona tak naprawdę wie jak to zrobić.
A w ogóle popytałam , bardziej szczegółowo , czego ona nie jada i wyszła z tego całkiem pokaźną lista.A więc , żadnych pomidorów i wszystkiego co się z tym wiąże,makarony z innymi sosami też nie. Placki ziemniaczane też zasiliły ten" cetel" :uśmiech ona2:.Na pytanie czy zje kopytka bądź ichniejsze kartoflane knedle, oczywiście z jej ulubianą omastką ,uzyskałam odpowiedź,że ona tego w życiu nie jadła. Moja konkluzja jest taka ,że w dupie była i " gówno" jadła, i przy zakupach postaram się zakupić dużo deserków,pudingów itp.co by mi z głodu nie " padła"...:smiech3:..a dla siebie gotuję osobno ,bo to przynajmniej ustaliłyśmy ,że to nie moje " smaki", choć zdziwiona była przeogromnie i z tym zdziwieniem poszła leżakować.
A tak w ogóle wypytywała mnie ,co my w tej " biednej" Polsce jemy!? ...i to chyba spotęgowało skalę jej "zdziwka"..:smiech2:

Alasko, witaj w klubie jak się okazało ja nawet nie potrafie dobrze cebuli pokroić a "sehr schade" będzie mi się odbijać pewnie jeszcze przez jakiś czas
05 marca 2018 14:46 / 10 osobom podoba się ten post
Alasko--- nie cytuję, bo długi post.

Ja już przestałam się w De wysilać z gotowaniem.
Te Niemce, to jak mówisz- w du** byli gó** widzieli. Poza swoimi niemieckimi potrawami świata nie widzą.
Owszem, zdarzają się miejsca, gdzie kuchnia polska chwalona jest, ale w większości jedynie kilka naszych potraw jest akceptowana.
A najgorzej trafić do takiej wszechwiedzącej niemieckiej gospodyni.
05 marca 2018 14:47 / 7 osobom podoba się ten post
Malgoszg

Alasko, witaj w klubie :-) jak się okazało ja nawet nie potrafie dobrze cebuli pokroić :nerwowa kucharka: a "sehr schade" będzie mi się odbijać pewnie jeszcze przez jakiś czas :palka:

U wrednej Helgi wszystko robiłam nie tak.
Patelnię z jajkiem sadzonym DOSŁOWNIE wyrwała mi z ręki.
05 marca 2018 14:49 / 4 osobom podoba się ten post
Alaska

No i co!? No i dupa . Poniosłam sromotną " klęskę" ,bo moja kartoflanka ( wyszła naprawdę bardzo dobra) , zupełnie nie przypadła Pdp do " gustu" ,a tak w ogóle to ona pierwszy raz jadła taką zupę ( Bogiem,a prawdą pogmerała trochę w talerzu,po czym zażyczyła sobie jakiś deserek kawowy z lodówki) , a w ogóle to po pierwsze primo: zupa to jest wtedy , kiedy jest z nudlami ,po drugie primo ,ona nie jada takich zup ,a po trzecie primo,to najlepsze zupy są z " paksien" ,na moje dictum,że ja takich nie jadam : "Jak to ,przecież to z Maggi !?" :uśmiech ona2:
I dowiedziałam się ,że te " cudnego smaku i urody zupy" trzeba koniecznie wzbogacić łychą smalcu od bauera:nerwowa:...i tu popłynęła opowieść,jak ona świetnie gotuje ( gotowała!? ) ,padło parę receptur , aczkolwiek każdy przepis ,czy to dotyczący czerwonej kapusty czy zupy brokułowej ( a jednak bez makaronu ( sic!) ,kończył się dodaniem tej jeb.... łyżki , domowej roboty, jakiegoś niemieckiego rolnika , smalcu...:zaskoczenie::smiech3:..
Także suma summarum ,moje zajebiste gotowanie nie uzyska tutaj poklasku,a co najgorsze , może się okazać ,że nie posiadam odpowiednich kwalifikacji ,do gotowania tych " wspaniałości" z torebki,bo tylko ona tak naprawdę wie jak to zrobić.
A w ogóle popytałam , bardziej szczegółowo , czego ona nie jada i wyszła z tego całkiem pokaźną lista.A więc , żadnych pomidorów i wszystkiego co się z tym wiąże,makarony z innymi sosami też nie. Placki ziemniaczane też zasiliły ten" cetel" :uśmiech ona2:.Na pytanie czy zje kopytka bądź ichniejsze kartoflane knedle, oczywiście z jej ulubianą omastką ,uzyskałam odpowiedź,że ona tego w życiu nie jadła. Moja konkluzja jest taka ,że w dupie była i " gówno" jadła, i przy zakupach postaram się zakupić dużo deserków,pudingów itp.co by mi z głodu nie " padła"...:smiech3:..a dla siebie gotuję osobno ,bo to przynajmniej ustaliłyśmy ,że to nie moje " smaki", choć zdziwiona była przeogromnie i z tym zdziwieniem poszła leżakować.
A tak w ogóle wypytywała mnie ,co my w tej " biednej" Polsce jemy!? ...i to chyba spotęgowało skalę jej "zdziwka"..:smiech2:

Ojojoj....łatwo nie będziesz miała......ale czy ktoś Ci mówił, ze będzie łatwo....? 
A tak poważnie....to mnie by takie wydziwianie Pdp trochę zniechęciło.....A z drugiej strony to jak przez całe życie te zupy z torebki jadła to na starość nie będziesz jej wywracać życia do góry nogami....  Niech je jak lubi....smalec i boczek tez.....tylko Ty będziesz miała podwójną robotę....bo dwa obiady.   
Długo tam będziesz ?
05 marca 2018 14:58 / 6 osobom podoba się ten post
basiaim

U wrednej Helgi wszystko robiłam nie tak.
Patelnię z jajkiem sadzonym DOSŁOWNIE wyrwała mi z ręki.

Tutaj są zawsze standardowe dwa pytania, wypowiedziane odpowiednim tonem jak na nagane przystało: Dlaczego tak zrobilaś?! Kto Cię tego nauczył?! Odpowiadam: Mama i Babcia, a pod nosem dodaje Hugo co s...ł długo! Jeszcze tylko jeden poniedziałek, dam rade