Jak minął dzień 3

18 maja 2019 09:51 / 3 osobom podoba się ten post
Werska

Byłoby mi trudno wytrzymać z taką osobą "wymagającą adoracji", z którą trzeba ciągle przebywać. Najtrudniejsze moje godziny tutaj, to były te 2, kiedy była kawa i ciasto i oglądanie telewizji- dwóch seriali. To taki rytuał, wiem, że jej potrzebny, to nie zmieniam. Potem już zaglądam, czasem posiedzę, jeśli coś mnie zainteresuje- w telewizji, czy w rozmowie z nią. Często zaglądam, ale ze swego pokoju- który jest obok. Te godziny przestały mi się dłużyć, kiedy przywiozłam szydełko i nicie i zaczęłam uczyć się robić gwiazdki, itp. Jej to nie przeszkadza, a nawet się podoba. A moje najtrudniejsze godziny w ciągu doby przestały być takie okropne.
Dlatego ja z kolei podziwiam osoby, które siedzą ciągle z podopiecznymi.... Jak widać dla każdego coś innego. Jestem z panią, z którą dobrze się czujemy, się dogadujemy. Mamy swój rytm dnia, który nam pasuje.

Uważam , że nie trzeba non stop siedzieć z pdp. Owszem mieć oko- czasem zajrzeć, zagadać, ale nie pokutować cały czas obok.Jeżeli pdp nie wymaga ścisłego nadzoru (tacy zazwyczaj są już w odpowiednich placówkach ) - to trzeba wrzucić na luz.
Paradoksalnie są z tego korzyści i dla pdp. Dementyk nabiera pewności, że nic się nie dzieje- jesli chwilowo nikogo nie ma obok( tak jak małe dziecko , które się boi spać w ciemnym pokoju ) , a osoba świadoma, ale toksyczna się przekonuje , że nie zawsze opiekunka jest na każde zawołanie. Zazwyczaj skutkuje poinformowanie , że się przyjdzie za kilka minut , bo jest się obecnie zajetym itp. Do "seriala" to się babci , czy dziadziusiowi daje coś do przekąszenia- no chyba, że dla opiekunki tez jest to interesujące co akurat leci w tv- to już co innego. Ale jak napisałam- żaden przymus.
18 maja 2019 11:14 / 4 osobom podoba się ten post
Tina, to nie zawsze takie proste. Czasem są przyzwyczajeni do tego, czasem taki "wampirzy" charakter mają. Też uważam, że nie trzeba siedzieć non stop z pdp. Ale niektórzy siedzą. Jedna, mało pewna siebie koleżanka była upominana przez rodzinę, jeśli nie siedziała z babcią. No to robiła, tak jak chcieli. Tutaj, u koleżanki,  babcia krzyczy, jeśli z oczu jej zejdzie, albo drzwi zamknie, to wprawdzie wychodzi na zakupy, na przerwę, czasem na dół, ale generalnie jest z nią. I narzeka, bo ta głośno stęka przez większość tego czasu. Inna dostała od rodziny ( jest przez firmę) takie pieniądze jak chciała plus comiesięczna, spora premia od dzieci. Babcia "wampirek" a ona czuje się przez te pieniądze i premię zobowiązana. Ja to rozumiem. Sama nie dałabym tak rady i nie zgadzam się na to. Czuwam, zaglądam, posiedzę, jeśli mamy jakiś temat, albo coś fajnego w telewizji leci. I tyle. Tutaj pokój mam w takim miejscu, że babcię słyszę. Wiem już, kiedy przeważnie potrzebuje do toalety, przekąskę, itp. Bywa, że idę i ona już akurat rusza, żeby mnie zawołać. I to wystarczy.
18 maja 2019 11:25 / 4 osobom podoba się ten post
Mam obecnie taka babcie, która generalnie jest spiochem. Wieczorem idzie spać około 21 a dosłownie zrywać ja trzeba na siłę rano. I trwa to około godziny. Jak zacznę przed 10 to do około 10.30 jest już przy stole na śniadanku. I już wiem,że jak nie dospi to potem jest cały dzień apatyczna i ziewa. Bierze też takie leki, ktore powoduje, że jest senna w sumie non stop. Nie mówię, że nie jest aktywna bo zrobimy spacer po ogrodzie lub po mieście ale krótki i to z przystankami bo ma serce chore i szybko się męczy. Nie siedzę przy niej. Bo ona jest taka, że siedzi sama w ogrodzie lub na tarasie ja ja widzę i w tym czasie np.szykuje obiad. Tv jak ogląda to przez jedno oko bo drzrmie. Mnie ogólnie tv nie interesuje więc nie oglądam. Babcia jest dużo samodzielna i ja jestem na zasadzie czuwania. 
18 maja 2019 11:40 / 4 osobom podoba się ten post
Też często siedzę , albo w pokoju, albo na tarasie, albo w kuchni i zawsze mam podopiecznego w polu widzenia i słyszenia. Z reguły sam się obsługuje przy korzystaniu z toalety. Przy fotelu ma jedną flachę, przy łóżku drugą i krzesło toaletowe. Niemniej, jak słyszę, że chce iść pinkeln machen albo grosse, jak mówi, to pomagam go przewieźć wózkiem albo pomóc wstać, żeby ściągnąć spodnie i potem podciągnąć mu je. Tak jak mówi Dusia1978, wszystko na zasadzie czuwania. Ostatnie mam lżejsze przypadki, nie absorbujące nazbyt mojej uwagi. Bywało jednak, zwłaszcza z dementywnymi,że trzeba było cały czas doglądać, zaglądać, kontrolować podopieczną. Bo tylko babcie z demencją mi się trafiały, tak jakoś to wyszło.
18 maja 2019 12:20 / 4 osobom podoba się ten post
Luke

