Nieocenione Opiekunki

09 lutego 2020 22:57 / 6 osobom podoba się ten post
Muszę coś dodać, a właściwie zweryfikować trochę, mój poprzedni wpis. Pisałam o tym, że bliscy podopiecznych wpadają na chwilę, i już ich nie ma. Że nie chcą się zajmować, aktywować, uatrakcyjniać swoich wizyt. Na pewno jest im trudniej pogodzić się  i przyjąć do wiadomości, że bliska im osoba to już nie ta sama, nawet sprzed krótkiego okresu czasu. Trudniej niż nam, opiekunom. My wiemy, że to jest jeden z ważnych powodów, dla którego tutaj jesteśmy . Wiemy, że demencja czy inne schorzenia będą postępowały, a mając wcześniej kontakt z podobnymi schorzeniami, możemy się domyślać, co będzie za kilka miesięcy. Często nasze przewidywania się sprawdzają. 
  Dlaczego bliscy zawsze się śpieszą, zawsze mają za chwilę ważny termin i ograniczają swoje wizyty do minimum ?
Otóż nie zawsze powodem jest to, o czym pisałam ostatnio, czyli trochę strach i niezrozumienie tego, co się dzieje z ich matką, trochę irytacja, no bo co będę tutaj siedział (a),skoro i tak ciągle muszę wracać do tego, o czym parę minut wcześniej rozmawiałem. 
Ale często też my, opiekunki, "wyganiamy " bliskich naszych podopiecznych. W piątek  zadzwoniła siostra mojej babci, że jest taka ładna pogoda, to może przyjechałaby po  K.  I zabrała ją na cmentarz i czy miałabym ochotę z nimi pojechać. Powiedziałam, że tak. Czy miałam ochotę, to już inna sprawa  Ale siostra jest tylko kilka lat młodsza od mojej podopiecznej, trzeba zabrać rolator, złożyć go i rozłożyć ,zapakować do auta, pomóc babci wsiąść i wysiąść itd itd, znamy to wszyscy. Naprawdę dla jednej osoby, w dodatku nie najmłodszej, to jest wyzwanie. I tak pojechałyśmy we trzy. 
Poźniej jeszcze na małą wycieczkę po okolicy ,spacer po pięknym parku  zakończony kawą i ciachem w fajnej restauracji nad jeziorem. Kiedy babcia sobie maszerowala przed nami z balkonikiem, my miałyśmy okazję porozmawiać. Zwróciłam w tej rozmowie uwagę na coś, o czym nigdy w ten sposób nie myślałam i nad czym się nie zastanawiałam. Czasami rodzina szybko kończy wizytę, bo czuje się intruzem, niechcianym gościem, kimś, kto zakłóca rytm i przeszkadza opiekunce, która przejęła stery i teraz to ona jest tutaj panią domu. Czują,że są postrzegani jakby przyjechali na kontrolę. Opiekunki często odmawiają zaproszenia na obiad, kawę, wspólne gdzieś  wyjście , bo jak chcecie matkę, siostrę, czy ojca gdzieś zabrać, to bardzo proszę, ja będę miała trochę extra wolnego. Nie zwrócą nam uwagi,bo może się  obrazimy i znowu kogoś nowego będą musieli szukać. 
Warto w takich spotkaniach uczestniczyć. Naprawdę może być sympatycznie i wcale nie nudno. Jesteśmy też po to, aby zapewnić podopiecznym miłe spędzanie czasu wolnego. Ja traktuję takie spotkania jako okazję do lepszego poznania moich seniorów, bo ktoż więcej może o nich wiedzieć, niż rodzina, czy przyjaciel ?
Inna sprawa, że ogólnie  lubię ludzi, lubię  poznawać nowych i jestem ich ciekawa. Widzę też, jak często ważne jest dla naszych pdp to, że jesteśmy z nimi w takich momentach, czują się z nami pewniej, liczą na nas, bo szybciej reagujemy na ich potrzebę czyjejś pomocy, bo jesteśmy z nimi cały czas. 
A jeśli są z nas zadowoleni, to z jaką dumą o nas opowiadają 
Piszę o zdarzeniach w których biorę udział, ale tylko wtedy,kiedy  zaproszenie jest skierowane również do mnie, czy wtedy, gdy wiem, że potrzebna będzie moja pomoc. Na pytanie "Czy mogłabym " ,dotyczące ww przykładów, zawsze  odpowiadam, że mogę. 
To przecież też moja praca. A gdy pytają, czy chcę może mieć extra wolne, bo oni coś tam...,no to przecież zawsze chcę  
Piszę o tym, bo myślę, że warto, aby opiekunka nie traktowała rodzin podopiecznych jak  intruzów, nie musi się z nimi zaprzyjaźniać czy szczególnie lubić, ale dobre relacje z rodziną,nie dąsanie się z powodu, że oni przychodzą i rządzą się jak w swoim domu (często to jest ich rodzinny dom) na pewno wszystkim wyjdzie na dobre .
10 lutego 2020 09:35 / 8 osobom podoba się ten post
krymas148

