No właśnie, też o tym myślałam. Kręcenie się po domu obcej osoby przez 24 h. Wiem, nie mają wyjścia, ale to też może być trudne.
A Kika67 co dla Ciebie znaczy pilnować wyznaczonych granic?
No właśnie, też o tym myślałam. Kręcenie się po domu obcej osoby przez 24 h. Wiem, nie mają wyjścia, ale to też może być trudne.
A Kika67 co dla Ciebie znaczy pilnować wyznaczonych granic?
Muszę coś dodać, a właściwie zweryfikować trochę, mój poprzedni wpis. Pisałam o tym, że bliscy podopiecznych wpadają na chwilę, i już ich nie ma. Że nie chcą się zajmować, aktywować, uatrakcyjniać swoich wizyt. Na pewno jest im trudniej pogodzić się i przyjąć do wiadomości, że bliska im osoba to już nie ta sama, nawet sprzed krótkiego okresu czasu. Trudniej niż nam, opiekunom. My wiemy, że to jest jeden z ważnych powodów, dla którego tutaj jesteśmy . Wiemy, że demencja czy inne schorzenia będą postępowały, a mając wcześniej kontakt z podobnymi schorzeniami, możemy się domyślać, co będzie za kilka miesięcy. Często nasze przewidywania się sprawdzają.
Dlaczego bliscy zawsze się śpieszą, zawsze mają za chwilę ważny termin i ograniczają swoje wizyty do minimum ?
Otóż nie zawsze powodem jest to, o czym pisałam ostatnio, czyli trochę strach i niezrozumienie tego, co się dzieje z ich matką, trochę irytacja, no bo co będę tutaj siedział (a),skoro i tak ciągle muszę wracać do tego, o czym parę minut wcześniej rozmawiałem.
Ale często też my, opiekunki, "wyganiamy " bliskich naszych podopiecznych. W piątek zadzwoniła siostra mojej babci, że jest taka ładna pogoda, to może przyjechałaby po K. I zabrała ją na cmentarz i czy miałabym ochotę z nimi pojechać. Powiedziałam, że tak. Czy miałam ochotę, to już inna sprawa :-) Ale siostra jest tylko kilka lat młodsza od mojej podopiecznej, trzeba zabrać rolator, złożyć go i rozłożyć ,zapakować do auta, pomóc babci wsiąść i wysiąść itd itd, znamy to wszyscy. Naprawdę dla jednej osoby, w dodatku nie najmłodszej, to jest wyzwanie. I tak pojechałyśmy we trzy.
Poźniej jeszcze na małą wycieczkę po okolicy ,spacer po pięknym parku zakończony kawą i ciachem w fajnej restauracji nad jeziorem. Kiedy babcia sobie maszerowala przed nami z balkonikiem, my miałyśmy okazję porozmawiać. Zwróciłam w tej rozmowie uwagę na coś, o czym nigdy w ten sposób nie myślałam i nad czym się nie zastanawiałam. Czasami rodzina szybko kończy wizytę, bo czuje się intruzem, niechcianym gościem, kimś, kto zakłóca rytm i przeszkadza opiekunce, która przejęła stery i teraz to ona jest tutaj panią domu. Czują,że są postrzegani jakby przyjechali na kontrolę. Opiekunki często odmawiają zaproszenia na obiad, kawę, wspólne gdzieś wyjście , bo jak chcecie matkę, siostrę, czy ojca gdzieś zabrać, to bardzo proszę, ja będę miała trochę extra wolnego. Nie zwrócą nam uwagi,bo może się obrazimy i znowu kogoś nowego będą musieli szukać.
Warto w takich spotkaniach uczestniczyć. Naprawdę może być sympatycznie i wcale nie nudno. Jesteśmy też po to, aby zapewnić podopiecznym miłe spędzanie czasu wolnego. Ja traktuję takie spotkania jako okazję do lepszego poznania moich seniorów, bo ktoż więcej może o nich wiedzieć, niż rodzina, czy przyjaciel ?
Inna sprawa, że ogólnie lubię ludzi, lubię poznawać nowych i jestem ich ciekawa. Widzę też, jak często ważne jest dla naszych pdp to, że jesteśmy z nimi w takich momentach, czują się z nami pewniej, liczą na nas, bo szybciej reagujemy na ich potrzebę czyjejś pomocy, bo jesteśmy z nimi cały czas.
A jeśli są z nas zadowoleni, to z jaką dumą o nas opowiadają :-)
Piszę o zdarzeniach w których biorę udział, ale tylko wtedy,kiedy zaproszenie jest skierowane również do mnie, czy wtedy, gdy wiem, że potrzebna będzie moja pomoc. Na pytanie "Czy mogłabym " ,dotyczące ww przykładów, zawsze odpowiadam, że mogę.
