Nieocenione Opiekunki

18 września 2019 22:16 / 2 osobom podoba się ten post
Gusia29

Przeczytałam, podpisuję się pod tym,co napisałaś ,obiema rękami .
Szczególnie ważna i przydatna chyba każdemu opiekunowi jest sugestia , o sposobie prowadzenia rozmowy z Pdp, o naszych zmienniczkach czy zmiennikach. Oczywiście, o ile ten temat się pojawi. A pojawia się prawie na każdej szteli, przynajmniej u mnie. Często nie wiemy, jak poprowadzić rozmowę, żeby nie stanąć po niczyjej stronie i nikogo nie urazić. 
Temat pytań, zadawanych samym sobie, szukanie odpowiedzi w nas samych, rozmowy "ze wszechświatem " czy "Universum ",też nie jest mi obcy, a nawet bliski .
Nie miejsce, żeby się o tym rozpisywać, bo wielu może nie interesować. Zainteresowani wiedzą gdzie szukać takich tematów .
Cieszę się, że prowadzisz swojego bloga, bo chcesz i wiesz ,o czym chcesz pisać. Szkoda, że rzadko na Forum zaglądasz . Rozumiem, że wszystkiego się nie da, nawet gdyby się chciało.
Czytając Twoje posty, czy wpisy na blogu ,czuję się "U siebie ". Twój styl wypowiedzi, prowadzenie "rozmów "-jak Ciebie czytam, niejednokrotnie mam wrażenie, że właśnie moje myśli, ubrałaś w słowa i wypuścilaś w świat. 
Pozdrawiam i miłego dnia życzę :kwiatek dla ciebie2:

Z forum to jest tak jak z mediami społecznościowymi u mnie. Piszę, odpowiadam, jestem aktywna, a potem przerwa. Od dawna tak mam. Jak nie miałam internetu w komórce ani proflu na facebooku ani Instagrama to też robiłam "diete umysłowa", ale jak już zaczełam pracę w Niemczech na stałe. Dieta umysłowa czyli 5 dni bez internetu, Z rodziną rozmawiałam przez  telefon i czytałam książki. Teraz naszło mnie na czytanie romansów. Jak zacznę, to nie mogę skończyć.:)
Fajnie Gusia, że gdzieś nadajemy na tych samych falach, skoro piszesz, że czujesz się, jak "u siebie", czytając moje wpisy:), dzięki
18 września 2019 22:24 / 1 osobie podoba się ten post
Werska

Też mi się wpis podobał, i przy najbliższej okazji zamierzam skorzystać z takiego sposobu prowadzenia rozmowy. Nie z pdp., ale z narzekającą koleżanką tutejszą:-)
Dziś siedzimy we trzy i ona mówi, że wcześniej było lepsze towarzystwo. Myślałam, że ma na myśli, że było nas więcej (5-6 stale), a potem dodała, że było weselej i głośniej. No żesz, największej tutejszej marudzie za mało wesoło, gdzie gasi wszystko, co bardziej optymistyczne. Przeważnie jej się nie daję- szukam pozytywów, ale czasem nie chce mi się i odpuszczam. Albo jadę na godzinę do koleżanki parę km. dalej, bo jakoś nam bardziej po drodze...
Ale spróbuję ją inaczej zażyć- bo akurat trafiły się niechodzące teraz, a czasem jednak się chce z Polkami pobyć.... Całe szczęście można tyle, ile się chce, nie na siłę:-)
 
A na tym szkoleniu było coś o tym, jak sobie z marudami radzić?

Werska, ja ten sposób aktywnego słuchania, o którym piszę na blogu, wykorzystałam, jak mój mąż zaczął krytykować swoją mamę. Nie chcialam stawać po żadnej stronie, bo jego mama ma 88 lat i ja rozumiem, że ona po prostu już nie chce wielu rzeczy robic, jak na przykład wyjść na spacer. Ale lubi siedzieć na balkonie. No i ok. mówię. Wiele razy nad tym dyskutowaliśmy, ale on wiedział swoje. Wtedy się obrażał, bo że niby go nie bronię itp. Więc zaczęłam, uważasz, że .....itd, tak jak na blogu. Powiodło się. Nie musiałam stać po żadnej stronie.:)
 
