Jak minął dzień 3

21 maja 2019 17:48 / 4 osobom podoba się ten post
Malgi

A ja chciałam się pochwalić, że dziś wpadłam w taki flohmarkowy sklep, bo szukałam jakiejś "okryjbiedy" na cieplejsze dni, które teraz nadeszły w Berlinie. Moje kurteczki i polarek są za ciepłe, a w samym krótkim rękawku rano prowadzić PDP do "przedszkola" to trochę chłodno. No i trafiłam na "perełki" - całkiem fajne, markowe rzeczy nowiusieńkie. I przy okazji dorwałam fajnego grzybka na świeczki i porcelanowe koty - solniczki i pieprzniczki - czarne i białe. Trochę kasy wydałam, ale jestem zadowolona.

Też kiedyś trafiłam na porcelanowe koty mam parę ( on i ona ) białych i czarne . Czarne są zespolone duży i mały przytulone do siebie . Ja mam fioła na tle kotów ( żywych )kocham je z wzajemnością . A jaki kolor trafiłaś ? no ten grzybek to pewnie usatysfakcjonował grzybiarkę . A rybek nie było ?
21 maja 2019 17:55 / 6 osobom podoba się ten post
Konwalia08

Odczuwasz zmęczenie? Myślisz w ogóle o powrocie do naszego systemu pracy czy tylko Heim,?:aniolki:

O ile związek mój przetrwa to nie, ale różnie bywa..Na razie jest ok, tylko trzeba być po prostu tapfer jak to germańcy mowiarobić swoje z dystansem do tego!
21 maja 2019 18:05 / 3 osobom podoba się ten post
Mleczko

Też kiedyś trafiłam na porcelanowe koty mam parę ( on i ona ) białych i czarne . Czarne są zespolone duży i mały przytulone do siebie . Ja mam fioła na tle kotów ( żywych )kocham je z wzajemnością . A jaki kolor trafiłaś ? no ten grzybek to pewnie usatysfakcjonował grzybiarkę . A rybek nie było ?:smiech3:

Pokaż swoje kotki, a ja pod koniec swojego pobytu pokażę swoje zbiory
Na razie ledwie się na parapecie mieszczą...
21 maja 2019 18:07 / 2 osobom podoba się ten post
Będę miala czas to wstawię fotkę . Z tym zmiejszaniem zdjęć trochę zachodu jest . Już mi sie nie chce tego robić.
21 maja 2019 18:20 / 3 osobom podoba się ten post
Mleczko

Też kiedyś trafiłam na porcelanowe koty mam parę ( on i ona ) białych i czarne . Czarne są zespolone duży i mały przytulone do siebie . Ja mam fioła na tle kotów ( żywych )kocham je z wzajemnością . A jaki kolor trafiłaś ? no ten grzybek to pewnie usatysfakcjonował grzybiarkę . A rybek nie było ?:smiech3:

Wszystkie rybki mają.....nie śpią w jeziorze
21 maja 2019 18:49 / 1 osobie podoba się ten post
Mleczko

Będę miala czas to wstawię fotkę . Z tym zmiejszaniem zdjęć trochę zachodu jest . Już mi sie nie chce tego robić.:bezradny:

No to wyślij mi na whatsapp, tam nie musisz zmniejszać.
21 maja 2019 19:09 / 3 osobom podoba się ten post
Elka40

Myślę że tak z "doskoku" ale już nie 24 w tej robocie chociaż zamykam drzwi i "tschus" i dzień wolnego czy 2 pod rząd.

Mi też sie w miarę ok pracowało na polski zolu ale to napewno się różni od niemieckiego heimu no i język musi być super napewno . Fajnie by było ale mój chłop ma stałą pracę w naszym mieście , ma rodziców nie bardzo co go zawsze przekabaca na swoją stronę a mnie już te jazdy po dwadzieścia parę godzin w  t i tamte męczą powoli .. Dla mnie najlepiej mieć mieszkanko małe kawalerkę pracę np w heimie idziesz po pracy do domu albo i nie sama nie wiem .. 
21 maja 2019 19:15 / 3 osobom podoba się ten post
Malgi

Weź jakieświtaminy wzmacniające

Dzięki , apteczkę wożę ze sobą , za chwilę odtnleko pdp i z Theraflu pod kołderkę. Zimą tak mnie przeziębienie nie męczy jak wiosna/ lato .
21 maja 2019 19:26 / 2 osobom podoba się ten post
Malgi

No to wyślij mi na whatsapp, tam nie musisz zmniejszać.

