Powietrze nie zeszło więc pauza na rowerku. Objechałam sporą część parku. Tyle pięknych miejsc, kwitnących krzewów, zapachów,że musiałam co rusz się zatrzymać, popatrzeć, posiedzieć i dalej. Chyba wolę piesze wycieczki, idąc nie przegapię niczego. Ale nie zobaczę też tyle,ile jadąc rowerem. Do południa nie wyrobiłam się, dopiero po popołudniowej kawie trochę posprzątałam. Tylko łazienkę, toaletę i swój pokój. Tutaj że sprzątaniem jest problem. Zazdroszczę,Demessie np,że tak sobie może pucować jak lubi. Moja pdp nie lubi jak sprzątam,nie chce żebym porządkami się zajmowała,bo to nie moja aufgabe. Przecież przychodzi Putzfrau. I weź wytłumacz,że przychodzi co dwa tygodnie na 3 godziny. Tak więc jest jak jest. Pewnie że nie płaczę z tego powodu,nie przyklejamy się do podłogi,nie potykamy o jakieś pierdoły porozrzucane,kibelki i umywalki błyszczą,ale reszta jakoś nie po mojemu . Ale co tam, nie przepracuję się, brudem nie zarastamy a po swojemu to mogę w swoim mieszkaniu
. Tu rządzi babcia,jak jej jest tak dobrze,to tym lepiej dla mnie
. Zresztą ona jest bardzo pracowita, sama zawsze sprząta,odkurza,spaceruje wtedy, kiedy ja wychodzę na pauzę. Nie chce mi przeszkadzać. A ile ma mi do opowiedzenia jak wracam! Gdzie była,kogo spotkała,co widziała i naprawdę wierzy w to co mówi. Podziwiam,że tyle szarfnie w dwie godziny, zazdroszczę wyjazdu do jej wakacyjnego mieszkania w Bad Kreuznach a innym razem do Schleswig Holstein do dziadków
. Powiem że fajnie ma bo jeszcze rodziców i dziadków może odwiedzić,ona poużala się nade mną że moi już nie żyją,i tak lecą nam popołudnia na pogaduchach, codziennie o tym samym
. Śmieję się,ale jakie to smutne że człowiek może tak nie wiedzieć,na jakim świecie żyje
.
Na szczęście ja wiem, wiem nawet ze jutro wolne i Hamburg na mnie czeka