No właśnie, też o tym myślałam. Kręcenie się po domu obcej osoby przez 24 h. Wiem, nie mają wyjścia, ale to też może być trudne.
A Kika67 co dla Ciebie znaczy pilnować wyznaczonych granic?
 
 

Dla mnie to znaczy skrótowo, Nie pozwolić sobie wejść na głowę "
Rozwijając temat ktoś tu pisał, że nie szuka przyjaźni i więzi rodzimych wśród podopiecznych i ich rodzin. Ja też wyznaje taka zasadę  ze przyjaciół i rodzinę mam w Polsce. Nie ukrywam, że bardzo lubię jak na zleceniu panuje miła i serdeczna  atmosfera ale nie wtrącam się w relacje rodzinne i nigdy nie opowiadam się po żadnej że stron
Swoją pracę staram się wykonywać jak najlepiej ale przestrzegam też ustalen (czas wolny itd). 
 
10 lutego 2020 09:46 / 7 osobom podoba się ten post
Gusia29

Muszę coś dodać, a właściwie zweryfikować trochę, mój poprzedni wpis. Pisałam o tym, że bliscy podopiecznych wpadają na chwilę, i już ich nie ma. Że nie chcą się zajmować, aktywować, uatrakcyjniać swoich wizyt. Na pewno jest im trudniej pogodzić się  i przyjąć do wiadomości, że bliska im osoba to już nie ta sama, nawet sprzed krótkiego okresu czasu. Trudniej niż nam, opiekunom. My wiemy, że to jest jeden z ważnych powodów, dla którego tutaj jesteśmy . Wiemy, że demencja czy inne schorzenia będą postępowały, a mając wcześniej kontakt z podobnymi schorzeniami, możemy się domyślać, co będzie za kilka miesięcy. Często nasze przewidywania się sprawdzają. 
  Dlaczego bliscy zawsze się śpieszą, zawsze mają za chwilę ważny termin i ograniczają swoje wizyty do minimum ?
Otóż nie zawsze powodem jest to, o czym pisałam ostatnio, czyli trochę strach i niezrozumienie tego, co się dzieje z ich matką, trochę irytacja, no bo co będę tutaj siedział (a),skoro i tak ciągle muszę wracać do tego, o czym parę minut wcześniej rozmawiałem. 
Ale często też my, opiekunki, "wyganiamy " bliskich naszych podopiecznych. W piątek  zadzwoniła siostra mojej babci, że jest taka ładna pogoda, to może przyjechałaby po  K.  I zabrała ją na cmentarz i czy miałabym ochotę z nimi pojechać. Powiedziałam, że tak. Czy miałam ochotę, to już inna sprawa :-) Ale siostra jest tylko kilka lat młodsza od mojej podopiecznej, trzeba zabrać rolator, złożyć go i rozłożyć ,zapakować do auta, pomóc babci wsiąść i wysiąść itd itd, znamy to wszyscy. Naprawdę dla jednej osoby, w dodatku nie najmłodszej, to jest wyzwanie. I tak pojechałyśmy we trzy. 
Poźniej jeszcze na małą wycieczkę po okolicy ,spacer po pięknym parku  zakończony kawą i ciachem w fajnej restauracji nad jeziorem. Kiedy babcia sobie maszerowala przed nami z balkonikiem, my miałyśmy okazję porozmawiać. Zwróciłam w tej rozmowie uwagę na coś, o czym nigdy w ten sposób nie myślałam i nad czym się nie zastanawiałam. Czasami rodzina szybko kończy wizytę, bo czuje się intruzem, niechcianym gościem, kimś, kto zakłóca rytm i przeszkadza opiekunce, która przejęła stery i teraz to ona jest tutaj panią domu. Czują,że są postrzegani jakby przyjechali na kontrolę. Opiekunki często odmawiają zaproszenia na obiad, kawę, wspólne gdzieś  wyjście , bo jak chcecie matkę, siostrę, czy ojca gdzieś zabrać, to bardzo proszę, ja będę miała trochę extra wolnego. Nie zwrócą nam uwagi,bo może się  obrazimy i znowu kogoś nowego będą musieli szukać. 