Też często siedzę , albo w pokoju, albo na tarasie, albo w kuchni i zawsze mam podopiecznego w polu widzenia i słyszenia. Z reguły sam się obsługuje przy korzystaniu z toalety. Przy fotelu ma jedną flachę, przy łóżku drugą i krzesło toaletowe. Niemniej, jak słyszę, że chce iść pinkeln machen albo grosse, jak mówi, to pomagam go przewieźć wózkiem albo pomóc wstać, żeby ściągnąć spodnie i potem podciągnąć mu je. Tak jak mówi Dusia1978, wszystko na zasadzie czuwania. Ostatnie mam lżejsze przypadki, nie absorbujące nazbyt mojej uwagi. Bywało jednak, zwłaszcza z dementywnymi,że trzeba było cały czas doglądać, zaglądać, kontrolować podopieczną. Bo tylko babcie z demencją mi się trafiały, tak jakoś to wyszło.

Właśnie o to chodzi Luke. Być w pogotowiu to nie oznacza biec wtedy , kiedy pdp tego zażąda. To opiekun-opiekunka ma wiedzieć kiedy działać. To jest szczególnie ważne w przypadku pacjentów dementywnych. To osoba opiekująca się musi mieć kontrolę nad pdp- nigdy na odwrót.
18 maja 2019 12:24 / 3 osobom podoba się ten post
Werska

Tina, to nie zawsze takie proste. Czasem są przyzwyczajeni do tego, czasem taki "wampirzy" charakter mają. Też uważam, że nie trzeba siedzieć non stop z pdp. Ale niektórzy siedzą. Jedna, mało pewna siebie koleżanka była upominana przez rodzinę, jeśli nie siedziała z babcią. No to robiła, tak jak chcieli. Tutaj, u koleżanki,  babcia krzyczy, jeśli z oczu jej zejdzie, albo drzwi zamknie, to wprawdzie wychodzi na zakupy, na przerwę, czasem na dół, ale generalnie jest z nią. I narzeka, bo ta głośno stęka przez większość tego czasu. Inna dostała od rodziny ( jest przez firmę) takie pieniądze jak chciała plus comiesięczna, spora premia od dzieci. Babcia "wampirek" a ona czuje się przez te pieniądze i premię zobowiązana. Ja to rozumiem. Sama nie dałabym tak rady i nie zgadzam się na to. Czuwam, zaglądam, posiedzę, jeśli mamy jakiś temat, albo coś fajnego w telewizji leci. I tyle. Tutaj pokój mam w takim miejscu, że babcię słyszę. Wiem już, kiedy przeważnie potrzebuje do toalety, przekąskę, itp. Bywa, że idę i ona już akurat rusza, żeby mnie zawołać. I to wystarczy.

No nie jest proste i często wymaga konsekwentnej postawy . Efekty też nie muszą sie  szybko pojawić. Niestety często tak jest, że sami sobie pod górkę robimy. Inna rzecz jak jedna z opiekunek , którą opisałaś za taki stan rzeczy zażadała zapłaty. Czyli w pewnych okolicznościach zaakceptowała sytuację.
U twojej koleżanki to babcia swiadomie krzyczy na opiekunkę, czy demencja już?
18 maja 2019 12:54 / 3 osobom podoba się ten post
Luke

Też często siedzę , albo w pokoju, albo na tarasie, albo w kuchni i zawsze mam podopiecznego w polu widzenia i słyszenia. Z reguły sam się obsługuje przy korzystaniu z toalety. Przy fotelu ma jedną flachę, przy łóżku drugą i krzesło toaletowe. Niemniej, jak słyszę, że chce iść pinkeln machen albo grosse, jak mówi, to pomagam go przewieźć wózkiem albo pomóc wstać, żeby ściągnąć spodnie i potem podciągnąć mu je. Tak jak mówi Dusia1978, wszystko na zasadzie czuwania. Ostatnie mam lżejsze przypadki, nie absorbujące nazbyt mojej uwagi. Bywało jednak, zwłaszcza z dementywnymi,że trzeba było cały czas doglądać, zaglądać, kontrolować podopieczną. Bo tylko babcie z demencją mi się trafiały, tak jakoś to wyszło.

