Czy Niemcy rzeczywiście tak nas postrzegają?

27 listopada 2014 21:18 / 6 osobom podoba się ten post
ivanilia40

Oglądam z pdp taki program na SWR kafee oder tee i był temat soli. Ten cały "expert" pokazywał różne i między innymi taką różową sól alpejską,po czym ironicznie stwierdził,że ta alpejska sól to z Polski....Była przy tym jedna z córek pdp i mówi z uśmiechem: słyszałaś,alpejska sól z Polski hi,hi"...Ja mówię taaak? a myślałam,że Alpy są we Włoszech,Szwajcarii i Austrii....Zamknęla się,ale poczułam niesmak...
Niemcy kochają tylko siebie ,no i może jeszcze Amerykanów,innych narodów nie lubią,bo są gorszę od nich samych,pod kazdym względem - tak im się wydaje.

Masz rację. Kochają tylko Amerykanów, bo po wojnie tylko oni nie czuli do nich delikatnie mówiąc - żalu. Mój PDP wie, że Niemców prawie nikt nie lubi. Amerykanom to zwisa, bo nie odczuli skutków wojny na sobie. W sensie na swoim narodzie. Zgarnęli śmietankę niemieckich naukowców, zyskali bankierów uciekających przed holokaustem ..... Trochę ich zginęło w walkach, nie powiem ale to nie to co odczuła Europa. Nie mówiąc o Polsce. Niemcy wypierają ze swojej świadomości tamten czas. Nie chcą pamietać, bo po latach inaczej to wyglada. Zamykają się we własnym sosie i wierzą, że są lepsi. Chcą wierzyć. A o wojnie lepiej nie pamietać. 
27 listopada 2014 22:01 / 2 osobom podoba się ten post
salazar

Nie sądzę, żeby udało Ci się to zmienić, ale próbuj, próbuj ;)..
 
Ja mam wrażenie, że oni nas po prostu mają w nosie i zazwyczaj są wielkimi ignorantami, ale to oni muszą z tym żyć, nie my :).

Zgadzam się z Twoją wypowiedzią, co do drugiej i pierwszej częsci też. My tutaj, mamy przecież wiele okazji, by trochę ten obraz Polski , widziany ich oczami, zakłócić. Ja mogę, z pewną satysfakcją przyznać, że w tym środowisku Niemców , gdzie przebywam od roku, nie jestem kojarzona z kimś gorszym. Zresztą mam tyle atutów w ręku, gdyby ktoś potraktował mnie lub mój kraj poniżająco, że nie miał by szans. Niektórzy o tym się przekonali. W tej kwestii , niewątpliwie też, jest spora zasługa mojej szefowej -córki Pdp. 
21 grudnia 2014 21:14
anetta

Tali dobry temat. Moim zdaniem ilu Niemców - tyle opinii. Spotykam tutaj różne osoby, na początku (2003r) moich wyjazdów byłam zaskoczona pytaniami np. czy my w Pl mamy w domach lodówki, czy wiem jak trzeba dbać o drewniane meble i podłogi, jak prać kaszmirowe sweterki, teraz spotykam się z tym coraz rzadziej.

Olga 147 ja już nie raz słyszałam że zniemczeni Polacy są gorsi od prawdziwych Niemców, wstydzą się własnego pochodzenia ale oczywiście i na szczęście nie wszyscy.Przykład z naszej pracy:na jednej z wymian u pacjenta polska zmienniczka -nie prosiła- ale- nakazała mi- do niej rozmawiać tylko po niemiecku.

A ja zauważylam,że w tych wielkich niemieckich domach   nie pierze się dywanow, bo  oni uważaja ,że dobry odkurzacz wystarczy.Ja nie wyobrażam sobie mając w domu kota, żeby systematycznie nie odkurzyć dywanu na trzepaku oprócz odkurzania i nie wyprac go pianką .
22 grudnia 2014 19:33
czytając wypowiedzi niektórych koleżanek, zastanawiam się, czy pracując w Polsce, zawsze pozytywnie wyrażałyście się o swoim szefie? Spotykają nas tu rózne sytuacje i niekoniecznie musimy kochać podopiecznego, który jeśli jest na chodzie pełni rolę szefa! Ja osobiście jestem tu dla kasy a nie z miłości do starych niemców, którzy w zdecydowanej większości mają nas gdzieś i traktują jak służbę. Uśmiechając się do nas, opowiadają znajomym o polce, która sprząta ich brudy z 30 lat, pierze i gotuje.Zawsze mam w laptopie zdjęcia mojego mieszkania, by im uświadomić, że nie mieszkam w ziemience, a te ich stare chałupy ze starymi gratami mi nie imponują.
06 marca 2015 11:13 / 7 osobom podoba się ten post
margaritka59