Warto w takich spotkaniach uczestniczyć. Naprawdę może być sympatycznie i wcale nie nudno. Jesteśmy też po to, aby zapewnić podopiecznym miłe spędzanie czasu wolnego. Ja traktuję takie spotkania jako okazję do lepszego poznania moich seniorów, bo ktoż więcej może o nich wiedzieć, niż rodzina, czy przyjaciel ?
Inna sprawa, że ogólnie  lubię ludzi, lubię  poznawać nowych i jestem ich ciekawa. Widzę też, jak często ważne jest dla naszych pdp to, że jesteśmy z nimi w takich momentach, czują się z nami pewniej, liczą na nas, bo szybciej reagujemy na ich potrzebę czyjejś pomocy, bo jesteśmy z nimi cały czas. 
A jeśli są z nas zadowoleni, to z jaką dumą o nas opowiadają :-)
Piszę o zdarzeniach w których biorę udział, ale tylko wtedy,kiedy  zaproszenie jest skierowane również do mnie, czy wtedy, gdy wiem, że potrzebna będzie moja pomoc. Na pytanie "Czy mogłabym " ,dotyczące ww przykładów, zawsze  odpowiadam, że mogę. 
To przecież też moja praca. A gdy pytają, czy chcę może mieć extra wolne, bo oni coś tam...,no to przecież zawsze chcę :-) 
Piszę o tym, bo myślę, że warto, aby opiekunka nie traktowała rodzin podopiecznych jak  intruzów, nie musi się z nimi zaprzyjaźniać czy szczególnie lubić, ale dobre relacje z rodziną,nie dąsanie się z powodu, że oni przychodzą i rządzą się jak w swoim domu (często to jest ich rodzinny dom) na pewno wszystkim wyjdzie na dobre .

Ja rodziny i znajomych moich podopiecznych traktuje tak samo jak ich samych 
Nawet lubię ich odwiedziny bo przeważnie podopieczni przy nich, odzywają "chociaż na ten czas. Nie przeszkadza mi również, że czują się jak u siebie w domu. Zawsze staram się okazywać wyrozumiałość w tym względzie. Nie lubię natomiast jak wracają się do mojej pracy (de organizują mi pracę). Na szczęście z takimi sytuacji rzadko się spotykam.
Utrzymywanie relacji rodzimych i towarzyskich przez naszych podopiecznych jest bardzo ważne i istotne 
PS 
Podopiecznemu, który w czasie odwiedzin córki ciągle pytał (ukradkiem) czy ona sobie już poszła powiedziałam tylko, że to jest jego córka 
10 lutego 2020 10:09 / 8 osobom podoba się ten post
krymas148

Mycha, Ciebie też zapytam: jak określasz granice?
 
Dzięki za komentarz

Generalnie każdy podopieczny jest inny, ma inny charakter i inne wymagania. Nie każdy pdp jest chory. Trudno jest zachować sztywne granice w każdym przypadku. Zaznaczam, że większośc moich pdp to ludzie jeszcze w miarę zdrowi i aktywni. 
 