Dokładnie. Teraz ja sprzatalam mieszkanie i dogotuje obiad. Moja babcia siedzi na huśtawce i drzemie na tarasie. Doglądam ja. Zaraz skończę pójdę do niej bo prosiła o piwo cytrynowe. U nas gorąco to i ja się napije. 
18 maja 2019 13:08
Dusia1978

Dokładnie. Teraz ja sprzatalam mieszkanie i dogotuje obiad. Moja babcia siedzi na huśtawce i drzemie na tarasie. :hustawka1:Doglądam ja. Zaraz skończę pójdę do niej bo prosiła o piwo cytrynowe. U nas gorąco to i ja się napije. :cola:

Babka na huśtawce?z piwkiem?
18 maja 2019 13:20 / 4 osobom podoba się ten post
Ale się ludzie rozpisali ładnie Zgadzam się ze wszystkimi nie siedzieć non stop bo z nas wampirki  energię wyssają-) a ja z innej beczki znów,Trödelmarkt zaliczony dużo ludzi przyjechało bo i pogoda dopisała a na tych targach to jest tak ,że dużo rzeczy całkiem nowych można kupić i kupiłam torbę dużą z płótna b.jasny brąz z ciemnym ma długim uchu ,dużo tam wlezie i dobrze, ale po tą pomarańczową też pojadę w poniedziałek .My już po obiedzie pdp.spi to i ja kręgosłup rozprostuje na leżaku w ogrodzie ,duże oczko wodne mamy czasem kaczuchy przylatują ....fajnie...miłego popołudnia
18 maja 2019 13:29 / 1 osobie podoba się ten post
Konwalia08

Babka na huśtawce?:-)z piwkiem?:-)

No i jeszcze piwko ma być zimne z lodówki. Teraz ja uciekam na  mam pauze. 
18 maja 2019 16:44 / 4 osobom podoba się ten post
tina 100%

No nie jest proste i często wymaga konsekwentnej postawy . Efekty też nie muszą sie  szybko pojawić. Niestety często tak jest, że sami sobie pod górkę robimy. Inna rzecz jak jedna z opiekunek , którą opisałaś za taki stan rzeczy zażadała zapłaty. Czyli w pewnych okolicznościach zaakceptowała sytuację.
U twojej koleżanki to babcia swiadomie krzyczy na opiekunkę, czy demencja już?

Stękająca i krzycząca babcia ma demencję. I ostatnio jest gorzej i ona zastanawia się nad zmianą miejsca. Właściwie w jej sytuacji ja bym dawno zmieniła.
A ta od pieniędzy, to nie zażądała za siedzenie. Tylko w jej imieniu rozmawiał mąż poprzedniej pdp., oni się zgodzili, jeszcze od siebie dołożyli. A babcia okazała się z tych, co domagają się ciągłej uwagi, ona na to poszła od początku i teraz tak to trwa. Taka presja, bo dali jej 1500 z firmy i po 200 miesięcznie sami- to czuje się zobowiązania, żeby babcia była zadowolona. Pewnie mogła inaczej to ustawić na początku, a z czasem jest trudniej.
Stawianie granic wszędzie jest przydatne, a w tej pracy szeroko dyskutowane. Wiadomo, są różne sytuacjie i może być potrzeba zwiększonej obserwacji, jakichś działań. Ale to wtedy- teoretycznie- powinno być jakoś zrekompensowane- finansowo, albo jakimś dodatkowym czasem wolnym. Poza tym, jeśli np. miałam luzik i luksusy na jakimś zleceniu, to gdy się dzieje coś nowego, to można pomyśleć- ok., było fajnie, teraz to trzeba odpracować. A to chyba nie jest tak... Pracujemy z ludźmi,nie maszynami. Musimy dbać o nich, ale i o siebie. Poza tym jestem pracownikiem, nie rodziną. I o jakiś komfort to ja mam dbać, ale od uczuć jest przecież rodzina, znajomi.  Bywa trudno jakoś to wypośrodkować. Widzę teraz błędy jakie popełniłam u podopiecznej, z którą się polubiłyśmy- trudniej było mi stawiać u niej granice. Poczuła się dużo lepiej i zrezygnowała  na razie z opieki. Ale teraz inaczej bym to poustalała trochę.
18 maja 2019 16:46 / 2 osobom podoba się ten post
Pozwiedzałem miasto, obiadu nie robiłem. Przyjechała córka druga, z Kolonii, wraz z młodymi ziemniakami, szparagami bezfoliowymi, haha, i z szynką od bauera. Zrobiła obiad, jak było uzgodnione, a ja wolne od gotowania. Jutro powtórka z rozrywki. Ale ziemniaczki w mundurkach... mniam.
18 maja 2019 17:00 / 2 osobom podoba się ten post
Luke