Zgadzam się z Twoją wypowiedzią, co do drugiej i pierwszej częsci też. My tutaj, mamy przecież wiele okazji, by trochę ten obraz Polski , widziany ich oczami, zakłócić. Ja mogę, z pewną satysfakcją przyznać, że w tym środowisku Niemców , gdzie przebywam od roku, nie jestem kojarzona z kimś gorszym. Zresztą mam tyle atutów w ręku, gdyby ktoś potraktował mnie lub mój kraj poniżająco, że nie miał by szans. Niektórzy o tym się przekonali. W tej kwestii , niewątpliwie też, jest spora zasługa mojej szefowej -córki Pdp. 

Możesz napisać coś więcej, bo tak enigmatycznie zabrzmiałaś z tymi asami w rękawie? Twój post jest ważny, bo pokazuje, że  warto obalać sterotypy  w obydwie strony: nie tylko o Polakach mieszkających w Ukrainie, tam gdzie dróg i cywilizacji nie ma, ale i o zarozumiałacyh Niemcach, którzy mają się za lepszych od innych. Jednak kiedy piszesz tak ogólnikowo-to trudno mi to potraktować jako fakty.
 
Dla mnie temat ważny, bo sama się jeszcze z tym borykam-jak na prawdę postrzega mnie miła rodzina pdp. Ale...dochodzę do wniosku, że nie ma sensu tego rozkładać na części, nie ma sensu  wchodzić w czyjąś głowę i zgadywać- to do nikąd nie prowadzi, a nakręcić można się nieźle. Jak mnie postrzegają Niemcy? Od dziś pracuje nad podejściem: to ich sprawa. Jak siebie postrzegam ja?: to ważne i na tym się skupiam. Moim zdaniem warto skupić się nad tym jak postrzegają Polacy samych siebie- bo to jest coś na co mamy wpływ. Moim zdaniem jesteśmy bardzo zakompleksionym narodem, lubimy też przywoływać zwycięskie momenty z historii z przed kilku stuleci zamiast skupić się byśmy mieli takie i dziś. Generalizując:jesteśmy spontaniczni i bardziej naturalni niż germańskie narody, co ma swoje dobre i złe strony. Dobre, bo w bliskich relacjach to bardzo pomaga budować głębokie więzi, przyszkadza, bo jako naród mamy słomiany zapał, żyjemy zazwyczaj chwilą obecną i jesteśmy egocentryczni (jak najwięcej dla siebie-naród nie ważny- w przypadku polityków) dlatego, moim zdaniem, jako kraj radzimy sobie gorzej od Niemiec. Nasz brak powściągliwości daje też negatywne skutki w kontaktach pracownik-petent- iluż z nas zetknęło się z niemiłą "panią" z okienka?? To, że pani ma czelność odreagować swoje problemy na kliencie też nie wzięło się    z nikąd- o co Słowianka będzie sobie folgować- co w duszy to i na języku! Tutaj moglibyśmy się sporo od Niemców czy grzecznych aż do przesady Anglików nauczyć. Zżmamy się na ich układność, ale moim zdaniem, w oficjlnych kontaktach to jest bardzo potrzebne, bo ja na prawdę nie chcę wiedzieć    o problemach pani z okienka, a tym bardziej służyć tej pani za worek treningowy. Sądzę, że nie jestem w tym odosobniona. W końcu warto się przyjrzeć mapie politycznej świata: większość obecnie rozwiniętych krajów to Germanie!! Tak, tak. Coś w tym musi być. Ja więc zamiast skupiać się nad tym jak ci Niemcy mnie widzą (bo może nie widzą wcale), wolę się od nich przedsiębiorczości uczyć.