To przecież też moja praca. A gdy pytają, czy chcę może mieć extra wolne, bo oni coś tam...,no to przecież zawsze chcę :-)
Piszę o tym, bo myślę, że warto, aby opiekunka nie traktowała rodzin podopiecznych jak intruzów, nie musi się z nimi zaprzyjaźniać czy szczególnie lubić, ale dobre relacje z rodziną,nie dąsanie się z powodu, że oni przychodzą i rządzą się jak w swoim domu (często to jest ich rodzinny dom) na pewno wszystkim wyjdzie na dobre .
Mycha, Ciebie też zapytam: jak określasz granice?
Dzięki za komentarz
Generalnie każdy podopieczny jest inny, ma inny charakter i inne wymagania. Nie każdy pdp jest chory. Trudno jest zachować sztywne granice w każdym przypadku. Zaznaczam, że większośc moich pdp to ludzie jeszcze w miarę zdrowi i aktywni.
Nie wiem jak ci to opisać. Granice to coś co pozwala mi dobrze się czuć w danym miejscu, wykonywać swoje obowiązki tak, żeby pdp był/a zadowolony/a. Jak ja się będę dobrze czuła to i pdp też. Podopieczni powinni czuć sie bezpiecznie. Nie zawsze przejmuję się rodziną. To wszystko zależy od wzajemnych kontaktów i wzajemnego traktowania się. Jadę do pracy, mam zakres obowiązków do wykonania. Nie zawsze umieszczam w tym zakresie rodzinę. Bardzo rzadko.
Może gdybym miała faktycznie chorych pdp to wtedy te granice by się zmieniły. Poza tym każdy z nas ma je gdzie indziej ustawione. Nie lubię być traktowana jak służba domowa, której czas wolny daje się według uznania. Nie do przejścia u mnie. Ja mogę zrezygnowac z wolnego ale to moja decyzja. No chyba że sytuacja tego wymaga np. złe samopoczucie pdp. Każdy pracownik ma przerwę, ja też. Nie lubię wykorzystywania opiekunki do prac w ogródku albo gdzieś tam. Zawsze odmawiam. Jeśli rodzina czuje się urażona to mówię, że walizkę mogę w każdej chwili spakować. Mam umowę i trzymam się jej zakresu.
Może mam przykre doświadczenia z "dobrym sercem" i dlatego moje granice są takie a nie inne. Zaprzyjaźnianie się z rodzinami dla mnie jest bez sensu, bo ja raczej "skaczę". Co innego gdzy jest się cały czas w jednym miejscu. Zawsze staram się jak najlepiej zrobić to co do mnie należy.
Takiego tasiemca popelnilas jednak cytuje Ciebie, bo warto .Jestes jedna z niewielu , ktora pisze szczerze .A ja mam wrodzona umiejetnosc namierzania falszywych osob .No nic nie poradze taki jakby radar mam :-) Pisze zawsze otwarcie, wiec i tym razem napiszę szczerze .
Nie mam wyznaczonych granic w pracy w opiece .NIE MAM . Dlatego nie mam poczucia ponizenia , sluzalczosci i innych deprecjonujacych mnie odczuc .Rozwinę swoj wpis pozniej, teraz nie mam czasu .
Ja nie widzę sensu w "kolorowaniu". Pytają to odpowiadam. Może nie każdemu się spodobają moje wywody ale nic nie poradzę na to.
Takiego tasiemca popelnilas jednak cytuje Ciebie, bo warto .Jestes jedna z niewielu , ktora pisze szczerze .A ja mam wrodzona umiejetnosc namierzania falszywych osob .No nic nie poradze taki jakby radar mam :-) Pisze zawsze otwarcie, wiec i tym razem napiszę szczerze .
Nie mam wyznaczonych granic w pracy w opiece .NIE MAM . Dlatego nie mam poczucia ponizenia , sluzalczosci i innych deprecjonujacych mnie odczuc .Rozwinę swoj wpis pozniej, teraz nie mam czasu .
Ja nie widzę sensu w "kolorowaniu". Pytają to odpowiadam. Może nie każdemu się spodobają moje wywody ale nic nie poradzę na to.
Ani Twoje, ani moje czy czyjeś tam jeszcze wywody, nie muszą i pewnie nie spodobają się wszystkim.
I o to chodzi, żeby pisać od siebie, szczerze, a nie myśleć o tym, czy się komuś spodoba :-)
Pozwolę sobie wrócić do tematu. Czytałam wcześniej wpis Krymas i stawianie granic wydaje mi się czymś ostatecznym-wtedy gdy zawodzą ustalenia. Jako pielęgniarka propaguję profilaktykę i nie jadę do pracy dopóki nie mam umowy ( czy to papier, czy pismo elektroniczne opatrzone takim podpisem) w ręku. Ustalam warunki płacy i pracy z pracodawcą omawiając postępowanie i wynagrodzenie w razie odstępstw ( które się zdarzają przecież, bo pracujemy z ludźmi) . Pisząc o postępowaniu mam na myśli działania w razie sytuacji podbramkowych, pomoc miejscowych służb medycznych. Czas wolny dla mnie jest czymś oczywistym i tu jedynie mogę z niego zrezygnować dobrowolnie i sporadycznie. Powód? Złe samopoczucie pdp.