Już wysłałam . Fajne, co nie 
21 maja 2019 19:34 / 5 osobom podoba się ten post
No i pada już czwartą godzinę. Dobrze, że przed południem byłem w mieście...
A dzień zakręcony. Kupiłem w sobotę i dziś składniki na zupę Curry Suppe, z kawałkami łososia.Sam szalotki obrał, ja ugotowałem bryję na kostkach warzywnych. Po 16 wparował do kuchni i starkował jeszcze cukinię, na plastry. No i dałem mu gar 10 litrowy,bo taki chciał ,niepotrzebnie...ale
jego kuchnia.Ja powrzucałem wszystko do tego gara,przyprawy też...Z tym curry to były jaja ...w przepisie pisze 2TL, czyli małe łyżeczki do herbaty...podałem ciut mniejszą do kompotu,to kazał podać właściwą,haha. W przepisie stoi...dwie łyżeczki curry, wszak zupa w nazwie ma curry....Tylko jedna ... więc ok,ale i
tak dosypałem jeszcze jedną, jak w przepisie pisze.... Jeszcze troszkę pasty rakowej. Teraz zupa nabiera smaku, jest taka sobie, zobaczymy jutro. Znalazł przepis
sprzed 20 lat, ponoć jakaś krewna go jutro odwiedzi i chciał może udowodnić, że jeszcze jest przydatny itd Sympatyczny,bardzo spokojny, kulturalny gość...tylko jego zagrania odnośnie kuchni, irytujące mnie, sprawiają,że gdyby nie to, mógłbym o tym miejscu powiedzieć...sztela marzeń.
Jutro wrzucę przepis na tę zupę na właściwej stronce...
21 maja 2019 19:56 / 5 osobom podoba się ten post
Luke

No i pada:pada_deszcz: już czwartą godzinę. Dobrze, że przed południem byłem w mieście...
A dzień zakręcony. Kupiłem w sobotę i dziś składniki na zupę Curry Suppe, z kawałkami łososia.Sam szalotki obrał, ja ugotowałem bryję na kostkach warzywnych. Po 16 wparował do kuchni i starkował jeszcze cukinię, na plastry. No i dałem mu gar 10 litrowy:smiech3:,bo taki chciał ,niepotrzebnie...ale
jego kuchnia.Ja powrzucałem wszystko do tego gara,przyprawy też...Z tym curry to były jaja ...w przepisie pisze 2TL, czyli małe łyżeczki do herbaty...podałem ciut mniejszą do kompotu,to kazał podać właściwą,haha. W przepisie stoi...dwie łyżeczki curry, wszak zupa w nazwie ma curry....Tylko jedna ... więc ok,ale i
tak dosypałem jeszcze jedną, jak w przepisie pisze.... Jeszcze troszkę pasty rakowej. Teraz zupa nabiera smaku, jest taka sobie, zobaczymy jutro. Znalazł przepis
sprzed 20 lat, ponoć jakaś krewna go jutro odwiedzi i chciał może udowodnić, że jeszcze jest przydatny itd:-) Sympatyczny,bardzo spokojny, kulturalny gość...tylko jego zagrania odnośnie kuchni, irytujące mnie, sprawiają,że gdyby nie to, mógłbym o tym miejscu powiedzieć...sztela marzeń.
Jutro wrzucę przepis na tę zupę na właściwej stronce...:-)