Nie wiem jak ci to opisać. Granice to coś co pozwala mi dobrze się czuć w danym miejscu, wykonywać swoje obowiązki tak, żeby pdp był/a zadowolony/a. Jak ja się będę dobrze czuła to i pdp też. Podopieczni powinni czuć sie bezpiecznie. Nie zawsze przejmuję się rodziną. To wszystko zależy od wzajemnych kontaktów i wzajemnego traktowania się. Jadę do pracy, mam zakres obowiązków do wykonania. Nie zawsze umieszczam w tym zakresie rodzinę. Bardzo rzadko. 
 
Może gdybym miała faktycznie chorych pdp to wtedy te granice by się zmieniły. Poza tym każdy z nas ma je gdzie indziej ustawione. Nie lubię być traktowana jak służba domowa, której czas wolny daje się według uznania. Nie do przejścia u mnie. Ja mogę zrezygnowac z wolnego ale to moja decyzja. No chyba że sytuacja tego wymaga np. złe samopoczucie pdp. Każdy pracownik ma przerwę, ja też. Nie lubię wykorzystywania opiekunki do prac w ogródku albo gdzieś tam. Zawsze odmawiam. Jeśli rodzina czuje się urażona to mówię, że walizkę mogę w każdej chwili spakować. Mam umowę i trzymam się jej zakresu. 
 
Może mam przykre doświadczenia z "dobrym sercem" i dlatego moje granice są takie a nie inne. Zaprzyjaźnianie się z rodzinami dla mnie jest bez sensu, bo ja raczej "skaczę". Co innego gdzy jest się cały czas w jednym miejscu. Zawsze staram się jak najlepiej zrobić to co do mnie należy.
10 lutego 2020 10:43 / 6 osobom podoba się ten post
Mycha

Generalnie każdy podopieczny jest inny, ma inny charakter i inne wymagania. Nie każdy pdp jest chory. Trudno jest zachować sztywne granice w każdym przypadku. Zaznaczam, że większośc moich pdp to ludzie jeszcze w miarę zdrowi i aktywni. 
 
Nie wiem jak ci to opisać. Granice to coś co pozwala mi dobrze się czuć w danym miejscu, wykonywać swoje obowiązki tak, żeby pdp był/a zadowolony/a. Jak ja się będę dobrze czuła to i pdp też. Podopieczni powinni czuć sie bezpiecznie. Nie zawsze przejmuję się rodziną. To wszystko zależy od wzajemnych kontaktów i wzajemnego traktowania się. Jadę do pracy, mam zakres obowiązków do wykonania. Nie zawsze umieszczam w tym zakresie rodzinę. Bardzo rzadko. 
 
Może gdybym miała faktycznie chorych pdp to wtedy te granice by się zmieniły. Poza tym każdy z nas ma je gdzie indziej ustawione. Nie lubię być traktowana jak służba domowa, której czas wolny daje się według uznania. Nie do przejścia u mnie. Ja mogę zrezygnowac z wolnego ale to moja decyzja. No chyba że sytuacja tego wymaga np. złe samopoczucie pdp. Każdy pracownik ma przerwę, ja też. Nie lubię wykorzystywania opiekunki do prac w ogródku albo gdzieś tam. Zawsze odmawiam. Jeśli rodzina czuje się urażona to mówię, że walizkę mogę w każdej chwili spakować. Mam umowę i trzymam się jej zakresu. 
 
Może mam przykre doświadczenia z "dobrym sercem" i dlatego moje granice są takie a nie inne. Zaprzyjaźnianie się z rodzinami dla mnie jest bez sensu, bo ja raczej "skaczę". Co innego gdzy jest się cały czas w jednym miejscu. Zawsze staram się jak najlepiej zrobić to co do mnie należy.

Takiego tasiemca popelnilas jednak cytuje Ciebie, bo warto .Jestes jedna z niewielu , ktora pisze szczerze .A ja mam wrodzona umiejetnosc namierzania falszywych  osob .No nic nie poradze taki jakby radar mam  Pisze zawsze otwarcie,  wiec i tym razem napiszę  szczerze .
 