Wszystko pięknie, a teraz Słonecznie (no czyli ja ;) ) staje przed wielkim wyzwaniem swojego życia: jak tu się tych kompleksów Polaka pozbyć i poczucia misji narodowej (przedmurze Europy i te sprawy- to są dopiero kompleksy,!) jak mnie tym jeszcze w liceum karmiono co dzień na polskim?! Efekt? Jak stoję w kolejce w Aldiku i słyszę rozmawiających Niemców, to gdzieś coś głęboko we mnie rezonuje. Tak, czuję się gorsza, a nie chcę, bo racjonalnie wiem, że nie jestem! A się czuję- bo jestem Polką. I nie do Niemców mam o to żal, ale do głupiego systemu edukacyjnego w moim kraju. Od pierwszej klasy podstawówki wszelkie kartkówki i sprawdziany miały zawsze tylko zaznaczone to co było źle- na czerwono. Dlaczego nikt w tej szkole nie umocnił mojego poczucia zaradności, podkreślając też to co robiłam dobrze- na zielono? Na polskim i historii przekazano mi jakąś taką niezagojoną ranę i mnóstwo żalu do histroii i innych nacji- tak jakby Polacy byli tylko bierną marionetką i nic w tym biegu historii zrobić nie mogli. A o tym ile szans w tej historii zaprzepaściliśmy nauczyciele często milczeli.
Zżymamy się na Amerykanów- że tacy niewyedukowani, ale ja wolę dużo bardziej być niewyedukowana, a znająca swoją prawdziwą, głęboką wartość (nie opartą na statusie ekonomicznym mojego kraju pochodzenia) i przede wszystkim wierząca w swoje możliwości niż mądrą w fakty, a z kompleksami jak z Moskwy do Paryża, które blokują mnie w jakimkolwiek działaniu.
To co napisałam odnosi się do tego jak na mnie indywidualnie wpłynął polski system edukacyjny i jak na mnie wpływa to, co ja odbieram jako kompleksy narodowe. Napisałam to, bo dla mnie to dużo ważniejsze niż zachodzenie w głowę jak mnie postrzegają Niemcy, choć, niestety, nie jestem jeszcze od tego nałogu wolna.
06 marca 2015 11:51 / 1 osobie podoba się ten post
Jeśli mieszkasz w małym  lub bardzo małym miasteczku to jest typowe dla takich "aglomeracji" ,że wszyscy o wszystkich chcą wiedzieć -czy to Polska czy to De  mentalność raczej się nie zmienia takich małych społeczności.
06 marca 2015 12:08 / 3 osobom podoba się ten post
didusia

Jeśli mieszkasz w małym  lub bardzo małym miasteczku to jest typowe dla takich "aglomeracji" ,że wszyscy o wszystkich chcą wiedzieć -czy to Polska czy to De  mentalność raczej się nie zmienia takich małych społeczności.