Ponadto mam świadomość do jakiej pracy jadę, a jadę sie opiekowac. To mówi samo za siebie. Ustalam wszystko na początku. Szanuję czas swój i innych. A czas to pieniądz.Dlatego zarabiam.
To chyba tyle. Nie będę się silić na retorykę, czy nawet erystykę z wachlarzem sofizmatów, bo przecież chodzi o wymianę poglądów a nie o to kto będzie miał ostatnie słowo.
Wszystko byłoby dobrze, gdyby rodziny trzymały się umów. Bardzo często "macają" teren i próbują czy opiekunka da się wrobić. Na ostatniej szteli zaznaczałam, że ogród to nie moja praca a mimo to pdp próbowała mnie do ogrodu zapędzić :-) No i co zrobić ? Ręce czasami opadają.
Pozwolę sobie wrócić do tematu. Czytałam wcześniej wpis Krymas i stawianie granic wydaje mi się czymś ostatecznym-wtedy gdy zawodzą ustalenia. Jako pielęgniarka propaguję profilaktykę i nie jadę do pracy dopóki nie mam umowy ( czy to papier, czy pismo elektroniczne opatrzone takim podpisem) w ręku. Ustalam warunki płacy i pracy z pracodawcą omawiając postępowanie i wynagrodzenie w razie odstępstw ( które się zdarzają przecież, bo pracujemy z ludźmi) . Pisząc o postępowaniu mam na myśli działania w razie sytuacji podbramkowych, pomoc miejscowych służb medycznych. Czas wolny dla mnie jest czymś oczywistym i tu jedynie mogę z niego zrezygnować dobrowolnie i sporadycznie. Powód? Złe samopoczucie pdp.
Ponadto mam świadomość do jakiej pracy jadę, a jadę sie opiekowac. To mówi samo za siebie. Ustalam wszystko na początku. Szanuję czas swój i innych. A czas to pieniądz.Dlatego zarabiam.
To chyba tyle. Nie będę się silić na retorykę, czy nawet erystykę z wachlarzem sofizmatów, bo przecież chodzi o wymianę poglądów a nie o to kto będzie miał ostatnie słowo.
Te pliki cookie są niezbędne dla funkcjonowania strony internetowej i nie mogą być wyłączone w naszych systemach. Są one zazwyczaj ustawiane tylko w odpowiedzi na działania podejmowane przez użytkownika, które sprowadzają się do zapytania o usługi, takie jak ustawienie preferencji prywatności, logowanie lub wypełnianie formularzy. Można ustawić przeglądarkę tak, aby blokowała lub ostrzegała o tych plikach cookie, ale niektóre części witryny nie będą wtedy działały. Te pliki cookie nie przechowują żadnych danych osobowych. Zablokowanie tych plików cookie w przeglądarce może skutkować nieprawidłowym działaniem serwisu.
Te pliki cookie mogą być ustawiane przez naszych partnerów reklamowych za pośrednictwem naszej strony internetowej. Mogą one być wykorzystywane przez te firmy do budowania profilu zainteresowań użytkownika i wyświetlania odpowiednich reklam na innych stronach. Nie przechowują one bezpośrednio danych osobowych, lecz opierają się na jednoznacznej identyfikacji przeglądarki i sprzętu internetowego. Jeśli użytkownik nie zezwoli na stosowanie tych plików cookie, doświadcza mniej ukierunkowanych reklam.
Te pliki cookie umożliwiają stronie internetowej zapewnienie większej funkcjonalności i personalizacji. Mogą być one ustawione przez nas lub przez zewnętrznych dostawców, których usługi zostały dodane do naszych stron internetowych. Jeśli użytkownik nie zezwoli na stosowanie tych plików cookie, niektóre lub wszystkie te usługi mogą nie działać prawidłowo.
Te pliki cookie umożliwiają nam zliczanie wizyt i źródeł ruchu, dzięki czemu możemy mierzyć i poprawiać wydajność naszej witryny. Pomagają one ustalić, które strony są najbardziej i najmniej popularne i zobaczyć, jak odwiedzający poruszają się po stronie. Wszystkie informacje zbierane przez te pliki cookie są agregowane i tym samym anonimowe. Jeśli użytkownik nie zezwoli na stosowanie tych plików cookie, nie będziemy wiedzieć, kiedy odwiedził naszą stronę internetową.