Nie mam wyznaczonych granic w pracy w opiece .NIE MAM . Dlatego nie mam poczucia ponizenia , sluzalczosci i innych deprecjonujacych mnie odczuc .Rozwinę  swoj wpis pozniej, teraz nie mam czasu . 
 
10 lutego 2020 12:33 / 6 osobom podoba się ten post
Mleczko

Takiego tasiemca popelnilas jednak cytuje Ciebie, bo warto .Jestes jedna z niewielu , ktora pisze szczerze .A ja mam wrodzona umiejetnosc namierzania falszywych  osob .No nic nie poradze taki jakby radar mam :-) Pisze zawsze otwarcie,  wiec i tym razem napiszę  szczerze .
 
Nie mam wyznaczonych granic w pracy w opiece .NIE MAM . Dlatego nie mam poczucia ponizenia , sluzalczosci i innych deprecjonujacych mnie odczuc .Rozwinę  swoj wpis pozniej, teraz nie mam czasu . 
 

Ja nie widzę sensu w "kolorowaniu". Pytają to odpowiadam. Może nie każdemu się spodobają moje wywody ale nic nie poradzę na to. 
10 lutego 2020 13:09 / 6 osobom podoba się ten post
Mycha

Ja nie widzę sensu w "kolorowaniu". Pytają to odpowiadam. Może nie każdemu się spodobają moje wywody ale nic nie poradzę na to. 

Nie musza sie podobac . Nie ma co lukrować  prozy 
10 lutego 2020 16:12 / 4 osobom podoba się ten post
Mleczko

Takiego tasiemca popelnilas jednak cytuje Ciebie, bo warto .Jestes jedna z niewielu , ktora pisze szczerze .A ja mam wrodzona umiejetnosc namierzania falszywych  osob .No nic nie poradze taki jakby radar mam :-) Pisze zawsze otwarcie,  wiec i tym razem napiszę  szczerze .
 
Nie mam wyznaczonych granic w pracy w opiece .NIE MAM . Dlatego nie mam poczucia ponizenia , sluzalczosci i innych deprecjonujacych mnie odczuc .Rozwinę  swoj wpis pozniej, teraz nie mam czasu . 
 

Też nie miałam ,jak dotąd, tych wszystkich odczuć o których wspominasz. Myślę, że jesteś jedną z wielu tutaj, którzy piszą otwarcie i szczerze, bo niby po co miałabym ja ,czy ktoś inny opisywać wymyślone sytuacje? Czemu miało by to służyć?
Pilnuj dobrze swojego radaru, bo skoro niezawodny, to bezcenny. 
Tyle że nawet najlepsze czasami zawodzą i o pomyłkę nie trudno. 
Czasami może wskazać na plus, w ocenie kogoś i okazać się to  pomyłką, a może też kogoś źle ocenić i też może się okazać , że niesłusznie 
Nie ma co pochopnych wniosków wyciągać, zanim sie kogoś bliżej nie pozna
Czekam na obiecane rozwinięcie wpisu
10 lutego 2020 17:02 / 6 osobom podoba się ten post
Mycha

Ja nie widzę sensu w "kolorowaniu". Pytają to odpowiadam. Może nie każdemu się spodobają moje wywody ale nic nie poradzę na to. 

Ani Twoje, ani moje czy czyjeś tam jeszcze wywody, nie muszą i pewnie nie spodobają się wszystkim. 
I o to chodzi, żeby pisać od siebie, szczerze, a nie myśleć o tym, czy się komuś spodoba 
 
10 lutego 2020 17:21 / 4 osobom podoba się ten post
Gusia29

Ani Twoje, ani moje czy czyjeś tam jeszcze wywody, nie muszą i pewnie nie spodobają się wszystkim. 
I o to chodzi, żeby pisać od siebie, szczerze, a nie myśleć o tym, czy się komuś spodoba :-)
 