W małych miasteczkach ? W małych umysłach.
Będąc piękną nastolatką poszłam na spacer ze swoim przystojnym Wujkiem po Nowym Mieście i Starówce w Warszawie - tylko we dwoje, bo Ciocia była tego dnia dłużej zajęta w pracy. Wieść o tym dotarła do domu przed nami. To Ciocia powiedziała nam, gdzie byliśmy. 
Mówiąc o tych umysłach, nie o wykształcenie bynajmniej mi chodziło - oboje Wujostwo pracowali na wysokich szczeblach w ministerstwach.
Ja podchodzę do tego tak, że to ci ludzie mają jakiś problem - nieciekawe życie ?
06 marca 2015 13:03
Slonecznie az spijrzalam ile Ty masz lat:)) skad to poczucie nizszosci? Moje siostrzenice da w Twoim wieku, ini juz inaczej postrzegaja swiat i swoje miejsce w nim, znajomosc jezykow, ekdukacja . Mi jest milo jak przy stole wiem wiecej:))) no nie jezdze mercedesem ClS czy cos tam. Jacy sa bogaci Polacy w stosunku do biedniejszych?Zaleznych od nich?
06 marca 2015 13:19 / 8 osobom podoba się ten post
Jestem tutaj 5tydzień i babcia dzisiaj dokonała odkrycia na miare Nobla-że ja potrafie obsługiwać odkurzacz......to wychodzi na to że przez ten cały albo odkurzacz sam się uruchamiał albo ja byłam nie widzialna.......
06 marca 2015 14:45 / 2 osobom podoba się ten post
Trudno stwierdzic, jak nas Niemcy spostrzegaja, ale np. dzisiaj czytalam i ogladalam zdjecia w roznych i licznych ksiazkach mojego Pdp.
No i zainteresowal mnie album ze zdjeciami o Moskwie, a takze niektorych miast i miasteczek Rosji.
Co ciekawe, pomiedzy swietnymi fotografiami rosyjskich zabytkow, znalazlam zdjecie zrobione na cmentarzu.
Ponizej podaje opis:
pomiedzy nagrobkami z czarnego granitu stoi suto nakryty stolik - pieczone mieso, szynka w otwartej puszce "Polish Ham", pieczywo, kielbasy, a takze butelka napelniona bimbrem. Wokol stoi  trzypokoleniowa rsyjska rodzina, odziana w cieple stroje.
Usmiechniete, zaczerwienione od trunku twarze. Jeden ze stojacych, mezczyzna w srednim wieku ochoczo napelnia bimbrem kieliszki stojacych. Naturalnie polewa z drugiej, innej jeszcze butelki.
Tak, prosci ludzie ze Wschodu  lubia duzo i tlusto zjesc, popijajac obficie mocna wodka.
 
Ot, taka mala dygresja .-))
06 marca 2015 14:47 / 3 osobom podoba się ten post
slonecznie

Możesz napisać coś więcej, bo tak enigmatycznie zabrzmiałaś z tymi asami w rękawie? Twój post jest ważny, bo pokazuje, że  warto obalać sterotypy  w obydwie strony: nie tylko o Polakach mieszkających w Ukrainie, tam gdzie dróg i cywilizacji nie ma, ale i o zarozumiałacyh Niemcach, którzy mają się za lepszych od innych. Jednak kiedy piszesz tak ogólnikowo-to trudno mi to potraktować jako fakty.
 