Werska, jak sobie radzic z marudami. W jakim kontekście? Jakie masz sytuacje? Może coś wymyślimy. :)
18 września 2019 22:26 / 2 osobom podoba się ten post
Konwalia08

I tak trzymaj nie daj się takie marudy bardzo lubią ludźmi manipulować unikaj takiego towarzystwa 

Konwalia, a jak się nie da ich uniknąć, bo to najbliższa rodzina na przykład? :)
18 września 2019 22:28 / 1 osobie podoba się ten post
tina 100%

Im wyższy poziom wiedzy, umiejętności, świadomości- tym więcej wątpliwości.Zasada jest prosta- podam przykład z nauki jęz. obcych- jezeli jesteśmy w stanie rozpoznać przede wszystkim błędy własne, to znaczy, że coś tam już umiemy.
Nawiązanie kontaktu z podopiecznym to podstawowy warunek, aby sobie poradzić z opieką nad nim- nie inaczej. Słuchanie i obserwacja są tego składową. Taka postawa pozwala uniknąć wielu konfliktów , które by nie musiały mieć miejsca.
Podawać przykładów nie będę-bo są powszechnie znane- aż nazbyt.
A korzystać z dobroci i sygnałów wszechświata nie omieszkał Leonardo da Vinci, starozytni budowniczy , czy Arystoteles (teoria złotego środka) , tak , że jak my postaramy się trochę i zaczniemy rozglądać wokół siebie, to korona nam z głowy nie spadnie.

Tina 100% tak właśnie jest. 
18 września 2019 22:44 / 1 osobie podoba się ten post
Werska

Nie zetknęłam się z taką oceną osoby empatycznej- ale może nie zwracałam uwagi? Jestem ciekawa, co sądzą o tym inni?

Taka ocena jest najczęściej w momencie, gdy opiekunka pyta się w grupie, czy ktoś czyta książkę podopiecznemu albo co nalezy do obowiązków opiekunki. To później jest masa komentarzy dodatkowych, jak to nie warto cokolwiek robić, bo jak się cokolwiek robi, to się psuje sztelę, bo jest się empatyczną. Uprawiasz ogród? Jesteś empatyczną.Jak się na dobranoc caluje podopieczną to tez to empatia itp. Stąd podjęłam ten temat, bo ja to rozumie inaczej.
18 września 2019 22:46 / 1 osobie podoba się ten post
tina 100%

Bardzo trafny wpis i trafne spostrzeżenia. Nie trzeba właściwie nic dodawać-może tylko, że wypaczanie znaczenia empatii, cechuje właśnie te osoby, które nie potrafią poradzić sobie same z sobą, z obowiązkami, jakie napotykają w pracy. Szukają akceptacji w grupie na siłę poprzez potakiwanie najbardziej absurdalnym stwierdzeniom. Nie wiem-może w ten sposób własnie postrzegają empatię. Bardzo wybiórczo.

Tina, coś w tym jest.
18 września 2019 22:49 / 3 osobom podoba się ten post
Krymas, tak się złożyło, że ta "maruda' na tej samej ulicy pracuje i zawsze na przerwie wychodzi na ławkę (lub do koleżanki, jeśli pada). Zawsze jest, ale niechętna do spacerów. I codziennie nie spotykam się z Polkami, ale jak już, to ona zawsze negatywnie. Wyciągnie to, co na "nie". Tu nawet nie chodzi o stanie po czyjejś stronie, tylko tematy negatywne są drążone z upodobaniem, a zbywane pozytywne- albo komentowane na minus. A na dokładkę ta, co pewnie by gdzieś chciała razem pochodzić skręciła nogę i się za dużo nie rusza... Zmieniać temat, albo jak najmniej się spotykać...
Potem przyjedzie inna, która lubi codziennie się spotykać, razem chodzić do sklepu, itd. I strzela fochy, jak mam za dużo innych planów. Ale tym się nie martwię, bo szybko jej przechodzi, a ja robię to, na co mam ochotę. Taki jest ten tutejszy światek Polek- tak nas mało, że trudno spotykać się tylko z tymi, z którymi jest nam po drodze... Ale najgorzej znoszę pesymizm i marudzenie, Fochy tamtej mnie bawią, podobnie jak pragnienie ganiania po sklepach innej-choćby do tych dwóch, co mamy w naszej wiosce na stanie. Ale one pozytywnie są nastawione do świata, a nie ...tyłem
18 września 2019 22:52 / 3 osobom podoba się ten post
krymas148