Zgadza się Gusiu 
10 lutego 2020 17:27 / 5 osobom podoba się ten post
Pozwolę sobie wrócić do tematu. Czytałam wcześniej wpis Krymas i stawianie granic wydaje mi się czymś ostatecznym-wtedy gdy zawodzą ustalenia. Jako pielęgniarka propaguję profilaktykę i nie jadę do pracy dopóki nie mam umowy ( czy to papier, czy pismo elektroniczne opatrzone takim podpisem) w ręku. Ustalam warunki płacy i pracy z pracodawcą omawiając postępowanie i wynagrodzenie w razie odstępstw ( które się zdarzają przecież, bo pracujemy z ludźmi) . Pisząc o postępowaniu mam na myśli działania w razie sytuacji podbramkowych, pomoc miejscowych służb medycznych. Czas wolny dla mnie jest czymś oczywistym i tu jedynie mogę z niego zrezygnować dobrowolnie i sporadycznie. Powód? Złe samopoczucie pdp. 
Ponadto mam świadomość do jakiej pracy jadę, a jadę sie opiekowac. To mówi samo za siebie. Ustalam wszystko na początku. Szanuję czas swój i innych. A czas to pieniądz.Dlatego zarabiam.
To chyba tyle. Nie będę się silić na retorykę, czy nawet erystykę z wachlarzem sofizmatów, bo przecież chodzi o wymianę poglądów a nie o to kto będzie miał ostatnie słowo.
10 lutego 2020 17:32 / 5 osobom podoba się ten post
Ot chociażby dzisiejsze moje spostrzeżenie. Rano zabierali Biotonne. Pdp sam wczoraj wystawiał. Rano jak szłam po gazetę to pojemnik leżał przerwócony ( wiatr ) a gałęzie gdzieś tam przy ulicy sobie leżały. Jak przyjechałam to ten pojemnik już był pełny, raz przegapiliśmy termin. W sumie nie wiedziałam co tam w środku jest. Okazało sie, że pdp wetknał tam parę gałęzi, których "korona" wystawała z pojemnika. Dno było puste, dlatego wiatr tak łatwo wywrócił pojemnik. Teraz znowu wetknął te gałęzie ale pojemnik stoi już u nas. Jak tylko się poprawi pogoda to wezmę mały sekator i potnę te gałęzie, żeby wiecej weszło a po drugie żeby nie sterczała taka miotła. Nikt mi nie każe, nie mam tego w umowie ale widzę że 93 pdp nie radzi sobie z tym. Według niego tak ale według mnie nie  No ktoś to musi zrobić, prawda ? 
10 lutego 2020 17:40 / 5 osobom podoba się ten post
tina 100%

Pozwolę sobie wrócić do tematu. Czytałam wcześniej wpis Krymas i stawianie granic wydaje mi się czymś ostatecznym-wtedy gdy zawodzą ustalenia. Jako pielęgniarka propaguję profilaktykę i nie jadę do pracy dopóki nie mam umowy ( czy to papier, czy pismo elektroniczne opatrzone takim podpisem) w ręku. Ustalam warunki płacy i pracy z pracodawcą omawiając postępowanie i wynagrodzenie w razie odstępstw ( które się zdarzają przecież, bo pracujemy z ludźmi) . Pisząc o postępowaniu mam na myśli działania w razie sytuacji podbramkowych, pomoc miejscowych służb medycznych. Czas wolny dla mnie jest czymś oczywistym i tu jedynie mogę z niego zrezygnować dobrowolnie i sporadycznie. Powód? Złe samopoczucie pdp. 
Ponadto mam świadomość do jakiej pracy jadę, a jadę sie opiekowac. To mówi samo za siebie. Ustalam wszystko na początku. Szanuję czas swój i innych. A czas to pieniądz.Dlatego zarabiam.
To chyba tyle. Nie będę się silić na retorykę, czy nawet erystykę z wachlarzem sofizmatów, bo przecież chodzi o wymianę poglądów a nie o to kto będzie miał ostatnie słowo.

Wszystko byłoby dobrze, gdyby rodziny trzymały się umów. Bardzo często "macają" teren i próbują czy opiekunka da się wrobić. Na ostatniej szteli zaznaczałam, że ogród to nie moja praca a mimo to pdp próbowała mnie do ogrodu zapędzić  No i co zrobić ? Ręce czasami opadają. 
10 lutego 2020 17:57 / 2 osobom podoba się ten post
Mycha

Wszystko byłoby dobrze, gdyby rodziny trzymały się umów. Bardzo często "macają" teren i próbują czy opiekunka da się wrobić. Na ostatniej szteli zaznaczałam, że ogród to nie moja praca a mimo to pdp próbowała mnie do ogrodu zapędzić :-) No i co zrobić ? Ręce czasami opadają. 