Pozwiedzałem miasto, obiadu nie robiłem. Przyjechała córka druga, z Kolonii, wraz z młodymi ziemniakami, szparagami bezfoliowymi, haha, i z szynką od bauera. Zrobiła obiad, jak było uzgodnione, a ja wolne od gotowania. Jutro powtórka z rozrywki. Ale ziemniaczki w mundurkach... mniam.

Szparagi bezfoliowe???
18 maja 2019 17:52 / 2 osobom podoba się ten post
Werska

Szparagi bezfoliowe???

tak,bo oni uprawiają je na dwa  sposoby...pod folią i bez folii. Nawet kiedyś program o tym był  i dali skonsumować przypadkowym przechodniom i jedne i drugie. Prawie wszyscy orzekli, że te bez folii są lepsze. Córka też tak mówi.A ja ? Zjadłem dziś bezfoliowe i smakowały mi tak, jak te, które ostatnio jadłem
18 maja 2019 18:10 / 2 osobom podoba się ten post
Werska

Stękająca i krzycząca babcia ma demencję. I ostatnio jest gorzej i ona zastanawia się nad zmianą miejsca. Właściwie w jej sytuacji ja bym dawno zmieniła.
A ta od pieniędzy, to nie zażądała za siedzenie. Tylko w jej imieniu rozmawiał mąż poprzedniej pdp., oni się zgodzili, jeszcze od siebie dołożyli. A babcia okazała się z tych, co domagają się ciągłej uwagi, ona na to poszła od początku i teraz tak to trwa. Taka presja, bo dali jej 1500 z firmy i po 200 miesięcznie sami- to czuje się zobowiązania, żeby babcia była zadowolona. Pewnie mogła inaczej to ustawić na początku, a z czasem jest trudniej.
Stawianie granic wszędzie jest przydatne, a w tej pracy szeroko dyskutowane. Wiadomo, są różne sytuacjie i może być potrzeba zwiększonej obserwacji, jakichś działań. Ale to wtedy- teoretycznie- powinno być jakoś zrekompensowane- finansowo, albo jakimś dodatkowym czasem wolnym. Poza tym, jeśli np. miałam luzik i luksusy na jakimś zleceniu, to gdy się dzieje coś nowego, to można pomyśleć- ok., było fajnie, teraz to trzeba odpracować. A to chyba nie jest tak... Pracujemy z ludźmi,nie maszynami. Musimy dbać o nich, ale i o siebie. Poza tym jestem pracownikiem, nie rodziną. I o jakiś komfort to ja mam dbać, ale od uczuć jest przecież rodzina, znajomi.  Bywa trudno jakoś to wypośrodkować. Widzę teraz błędy jakie popełniłam u podopiecznej, z którą się polubiłyśmy- trudniej było mi stawiać u niej granice. Poczuła się dużo lepiej i zrezygnowała  na razie z opieki. Ale teraz inaczej bym to poustalała trochę.

Ale co te kobiety powstrzymuje przed negocjowaniem warunków pracy, czy zmianą miejsca? Może język niemiecki niezbyt płynny i się boją , że niczego odpowiedniejszego nie dostaną? No- ryzyko jest zawsze, ale i tkwić w takiej matni to nic przyjemnego. Tak mi przyszło do głowy z tą znajomością niemieckiego, bo napisałaś , że mąż poprzedniej pdp rozmawiał z w jej imieniu z rodziną aktualnej. Może to było i przyczyną tego, że niczego nie zasygnalizowała jak już zobaczyła jak jest na szteli. Tak i teraz zadowala babcię. To poczucie zobowiązania z niczego się nie wzięło. Ale to faktycznie nie tędy droga. Trzeba troszkę popracowac nad własnymi umiejętnościami i dalej w drogę. Kto nie ryzykuje - szampana nie pije, a zostawienie sprawy tak jak jest rodzi frustrację i rozżalenie.