Taka ocena jest najczęściej w momencie, gdy opiekunka pyta się w grupie, czy ktoś czyta książkę podopiecznemu albo co nalezy do obowiązków opiekunki. To później jest masa komentarzy dodatkowych, jak to nie warto cokolwiek robić, bo jak się cokolwiek robi, to się psuje sztelę, bo jest się empatyczną. Uprawiasz ogród? Jesteś empatyczną.Jak się na dobranoc caluje podopieczną to tez to empatia itp. Stąd podjęłam ten temat, bo ja to rozumie inaczej.

Z takimi tekstami się zetknęłam, ale żeby było to łączone ze słowem "empatia" to nie kojarzę. Wpis ogólnie mi się podoba, zgadzam się. Możliwe, że nie zwróciłam na to uwagi.
18 września 2019 23:08 / 2 osobom podoba się ten post
krymas148

Gusia a jak Twój plan codziennego spaceru w sierpniu? Dałaś radę?:)

Ani w sierpniu, ani we wrześniu 
Ale bardzo często i to już coś!
Dużo czasu spędzam jednak na świeżym powietrzu, bo podopieczna ma ogromny ogród i coś tam trochę w nim grzebię . Tylko dlatego, że sprawia mi to przyjemność, a nie dlatego, że muszę. I nie podciągam tego grzebania się w kwiatach pod empatię. 
19 września 2019 13:27 / 3 osobom podoba się ten post
Werska

Krymas, tak się złożyło, że ta "maruda' na tej samej ulicy pracuje i zawsze na przerwie wychodzi na ławkę (lub do koleżanki, jeśli pada). Zawsze jest, ale niechętna do spacerów. I codziennie nie spotykam się z Polkami, ale jak już, to ona zawsze negatywnie. Wyciągnie to, co na "nie". Tu nawet nie chodzi o stanie po czyjejś stronie, tylko tematy negatywne są drążone z upodobaniem, a zbywane pozytywne- albo komentowane na minus. A na dokładkę ta, co pewnie by gdzieś chciała razem pochodzić skręciła nogę i się za dużo nie rusza... Zmieniać temat, albo jak najmniej się spotykać...
Potem przyjedzie inna, która lubi codziennie się spotykać, razem chodzić do sklepu, itd. I strzela fochy, jak mam za dużo innych planów. Ale tym się nie martwię, bo szybko jej przechodzi, a ja robię to, na co mam ochotę. Taki jest ten tutejszy światek Polek- tak nas mało, że trudno spotykać się tylko z tymi, z którymi jest nam po drodze... Ale najgorzej znoszę pesymizm i marudzenie, Fochy tamtej mnie bawią, podobnie jak pragnienie ganiania po sklepach innej-choćby do tych dwóch, co mamy w naszej wiosce na stanie. Ale one pozytywnie są nastawione do świata, a nie ...tyłem:-)

Werska, powiem Ci, że ja pamiętam jak około 15-20 lat (rany, jak ten czas leci:)), gdy pracowałam w szkole, przychodziłam z pracy i narzekałam na uczniów i współpracowników. Mąż narzekał na pracę. Naprawdę, pamiętam to. Dzięki książkom,blogom, tej pracy, zmieniłam myślenie i jestem szczęśliwą opiekunką pod słońcem. Choć praca jest ciężka, ale jak widzę, jak inni ludzie, moi podopieczni męczą się ze sobą i męczą innych, to ja wolę szukać "słońca" we mnie i poza mną. Nie każdy to zrozumie. Maruder nie zrozumie. Moje koleżanki nauczycielki, jak się spotykamy, najczęściej mówią o pracy i uczniach. Spotykamy się rzadko, więc jest ok. 
 
Przy maruderach po dłuższym okresie słuchania narzekań jest mi źle na duszy, czuję się zmęczona. Jasne, można trochę ponarzekać,  i mozna trochę posłuchać i zrozumieć (empatia:)), ale można też korzystać ze współnych doświadczeń i pogadać, co zrobić, by było nam lepiej. Najważniejsze też, żeby wspólnie się słuchać. 
 