Mycha - wiem jak jest przez firmy. Zaznaczam , że nie umniejszam absolutnie niczego ani nikomu , którzy z takiej formy zatrudnienia korzystają- kazdy robi jak mu pasuje. Jednak nie sposób nie zauważyc tego, jak osoby pracujące w firmach za biurkiem reklamują opiekunkę rodzinie. To może się mścić, bo taka reklama może rozbudzić "apetyty" rodzinki, czy pdp, czy wręcz zafałszować to , czego mogą oczekiwać od opiekunki. Ale o ile nie trafi się na kogoś kto mimo tłumaczen sobie załozyl , że tą opiekunke do cna "wycycyka"- to sytuację można szybko naprostować. Wystarczy rozmowa. System jest wadliwy. Pośrednik miedzy pdp a opiekunką ,może działac jak głuchy telefon 
Tak już macie, ale to jest do przejścia. Jest i jeszcze jedna rzecz, mianowicie tacy wykorzystywacze wyczują "mietką" osobę i tu sobie moga poużywać. Mychy to twardzielki, wiem to i się nie dadzą nigdzie zapędzić i w tym rzecz.
U mnie jest taka róznica, że ja przez etapy negocjacji, w tym "macania" mnie , usiłowania przeforsowania czegos tam aż przez wręcz krakowski targ przy ustalaniu pensji przechodze wcześniej. Czym oszczędzam sobie masy kilometrów jazdy na sztele, która by mogła się okazać np. niewypałem. 
 A negocjatorka ze mnie twarda  i to bez śmichu 
10 lutego 2020 18:49 / 2 osobom podoba się ten post
tina 100%

Pozwolę sobie wrócić do tematu. Czytałam wcześniej wpis Krymas i stawianie granic wydaje mi się czymś ostatecznym-wtedy gdy zawodzą ustalenia. Jako pielęgniarka propaguję profilaktykę i nie jadę do pracy dopóki nie mam umowy ( czy to papier, czy pismo elektroniczne opatrzone takim podpisem) w ręku. Ustalam warunki płacy i pracy z pracodawcą omawiając postępowanie i wynagrodzenie w razie odstępstw ( które się zdarzają przecież, bo pracujemy z ludźmi) . Pisząc o postępowaniu mam na myśli działania w razie sytuacji podbramkowych, pomoc miejscowych służb medycznych. Czas wolny dla mnie jest czymś oczywistym i tu jedynie mogę z niego zrezygnować dobrowolnie i sporadycznie. Powód? Złe samopoczucie pdp. 
Ponadto mam świadomość do jakiej pracy jadę, a jadę sie opiekowac. To mówi samo za siebie. Ustalam wszystko na początku. Szanuję czas swój i innych. A czas to pieniądz.Dlatego zarabiam.
To chyba tyle. Nie będę się silić na retorykę, czy nawet erystykę z wachlarzem sofizmatów, bo przecież chodzi o wymianę poglądów a nie o to kto będzie miał ostatnie słowo.

Myślę, Tina, że Twoje podejście może często się różnić od tego ,jakie mają inne opiekunki czy opiekunowie. Masz wykształcenie medyczne, pracowalaś jako pielęgniarka, więc na wiele spraw patrzysz pod kątem medycznym. Jest wiele pielęgniarek tutaj pracujących ,ale większość z nas, tak zwyczajnie, po "człowieczemu "podchodzi do wielu sytuacji w pracy z seniorami. Wiele z nas ma do czynienia z osobami w sędziwym wieku ,ale w miarę sprawnych tak fizycznie jak i umysłowo ,więc wiedza medyczna nie jest niezbędna i wymagana, ale retoryka często się przydaje 
A o erystyce i sofizmatach to wspominasz w odniesieniu do podopiecznych, czy do tej dyskusji?