Dla mnie temat ważny, bo sama się jeszcze z tym borykam-jak na prawdę postrzega mnie miła rodzina pdp. Ale...dochodzę do wniosku, że nie ma sensu tego rozkładać na części, nie ma sensu  wchodzić w czyjąś głowę i zgadywać- to do nikąd nie prowadzi, a nakręcić można się nieźle. Jak mnie postrzegają Niemcy? Od dziś pracuje nad podejściem: to ich sprawa. Jak siebie postrzegam ja?: to ważne i na tym się skupiam. Moim zdaniem warto skupić się nad tym jak postrzegają Polacy samych siebie- bo to jest coś na co mamy wpływ. Moim zdaniem jesteśmy bardzo zakompleksionym narodem, lubimy też przywoływać zwycięskie momenty z historii z przed kilku stuleci zamiast skupić się byśmy mieli takie i dziś. Generalizując:jesteśmy spontaniczni i bardziej naturalni niż germańskie narody, co ma swoje dobre i złe strony. Dobre, bo w bliskich relacjach to bardzo pomaga budować głębokie więzi, przyszkadza, bo jako naród mamy słomiany zapał, żyjemy zazwyczaj chwilą obecną i jesteśmy egocentryczni (jak najwięcej dla siebie-naród nie ważny- w przypadku polityków) dlatego, moim zdaniem, jako kraj radzimy sobie gorzej od Niemiec. Nasz brak powściągliwości daje też negatywne skutki w kontaktach pracownik-petent- iluż z nas zetknęło się z niemiłą "panią" z okienka?? To, że pani ma czelność odreagować swoje problemy na kliencie też nie wzięło się    z nikąd- o co Słowianka będzie sobie folgować- co w duszy to i na języku! Tutaj moglibyśmy się sporo od Niemców czy grzecznych aż do przesady Anglików nauczyć. Zżmamy się na ich układność, ale moim zdaniem, w oficjlnych kontaktach to jest bardzo potrzebne, bo ja na prawdę nie chcę wiedzieć    o problemach pani z okienka, a tym bardziej służyć tej pani za worek treningowy. Sądzę, że nie jestem w tym odosobniona. W końcu warto się przyjrzeć mapie politycznej świata: większość obecnie rozwiniętych krajów to Germanie!! Tak, tak. Coś w tym musi być. Ja więc zamiast skupiać się nad tym jak ci Niemcy mnie widzą (bo może nie widzą wcale), wolę się od nich przedsiębiorczości uczyć.
Wszystko pięknie, a teraz Słonecznie (no czyli ja ;) ) staje przed wielkim wyzwaniem swojego życia: jak tu się tych kompleksów Polaka pozbyć i poczucia misji narodowej (przedmurze Europy i te sprawy- to są dopiero kompleksy,!) jak mnie tym jeszcze w liceum karmiono co dzień na polskim?! Efekt? Jak stoję w kolejce w Aldiku i słyszę rozmawiających Niemców, to gdzieś coś głęboko we mnie rezonuje. Tak, czuję się gorsza, a nie chcę, bo racjonalnie wiem, że nie jestem! A się czuję- bo jestem Polką. I nie do Niemców mam o to żal, ale do głupiego systemu edukacyjnego w moim kraju. Od pierwszej klasy podstawówki wszelkie kartkówki i sprawdziany miały zawsze tylko zaznaczone to co było źle- na czerwono. Dlaczego nikt w tej szkole nie umocnił mojego poczucia zaradności, podkreślając też to co robiłam dobrze- na zielono? Na polskim i historii przekazano mi jakąś taką niezagojoną ranę i mnóstwo żalu do histroii i innych nacji- tak jakby Polacy byli tylko bierną marionetką i nic w tym biegu historii zrobić nie mogli. A o tym ile szans w tej historii zaprzepaściliśmy nauczyciele często milczeli.
Zżymamy się na Amerykanów- że tacy niewyedukowani, ale ja wolę dużo bardziej być niewyedukowana, a znająca swoją prawdziwą, głęboką wartość (nie opartą na statusie ekonomicznym mojego kraju pochodzenia) i przede wszystkim wierząca w swoje możliwości niż mądrą w fakty, a z kompleksami jak z Moskwy do Paryża, które blokują mnie w jakimkolwiek działaniu.
To co napisałam odnosi się do tego jak na mnie indywidualnie wpłynął polski system edukacyjny i jak na mnie wpływa to, co ja odbieram jako kompleksy narodowe. Napisałam to, bo dla mnie to dużo ważniejsze niż zachodzenie w głowę jak mnie postrzegają Niemcy, choć, niestety, nie jestem jeszcze od tego nałogu wolna.

Słonecznie, a ja uważam, że czego, jak czego, ale braku zaradności i przedsiębiorczości, to nam Polakom nie można zarzucić. W takich warunkach gospodarczo-finasowych w jakie wpędziła nas ta " wyższa rasa germańska (UE)" , jesteśmy wręcz fenomenalni, że sobie tak radzimy.
Ja bynajmniej nie mam poczucia niższej wartości w kontaktach z Niemcami.
06 marca 2015 15:42 / 2 osobom podoba się ten post
Zofija

Słonecznie, a ja uważam, że czego, jak czego, ale braku zaradności i przedsiębiorczości, to nam Polakom nie można zarzucić. W takich warunkach gospodarczo-finasowych w jakie wpędziła nas ta " wyższa rasa germańska (UE)" , jesteśmy wręcz fenomenalni, że sobie tak radzimy.
Ja bynajmniej nie mam poczucia niższej wartości w kontaktach z Niemcami.