Myślę, że z chronicznymi maruderami trzeba zmieniać temat, zagadnąć, jak sie da bądź unikać. Przejrzę notatki i jak będe miała materiał, zrobię wpis z aktywnego słuchania chorego. 
 
Pozdrawiam.
19 września 2019 13:39 / 4 osobom podoba się ten post
Gusia29

Ani w sierpniu, ani we wrześniu :-(
Ale bardzo często i to już coś!:-)
Dużo czasu spędzam jednak na świeżym powietrzu, bo podopieczna ma ogromny ogród i coś tam trochę w nim grzebię . Tylko dlatego, że sprawia mi to przyjemność, a nie dlatego, że muszę. I nie podciągam tego grzebania się w kwiatach pod empatię. :-)

No widzisz Gusia29 z tym grzebaniem w ziemii to może być tak. Taką interpretację empatii przeczytałam na fb opiekunki. Jeżeli jesteś empatyczna, to powinnaś zrozumieć, że zmienniczka może nie chcieć, nie lubić, grzebania w ziemii, a Twoja podopieczna, widząc wypielony ogród, powie do zmienniczki "Gusia pieliła, a Ty nie chcesz".
 
Ja bym powiedziała podopiecznej, tak jak zamieściłam we wpisie na blogu-asertywnie i nie pieliłabym tego ogródka, jak to nie należałoby do moich obowiązków, ale też nie miałabym Tobie za złe, że Ty pieliłaś i ja teraz muszę. 
 
A tak swoją drogą, polecam jednak wyjście na zewnątrz, poza posesję podopiecznej. Dla mnie wyjście na zewnątrz, to swego rodzaju "oczyszczenie umysłu". Tak doradziła mi koleżanka na pierwszej stelli i zawsze, nawet jak padało wychodziłam. Jak było ciężko, bo miałam panią z Alzheimerem, to chodziłam nawet dwie godziny, szybkim krokiem i zawsze stawałam się silniejsza po takim spacerze.
 
Pozdrawiam
 
Jak stworzę grupę na facebooku, po to by się wspierać w wyzwaniach, to ci napiszę.:)
19 września 2019 15:40 / 3 osobom podoba się ten post
krymas148

No widzisz Gusia29 z tym grzebaniem w ziemii to może być tak. Taką interpretację empatii przeczytałam na fb opiekunki. Jeżeli jesteś empatyczna, to powinnaś zrozumieć, że zmienniczka może nie chcieć, nie lubić, grzebania w ziemii, a Twoja podopieczna, widząc wypielony ogród, powie do zmienniczki "Gusia pieliła, a Ty nie chcesz".
 
Ja bym powiedziała podopiecznej, tak jak zamieściłam we wpisie na blogu-asertywnie i nie pieliłabym tego ogródka, jak to nie należałoby do moich obowiązków, ale też nie miałabym Tobie za złe, że Ty pieliłaś i ja teraz muszę. 
 
A tak swoją drogą, polecam jednak wyjście na zewnątrz, poza posesję podopiecznej. Dla mnie wyjście na zewnątrz, to swego rodzaju "oczyszczenie umysłu". Tak doradziła mi koleżanka na pierwszej stelli i zawsze, nawet jak padało wychodziłam. Jak było ciężko, bo miałam panią z Alzheimerem, to chodziłam nawet dwie godziny, szybkim krokiem i zawsze stawałam się silniejsza po takim spacerze.
 
Pozdrawiam
 
Jak stworzę grupę na facebooku, po to by się wspierać w wyzwaniach, to ci napiszę.:)

