06 marca 2015 11:13 / 7 osobom podoba się ten post
margaritka59Zgadzam się z Twoją wypowiedzią, co do drugiej i pierwszej częsci też. My tutaj, mamy przecież wiele okazji, by trochę ten obraz Polski , widziany ich oczami, zakłócić. Ja mogę, z pewną satysfakcją przyznać, że w tym środowisku Niemców , gdzie przebywam od roku, nie jestem kojarzona z kimś gorszym. Zresztą mam tyle atutów w ręku, gdyby ktoś potraktował mnie lub mój kraj poniżająco, że nie miał by szans. Niektórzy o tym się przekonali. W tej kwestii , niewątpliwie też, jest spora zasługa mojej szefowej -córki Pdp.
Możesz napisać coś więcej, bo tak enigmatycznie zabrzmiałaś z tymi asami w rękawie? Twój post jest ważny, bo pokazuje, że warto obalać sterotypy w obydwie strony: nie tylko o Polakach mieszkających w Ukrainie, tam gdzie dróg i cywilizacji nie ma, ale i o zarozumiałacyh Niemcach, którzy mają się za lepszych od innych. Jednak kiedy piszesz tak ogólnikowo-to trudno mi to potraktować jako fakty.
Dla mnie temat ważny, bo sama się jeszcze z tym borykam-jak na prawdę postrzega mnie miła rodzina pdp. Ale...dochodzę do wniosku, że nie ma sensu tego rozkładać na części, nie ma sensu wchodzić w czyjąś głowę i zgadywać- to do nikąd nie prowadzi, a nakręcić można się nieźle. Jak mnie postrzegają Niemcy? Od dziś pracuje nad podejściem: to ich sprawa. Jak siebie postrzegam ja?: to ważne i na tym się skupiam. Moim zdaniem warto skupić się nad tym jak postrzegają Polacy samych siebie- bo to jest coś na co mamy wpływ. Moim zdaniem jesteśmy bardzo zakompleksionym narodem, lubimy też przywoływać zwycięskie momenty z historii z przed kilku stuleci zamiast skupić się byśmy mieli takie i dziś. Generalizując:jesteśmy spontaniczni i bardziej naturalni niż germańskie narody, co ma swoje dobre i złe strony. Dobre, bo w bliskich relacjach to bardzo pomaga budować głębokie więzi, przyszkadza, bo jako naród mamy słomiany zapał, żyjemy zazwyczaj chwilą obecną i jesteśmy egocentryczni (jak najwięcej dla siebie-naród nie ważny- w przypadku polityków) dlatego, moim zdaniem, jako kraj radzimy sobie gorzej od Niemiec. Nasz brak powściągliwości daje też negatywne skutki w kontaktach pracownik-petent- iluż z nas zetknęło się z niemiłą "panią" z okienka?? To, że pani ma czelność odreagować swoje problemy na kliencie też nie wzięło się z nikąd- o co Słowianka będzie sobie folgować- co w duszy to i na języku! Tutaj moglibyśmy się sporo od Niemców czy grzecznych aż do przesady Anglików nauczyć. Zżmamy się na ich układność, ale moim zdaniem, w oficjlnych kontaktach to jest bardzo potrzebne, bo ja na prawdę nie chcę wiedzieć o problemach pani z okienka, a tym bardziej służyć tej pani za worek treningowy. Sądzę, że nie jestem w tym odosobniona. W końcu warto się przyjrzeć mapie politycznej świata: większość obecnie rozwiniętych krajów to Germanie!! Tak, tak. Coś w tym musi być. Ja więc zamiast skupiać się nad tym jak ci Niemcy mnie widzą (bo może nie widzą wcale), wolę się od nich przedsiębiorczości uczyć.
Wszystko pięknie, a teraz Słonecznie (no czyli ja ;) ) staje przed wielkim wyzwaniem swojego życia: jak tu się tych kompleksów Polaka pozbyć i poczucia misji narodowej (przedmurze Europy i te sprawy- to są dopiero kompleksy,!) jak mnie tym jeszcze w liceum karmiono co dzień na polskim?! Efekt? Jak stoję w kolejce w Aldiku i słyszę rozmawiających Niemców, to gdzieś coś głęboko we mnie rezonuje. Tak, czuję się gorsza, a nie chcę, bo racjonalnie wiem, że nie jestem! A się czuję- bo jestem Polką. I nie do Niemców mam o to żal, ale do głupiego systemu edukacyjnego w moim kraju. Od pierwszej klasy podstawówki wszelkie kartkówki i sprawdziany miały zawsze tylko zaznaczone to co było źle- na czerwono. Dlaczego nikt w tej szkole nie umocnił mojego poczucia zaradności, podkreślając też to co robiłam dobrze- na zielono? Na polskim i historii przekazano mi jakąś taką niezagojoną ranę i mnóstwo żalu do histroii i innych nacji- tak jakby Polacy byli tylko bierną marionetką i nic w tym biegu historii zrobić nie mogli. A o tym ile szans w tej historii zaprzepaściliśmy nauczyciele często milczeli.
Zżymamy się na Amerykanów- że tacy niewyedukowani, ale ja wolę dużo bardziej być niewyedukowana, a znająca swoją prawdziwą, głęboką wartość (nie opartą na statusie ekonomicznym mojego kraju pochodzenia) i przede wszystkim wierząca w swoje możliwości niż mądrą w fakty, a z kompleksami jak z Moskwy do Paryża, które blokują mnie w jakimkolwiek działaniu.
To co napisałam odnosi się do tego jak na mnie indywidualnie wpłynął polski system edukacyjny i jak na mnie wpływa to, co ja odbieram jako kompleksy narodowe. Napisałam to, bo dla mnie to dużo ważniejsze niż zachodzenie w głowę jak mnie postrzegają Niemcy, choć, niestety, nie jestem jeszcze od tego nałogu wolna.