  Zofijko:) mlodzi nie chca chadzac kretymi sciezkami, chca stabilizacji, zapewnienia przyszlosci dla siebie i swojej rodziny.
Polnische Wirtschaft... niestety podtrzymuje to sereotypowe okreslenie polskiej gospodarki.
Dlaczego musimy tyle lat po wojnie jezdzic za chlebem i tulac sie po obcych krajach. Wiem, wiem... za 50 lat bedzie lepiej:(
Spokojnego wieczoru.  
06 marca 2015 15:52 / 1 osobie podoba się ten post
dorotee

Slonecznie az spijrzalam ile Ty masz lat:)) skad to poczucie nizszosci? Moje siostrzenice da w Twoim wieku, ini juz inaczej postrzegaja swiat i swoje miejsce w nim, znajomosc jezykow, ekdukacja . Mi jest milo jak przy stole wiem wiecej:))) no nie jezdze mercedesem ClS czy cos tam. Jacy sa bogaci Polacy w stosunku do biedniejszych?Zaleznych od nich?

Dorotee- skąd we mnie to poczucie niższości względem ludzi z bardziej gospodarczo rozwiniętych krajów? Wspominałam kiedyś na forum, że nie utrzymuję kontaktu z moją rodziną, bo jest mówiąc wprost: toskyczna. Tam właśnie wpojono mi przekonanie: biedny= gorszy. Intelektualnie się z tym nie zgadzam, ale emocjonalnie gdzieś to we mnie siedzi i pewnie minie jeszcze kilka ładnych lat, zanim chwasta wyrwę. Sęk w tym, że Polska wcale nie pomaga mi w pozbyciu się tego kompleksu, tylko go jeszcze pogłębia o czym pisałam w poprzednim poście. A że do tego jestem bardzo wrażliwą osobą to takie myślenie o nas Polakach jakie ty opisałaś Amelko w swoim ostatnim poście w tym wątku- rusza mnie i to dość. I tak to wszystko u mnie działa. Dodatkowo, chciałabym móc pochwalić się swoim krajem, ale nie tym co osiągnęliśmy w bitwie pod Grunwaldem czy Wiedniem, ale teraz.    
 
Zofija- ja nie o takiej zaradności pisałam, bo zaradni to my jesteśmy jak mało kto: masz absolutną rację. Mnie chodziło o zawodowe poczucie pewności siebie, tego, że dam radę, co dla mnie osobiście jest trudne, biorąc m.n. pod uwagę, że w szkole i na studiach ciągle słyszałam: to dopiero liceum, to dopiero licencjat itd.- takie zaprzeczanie temu co już się osiągnęło. Jako mój pozytywny przykład podałam Amerykanów. Lubię w nich jeszcze to, że dla nich na prawdę nie ma rzeczy niemożliwych (widziałyście film o bezdomnej dziewczynie, która dostała się na Harvard?), ale to dlatego, że ich kraj im to umożliwia, a u nas kraj nie pomaga, tylko utrudnia-tak w bardzo dużym skrócie. Nie zgodzę się z tobą Zofija, że to UE nas w taką sytuację ekonomiczną wpędziło. Piszesz akurat o czymś o czym pisałam w poście, który zacytowałaś i dla mnie jest to t nasza, taka kolejna cecha narodowa: przerzucanie odpowiedzialności za naszą obecną sytuację na innych: a bo Krzyżacy, a bo potop szwedzki, a bo UE itd. Oczywiście były i są sytuacje, gdzie nie wiele możemy poradzić, np.: II wojna światowa, ale większość z nich mamy na własne życzenie: nikt nas do UE nie zmuszał. Nie dokonujemy wielu dobrych wyborów z punktu widzenia naszego kraju, a potem mamy tendencję do zrzucania odpowiedzialności za to na innych. Sami siebie robimy widzami, zamiast aktorami. (I tak jesteśmy postrzegani przez inne kraje.) A to może być to co uniemożliwia nam zmienienie sytuacji w naszym kraju.    
Kika- lepiej za 50 lat o ile nie będzie wojny w naszym rejonie. Dziwnie długo-jak na Europę jej już nie ma (pomijam dla uproszczenia Bałkany)- i dla mnie to jest realne, że znów może się zdarzyć. To mały kontynent, a państw jest dużo, dużo jest tu historii, dawnych urazów i dużo politycznych ambicji, a tort niewielki. Dla mnie Europa to beczka z prochem- prędzej czy później znów wybuchnie.
06 marca 2015 16:21
slonecznie