Tutaj się dobrze ułożyło ze zmienniczką, bo ona po prostu "chytra"na ten ogród 
Naprawdę w tym ogrodzie pracowała. Ja bawię się tylko z kwiatami, bo lubię. Raz w tygodniu przychodzi ogrodnik, ale jest ten ogród ogromny. Jak się pierwszy raz zmienialyśmy,to jej powiedziałam, że coś tam w ziemi grzebałam,ale nie musi,jak nie chce, bo podopieczna tego nie oczekuje. 
Nie pomyślałam nawet o tym, że ktoś może pracę w ogrodzie z empatią skojarzyć 
Akurat trafiła moja zmienniczka na pełnię lata, więc, jak sama powiedziała, bez wyrzutów sumienia mogła siedzieć w słońcu, bo bardzo to lubi, bardziej niż siedzenie i gry czy gadanie z babcią .
Tak więc wszyscy byli zadowoleni, i wilk syty i owca cała 
Ta sztela jest łatwa, jest dużo czasu dla siebie ,nie ma więc takiego parcia, że muß wyjść i głowę przewietrzyć. 
Już sam fakt, że jest taka możliwość każdego dnia, pozwala na komfort, że jak będę chciała to mogę, a jak mi się nie chce, to nie muszę. 
Jest też dwa razy w tygodniu możliwość wyjścia na 4-5 godz po południu, z czego ja korzystam, a moja zmienniczka nie, bo jak mówi, nie ma takiej potrzeby. 
Oczywiście podopieczna napomknęła mi o tym,ale powiedziałam, że ja mam taką potrzebę i będę z wychodnego korzystała. 
Nie ma problemu i każda z nas dysponuje wolnym według własnego "widzimisię "
19 września 2019 18:36 / 4 osobom podoba się ten post
krymas148

Konwalia, a jak się nie da ich uniknąć, bo to najbliższa rodzina na przykład? :)

Na szczęście moja rodzina prywatna zaznaczam(oprócz jednej osoby) to nie zbiorowisko jęcząco- marudzących choć wiele członków miało poważne problemy i zdrowotne i życiowe .Takie  charaktery wspieramy sie ,troszczymy a czasem jak trzeba ostro wymieniamy swoje poglądy. Motywujemy się  wzajemnie ,radzimy ale nie naciskamy. Co do tej jednej persony spotykam się z nią b.rzadko bo nie potrafię i już nie chce słuchać tego co ma do powiedzenia.Limit cierpliwość został wyczerpany. 
20 września 2019 19:44 / 1 osobie podoba się ten post
Gusia29

Tutaj się dobrze ułożyło ze zmienniczką, bo ona po prostu "chytra"na ten ogród :smiech3:
Naprawdę w tym ogrodzie pracowała. Ja bawię się tylko z kwiatami, bo lubię. Raz w tygodniu przychodzi ogrodnik, ale jest ten ogród ogromny. Jak się pierwszy raz zmienialyśmy,to jej powiedziałam, że coś tam w ziemi grzebałam,ale nie musi,jak nie chce, bo podopieczna tego nie oczekuje. 
Nie pomyślałam nawet o tym, że ktoś może pracę w ogrodzie z empatią skojarzyć :smiech3:
Akurat trafiła moja zmienniczka na pełnię lata, więc, jak sama powiedziała, bez wyrzutów sumienia mogła siedzieć w słońcu, bo bardzo to lubi, bardziej niż siedzenie i gry czy gadanie z babcią .
Tak więc wszyscy byli zadowoleni, i wilk syty i owca cała :-)
Ta sztela jest łatwa, jest dużo czasu dla siebie ,nie ma więc takiego parcia, że muß wyjść i głowę przewietrzyć. 
Już sam fakt, że jest taka możliwość każdego dnia, pozwala na komfort, że jak będę chciała to mogę, a jak mi się nie chce, to nie muszę. 
Jest też dwa razy w tygodniu możliwość wyjścia na 4-5 godz po południu, z czego ja korzystam, a moja zmienniczka nie, bo jak mówi, nie ma takiej potrzeby. 
Oczywiście podopieczna napomknęła mi o tym,ale powiedziałam, że ja mam taką potrzebę i będę z wychodnego korzystała. 
Nie ma problemu i każda z nas dysponuje wolnym według własnego "widzimisię ":-)

No i fajnie :)
20 września 2019 19:46 / 2 osobom podoba się ten post
Konwalia08

Na szczęście moja rodzina prywatna zaznaczam(oprócz jednej osoby) to nie zbiorowisko jęcząco- marudzących choć wiele członków miało poważne problemy i zdrowotne i życiowe .Takie  charaktery:-) wspieramy sie ,troszczymy a czasem jak trzeba ostro wymieniamy swoje poglądy. Motywujemy się  wzajemnie ,radzimy ale nie naciskamy. Co do tej jednej persony spotykam się z nią b.rzadko bo nie potrafię i już nie chce słuchać tego co ma do powiedzenia.Limit cierpliwość został wyczerpany. 

Ja też z tymi trudnymi w bliższej rodzinie staram się spotykam rzadko i wiele nie dyskutuję.