Mogli wyjechać tylko Ci, którzy mieli tzw. pochodzenie. Np. dziadków w Wehrmachcie itp. Którzy, urodzili się w ówczesnej Rzeszy ? i potocznie się mówiło, Ci z czerwonym paszportem
Mogli wyjechać tylko Ci, którzy mieli tzw. pochodzenie. Np. dziadków w Wehrmachcie itp. Którzy, urodzili się w ówczesnej Rzeszy ? i potocznie się mówiło, Ci z czerwonym paszportem
Mogli wyjechać tylko Ci, którzy mieli tzw. pochodzenie. Np. dziadków w Wehrmachcie itp. Którzy, urodzili się w ówczesnej Rzeszy ? i potocznie się mówiło, Ci z czerwonym paszportem
Mija i mija...Na pozór spokojnie. Trochę ta sztela toksyczna była. Obecność chorej Ute tak sprawiała. Doszliśmy do porozumienia, że zmienię sztelę. Rodzina też była za. W niedzielę wyląduję w Neckarsulm do 12 kwietnia. Pociąg opłacony. Zmiennika zamówili na niedzielę wieczór, więc go nie zobaczę. Chyba dlatego, żeby uniknąć bezpośredniej rozmowy. Teraz dziadek, babcia do towarzystwa. Ale spoko ludzie, jak mi mówiła agencja. Coś się kończy, coś się zaczyna. Jak to w życiu bywa. Byleby dotrwać do 12go i potem poodpoczywać w sanatorium. Zregenerować się fizycznie i psychicznie ?
Asz rację nie ma co z chorymi i toksycznymi osobami mieć do czynienia. Szkoda zdrowia. Powodzenia. :upup:
A jeszcze tak na marginesie... Ten mój Jan z Berlina....Wyjechałem 5go stycznia, zmienniczka dotarła 7go, a 12go stycznia wracała do domu, bo Jan trafił do Pflegeheimu ?
Dzięki Dusiu:aniolki:
Mija i mija...Na pozór spokojnie. Trochę ta sztela toksyczna była. Obecność chorej Ute tak sprawiała. Doszliśmy do porozumienia, że zmienię sztelę. Rodzina też była za. W niedzielę wyląduję w Neckarsulm do 12 kwietnia. Pociąg opłacony. Zmiennika zamówili na niedzielę wieczór, więc go nie zobaczę. Chyba dlatego, żeby uniknąć bezpośredniej rozmowy. Teraz dziadek, babcia do towarzystwa. Ale spoko ludzie, jak mi mówiła agencja. Coś się kończy, coś się zaczyna. Jak to w życiu bywa. Byleby dotrwać do 12go i potem poodpoczywać w sanatorium. Zregenerować się fizycznie i psychicznie ?
:aniolki::super:Powodzenia Luke:buziaki2:
Mija i mija...Na pozór spokojnie. Trochę ta sztela toksyczna była. Obecność chorej Ute tak sprawiała. Doszliśmy do porozumienia, że zmienię sztelę. Rodzina też była za. W niedzielę wyląduję w Neckarsulm do 12 kwietnia. Pociąg opłacony. Zmiennika zamówili na niedzielę wieczór, więc go nie zobaczę. Chyba dlatego, żeby uniknąć bezpośredniej rozmowy. Teraz dziadek, babcia do towarzystwa. Ale spoko ludzie, jak mi mówiła agencja. Coś się kończy, coś się zaczyna. Jak to w życiu bywa. Byleby dotrwać do 12go i potem poodpoczywać w sanatorium. Zregenerować się fizycznie i psychicznie ?