Dorotee- skąd we mnie to poczucie niższości względem ludzi z bardziej gospodarczo rozwiniętych krajów? Wspominałam kiedyś na forum, że nie utrzymuję kontaktu z moją rodziną, bo jest mówiąc wprost: toskyczna. Tam właśnie wpojono mi przekonanie: biedny= gorszy. Intelektualnie się z tym nie zgadzam, ale emocjonalnie gdzieś to we mnie siedzi i pewnie minie jeszcze kilka ładnych lat, zanim chwasta wyrwę. Sęk w tym, że Polska wcale nie pomaga mi w pozbyciu się tego kompleksu, tylko go jeszcze pogłębia o czym pisałam w poprzednim poście. A że do tego jestem bardzo wrażliwą osobą to takie myślenie o nas Polakach jakie ty opisałaś Amelko w swoim ostatnim poście w tym wątku- rusza mnie i to dość. I tak to wszystko u mnie działa. Dodatkowo, chciałabym móc pochwalić się swoim krajem, ale nie tym co osiągnęliśmy w bitwie pod Grunwaldem czy Wiedniem, ale teraz.    
 
Zofija- ja nie o takiej zaradności pisałam, bo zaradni to my jesteśmy jak mało kto: masz absolutną rację. Mnie chodziło o zawodowe poczucie pewności siebie, tego, że dam radę, co dla mnie osobiście jest trudne, biorąc m.n. pod uwagę, że w szkole i na studiach ciągle słyszałam: to dopiero liceum, to dopiero licencjat itd.- takie zaprzeczanie temu co już się osiągnęło. Jako mój pozytywny przykład podałam Amerykanów. Lubię w nich jeszcze to, że dla nich na prawdę nie ma rzeczy niemożliwych (widziałyście film o bezdomnej dziewczynie, która dostała się na Harvard?), ale to dlatego, że ich kraj im to umożliwia, a u nas kraj nie pomaga, tylko utrudnia-tak w bardzo dużym skrócie. Nie zgodzę się z tobą Zofija, że to UE nas w taką sytuację ekonomiczną wpędziło. Piszesz akurat o czymś o czym pisałam w poście, który zacytowałaś i dla mnie jest to t nasza, taka kolejna cecha narodowa: przerzucanie odpowiedzialności za naszą obecną sytuację na innych: a bo Krzyżacy, a bo potop szwedzki, a bo UE itd. Oczywiście były i są sytuacje, gdzie nie wiele możemy poradzić, np.: II wojna światowa, ale większość z nich mamy na własne życzenie: nikt nas do UE nie zmuszał. Nie dokonujemy wielu dobrych wyborów z punktu widzenia naszego kraju, a potem mamy tendencję do zrzucania odpowiedzialności za to na innych. Sami siebie robimy widzami, zamiast aktorami. (I tak jesteśmy postrzegani przez inne kraje.) A to może być to co uniemożliwia nam zmienienie sytuacji w naszym kraju.    
Kika- lepiej za 50 lat o ile nie będzie wojny w naszym rejonie. Dziwnie długo-jak na Europę jej już nie ma (pomijam dla uproszczenia Bałkany)- i dla mnie to jest realne, że znów może się zdarzyć. To mały kontynent, a państw jest dużo, dużo jest tu historii, dawnych urazów i dużo politycznych ambicji, a tort niewielki. Dla mnie Europa to beczka z prochem- prędzej czy później znów wybuchnie.

Tutaj niestety masz racje, szczesliwr dziecunstwo i mlodosc to ta pewna buta, ale tak pozytywnie . Polska to kraj pelen kontrastow, ale moze kraj gdzie czlowiek czlowiekowi jeszcze nie jest tak calkiem obojetny? Niemcy tez maja kompleksy bedac za granica, nie tyljo zwiazane z pochzuciem winy.
06 marca 2015 17:12 / 3 osobom podoba się ten post
Tak sobie was czytam, czytam (zwłaszcza słonecznie, ależ ty dziewczyno długie posty piszesz, no niech cię) i oczy mi się coraz szerzej otwierają ze zdumienia, jakie to wyimaginowane problemy ludzie sobie sami tworzą.
Kompleksy? Gorsi od Niemców?
:D
Dobre.