Moja jedna z podopiecznych uparła się, że zrobi Roulade  a nich robi, co  mi tam . Było to jej ostatnie gotowanie . Nie dość, że córka była chytra i kazdy cent  przed wydaniem oglądała, to jeszcze aż całe 3 plastry wolowiny spalone była na amen  . Nikt tego nie jadł . A ja ku pamięci zostawiłam w zamrażarce . Ilekroć córka zaglądała do zamrażarki pytała co to a ja mówiłam, że to danie obiadowe wykonane przez jej mame . Przecież nie wywaliłam, bo to kosztuje . Zjeżdżając  ze szteli uprzedziłąm zmienniczkę co to za rarytas . 
21 maja 2019 21:11 / 5 osobom podoba się ten post
Dzień minął, no właśnie, jak?
Nawet nie umiem określić. Nie był to dzień zły, ale jakiś taki...taki sobie. 
Smętny, można powiedzieć. 
Dla babci, pewnie normalny, bo każdy u niej taki sam, a dla mnie ciągnący się bardzo. 
Od rana szaro,nawet na chwilkę słońce się dzisiaj nie pokazało i praktycznie bez przerwy pada, teraz właśnie przestało. 
Po obiedzie czekałyśmy na Hausärtzta, który przychodzi co 2 tygodnie, ot po prostu zobaczyć, czy wszystko ok .
Dzisiaj, jak na złość się spóźnił ,więc obie o mało żeśmy nie zasnęły czekając na niego. Z tego wszystkiego babcia o 1,5 godz później udała się na drzemkę, a ja razem z nią. Nie to,żeby do jednego łóżka, my jak Paweł i Gaweł, ja na górze, babcia na dole, mój pokój jest dokładnie nad jej pokojem .
Zaglądałam do Was kilka razy, nawet obiecany przepis miałam zamieścić, ale nawet pisać mi się nie chciało. 
Trzy rundki Rummikubika (znacie pewnie,moje wszystkie babcie lubiły w to grać)żeśmy zaliczyły i to jedyne dzisiaj urozmaicenie było. 
Miłego wieczoru jeszcze życzę 
21 maja 2019 21:37 / 5 osobom podoba się ten post
U mnie też dzień minął tak sobie. Cały dzień padało i wiało. Ja chociaż zawsze na krótko chodzę ubrana dzisiaj nawet skarpetki i bluzę założyłam bo mnie gdzieś zimno telepalo. Obiad zrobiłam i nic poza tym. Odwiedziła nas córka babci i mnie wkurzyła. Zrobiła zdziwiona minę, że gdy tydzień temu dała mi na nas dwie 70 euro ja już je wydałam i dziś wolałam nowe geldy. Oczywiście ja się wkurzyłam ale nie dawałam tego po sobie poznać.  i nic to poszłam do swojego pokoju a jej zostawiłam paragony żeby zobaczyła co było kupowane. Potem zeszłam i pożegnałam się z nią. Oczywiście kasy mi nowej nie zostawiła. Nic to ja się prosiła nie będę. Coś jest tam do jedzenia. A na truskawki czy jabłko mnie staż ze swojej kasy. I zjem sama. Jeśli sytuacja się powtórzy zadzwonię do firmy. Niech sobie to wyjaśniają. Ale wkurzona jestem, że odechcialo mi się nawet tutaj czegokolwiek jeść.  A tak na marginesie ile Wy dostajecie na życie? 
21 maja 2019 21:43 / 3 osobom podoba się ten post
Spotkałyśmy się dzisiaj u jednej koleżanki (cały dzień padało). I tak smutno było. Jej podopieczna, którą jeszcze niedawno widziałam uśmiechniętą, pogodną- demencja, ale taka miła dla innych- od ponad tygodnia nie chce wstawać z łóżka, myć się, jeść. A dziś usłyszałyśmy, że i pić. No, wiadomo, czego już się wszyscy spodziewają. Tak to bywa, ale łatwe nie jest. Nic jej nie jest, lekarz stwierdził, że stan dobry. Ale jakby w jednym momencie straciła chęć życia. Nawet leków jej nie przepisał, bo synowie prosili o zamianę na syropy jakieś, bo nie może przełknąć, to stwierdził, że nic już niech nie bierze, jak nie chce...
21 maja 2019 22:05 / 3 osobom podoba się ten post
Dusia1978

U mnie też dzień minął tak sobie. Cały dzień padało i wiało. Ja chociaż zawsze na krótko chodzę ubrana dzisiaj nawet skarpetki i bluzę założyłam bo mnie gdzieś zimno telepalo. Obiad zrobiłam i nic poza tym. Odwiedziła nas córka babci i mnie wkurzyła. Zrobiła zdziwiona minę, że gdy tydzień temu dała mi na nas dwie 70 euro ja już je wydałam i dziś wolałam nowe geldy. Oczywiście ja się wkurzyłam ale nie dawałam tego po sobie poznać. :nerwowy2: i nic to poszłam do swojego pokoju a jej zostawiłam paragony żeby zobaczyła co było kupowane. Potem zeszłam i pożegnałam się z nią. Oczywiście kasy mi nowej nie zostawiła. Nic to ja się prosiła nie będę. Coś jest tam do jedzenia. A na truskawki czy jabłko mnie staż ze swojej kasy. I zjem sama. Jeśli sytuacja się powtórzy zadzwonię do firmy. Niech sobie to wyjaśniają. Ale wkurzona jestem, że odechcialo mi się nawet tutaj czegokolwiek jeść.  A tak na marginesie ile Wy dostajecie na życie? 

Ja dostaję 50 euro na tydzień, ale tutaj jest jeszcze babci znajoma ,która dwa razy w tygodniu po południu przychodzi i zostaje z babcią, a ja mam wtedy 4 godziny wolne. 
Ta znajoma robi nam też większą część zakupów-ziemniaki,cebulę (dużo używam ),wodę, soki, mięso, te które ja zamawiam no i owoce. To pierwsze miejsce, gdzie owoców jest naprawdę dużo, jeszcze nie zjadłyśmy tych ,które przywiozła w sobotę, a jutro nowa dostawa. I nie są to tylko jabłka i banany,ale bardzo różne-wszystkie jagodowe,ananas,mango,i to,na co mamy aktualnie ochotę. Ona też kupuje chemię, papier i ręczniki. Te 50 euro ja mam na nabiał,pieczywo,wędliny,  no i na to,co akurat mi wpadnie w oko i "mam pomysła"co z tym zrobię .Nawet nie wydam czasami tych 50 w tygodniu, ale zamrażarka była pełna, jak przyjechałam, podobnie jak lodówka .
Pierwszy raz jestem u osoby,która nie ma dzieci,sa tylko jacyś dali krewni, którzy mieszkają daleko. Widzę te różnicę, kiedy to Pdp decyduje o swoich pieniądzach, nikt jej nie poucza, że na coś  za mało czy za dużo  wydaje, nie rozświetla paragonów w poszukiwaniu czegoś, bez czego mogłabym się obejść, a kupiłam.